Mnie dawno temu , stary wędkarz ( już nieżyjący ) opowiadał , że nie ma nic lepszego na zimowego okonia jak sypnąć do przerębla palonych kopyt 
Widzisz, Jędrula (to nie jest personalnie do Ciebie, raczej jako pewna refleksja) tak już zupełnie poważnie ja jestem zawsze pełen atencji i szacunku dla wiedzy przysłowiowych dziadków z leszczyną. Znam kupę historii o magikach w wytartych marynarkach i gumofilcach, sam paru poznałem.
Mój szacunek bierze się stąd, że tacy wędkarze swoją wiedzę czerpali znad wody i przekazów poprzedników, a nie z katalogów, neta itp. Jeżeli jest się nad wodą 300 dni w roku i po zapachu czuje się, że nadchodzi np. burza, to się ma czutkę, której nie zastąpi żaden sprzęt. I jeżeli coś było dobre 100 lat temu (poza sprzętem

), to dlaczego wypracowane przez setki lat patenty miałyby nie działać?
Czyżby ryby tak bardzo były różne w zależności od czasu, w których żyją, bądź miejsca? Nie wiem. Ale kiedy czegoś nie wiem, to jak chłopek-roztropek mierzę po swojemu. I wychodzi mi na to, że ludzie są tak samo chciwi, jak byli, pomimo całej cywilizacyjno-humanistycznej ewolucji. A podobno jako gatunek jesteśmy najlepsi i najmądrzejsi na tej planecie, prawie jak amerykanie zjednoczeni w stanach

Stąd jestem za czosnkiem. Polecam. Żarli go rzymianie, idąc na podbój Brytanii, mogą i ryby

No i zawsze się można nim wysmarować, bo wampirów, szczególnie kredytowych, nie brakuje
