U nas we Wrocławiu często norki grasują po krzakach 
 kiedys wielka ropuchę pare razy wyrzuciłem w krzaki i wracała 
 tez natarczywe sa psy jak ludzie puszczają i samopas ganiają czasem tez sa agresywne juz raz od labradorka nogawkę zszywałem 
Mam podobne wrażenia co do psów we Wrocławiu,  a właściwie ich właścicieli. Może wynika to z faktu, że czasem łowię w okolicach "spacerowych". Już nie raz miałem sytuacje,  w których pies do mnie dobiegał,  szczekał, niekiedy agresywnie,  a właściciel nie reagował... Albo tylko krzyknął z daleka: "on nie gryzie". Właśnie taki, który nie gryzie, kiedyś mnie na rybach pogryzł.
Pomijam już fakt, że bardzo rzadko nad wodą widzę psy na smyczy i w kagańcu (czyli wyprowadzane zgodnie z prawem),  bo jednak większość jest spokojna albo słucha się właścicieli i takie mi kompletnie nie przeszkadzają. 
Z innych zagrożeń, to na pewno dziki. Są rejony we Wrocławiu, gdzie nocna wizyta watahy jest niemal pewna. I to bardzo blisko osiedli ludzkich.