Jak dla mnie mieszanka ryb jest trochę przerażająca. Karp i amur mogą 'użyźnić' wodę i pstrąg padnie, tych ryb się nie powinno łączyć. Jeżeli ktoś go złowi, nie będzie innej opcji jak go zabrać, bo są małe szanse, że przeżyje. A to już oznacza, że trzeba będzie pilnować ludzi. Bo nie każdemu się widzi wracać z 'kompletem' pstrągów.
Takie łowisko raczej odstrasza poważniejszych wędkarzy, więc warto się skupić na tych, co zabierają ryby i łowią od czasu do czasu. Pomyślałbym o czymś, co zorganizuje czas dzieciom i żonom, takie rodziny lubią odwiedzać tego typu łowiska.
Od siebie dodam, że ryby karmione zbożem mają małe przyrosty, lepsze są pellety. Nie ma też mowy o hodowli 'ekologicznej' jeżeli łączy się pstrąga i karpia z amurem. Tak na marginesie pstrąg jest mięsożerny, więc raczej trzeba dać mu pelletów. Przemyślałbym w ogóle ilość ryb i gatunków, i skonsultował się z ichtiologiem. Ryba taka jak karp rośnie szybko, w hektarowym więc zbiorniku rybom po prostu może zabraknąć miejsca. Jeżeli się nie natleni wody, ryba może zacząć zdychać. Jeżeli będzie mało tlenu, to też ona nie żeruje, przechodząc w tryb jakby 'awaryjny'. To ma fatalny wpływ na sprzedaż wejściówek oczywiście. Ludzie chcą łowić i jak nie ma brań są sfrustrowani. Dlatego trzeba się dobrze przygotować.