No, ale egzamin na kartę to coś innego, bo to nie jest dokument wydawany przez PZW. Oni mogą egzaminować i dawać decyzję o zdanym egzaminie.
Pytanie - jaka różnica jest między egzaminem formalnym a nieformalnym? W dzisiejszych czasach powinna istnieć zasada, że musisz przestrzegać regulaminu, w innym przypadku będziesz karany. Po co komu takie peerelowskie pozostałości? Koła wydają decyzję o zdanym egzaminie, delikwent płaci, wszyscy są zadowoleni. Sam egzamin jest z RAPRu, a ten znowu ustalany jest przez PZW a nie przez państwo. Paranoja jakaś... Policja powinna robić kontrole nad wodami - jak w UK, wspólnie z SSRem - to by było o wiele lepsze...
Bo po co komuś egzamin, którego nikt póżniej nie egzekwuje? I tak nie ma tam nic o tym jak należy odhaczać ryby, jak je przetrzymywać itd. Należy mieć wypychacz z tego co pamiętam... A gdzie reszta? Ktoś kto zdaje i tak nie ma pojęcia o wielu rzeczach, skoro nie ma więc kursów praktycznych, a do zdania jest tylko nieżyciowy RAPR, to po co się męczyć?