Autor Wątek: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?  (Przeczytany 19039 razy)

Offline alexart

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 615
  • Reputacja: 22
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Bydgoszcz
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
« Odpowiedź #60 dnia: 29.02.2016, 22:07 »
Syborg jak zwykle teksty masz :thumbup:

Oki nie ma co debatować bo się temat całkiem rozjedzie.

Wracając do tematu przypomniała mi się jedna historia:
Opowiedział mi ją jesienią pewien wędkarz
Dłuższą chwile fajnie się gadało o tym i owym nawet o forum SiG, pomyślałem, że pasuje do wątku.
Mam nadzieję że się kolega nie obrazi, że przytoczę (Pozdrawiam Serdecznie i połamania)
Występują:
"Kolega" - wędkarz, którego to spotkało
"Pani" - starsza pani w stroju kąpielowym
"policja" - dwóch policjantów na łódce.

Kolega siedzi nad jeziorem i łowi spokojnie rybki.
Podjeżdża autko,wysiada Pani i powiadamia, że ma się usunąć bo ona chce się wykąpać.
Reakcja wiadoma ???, Kolega się nie zgadza. Pani zaznacza,że była tu wczoraj i się kąpała więc ma się zwijać
a jak nie to i tak wejdzie do wody i te wędki co ma w wodzie to mu ...
Kolega powiadamia Panią, żeby uważała kąpiąc się ponieważ i tu ważne zdanie cytuję: "może dostać przez przypadek ołowiem w głowę". Pani furka, wsiada do auta i odjeżdża.
Po kilkunastu minutach akcja się wznawia, przypływa policja. Od słowa do słowa policjanci pytają "co zaszło".
Kolega opowiada całą sytuację i dociera do słów "ołowiem w głowę". Tu jeden z policjantów przerywa mu zaznaczając, że groźby są karalne itd. Kolega tłumaczy policjantom, że to nie tak, że ołów ma jako ciężarek na żyłce i że Pani go źle zrozumiała, że miał na myśli, że będzie co jakiś czas przerzucać zestawy. Jeden z policjantów prosi o dokumenty i przystępuje do ich sprawdzania, drugi odpływa. Policjant na łódce wraca po ok 15 minutach i teraz najlepsze zakończenie tej całej historii.
Policjant pierwszy do tego na łódce: "I co Tam?"
Odpowiedź policjanta na łódce: "A nic wyjebałem wszystkich mają płatną plażę strzeżoną" :D :D :D

Mam nadzieję, że nic nie przekręciłem Jeszcze raz pozdro i do zobaczenia nad wodą
Artur

Offline Syborg

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 10 021
  • Reputacja: 984
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: spinning
Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
« Odpowiedź #61 dnia: 29.02.2016, 22:19 »
Arturze, Ty oprócz zdobywania sprawności "jestem tam, gdzie coś się dzieje", to robisz coś jeszcze? :D
Jacek

Offline alexart

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 615
  • Reputacja: 22
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Bydgoszcz
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
« Odpowiedź #62 dnia: 29.02.2016, 22:23 »
Łowię, łowię i jeszcze raz łowię.
Co mam poradzić, że tu się dużo dzieje.
Właśnie może opowiedzcie co Wam się śmiesznego na rybach przytrafiło.
Ta historia jest śmieszna lecz nie moja. Ja to mam raczej takie przykre historie.
Artur

Offline Syborg

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 10 021
  • Reputacja: 984
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: spinning
Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
« Odpowiedź #63 dnia: 29.02.2016, 22:26 »
Rozumiem. Równie dobrze mogłeś powiedzieć, że nie interesuje Cię wygrana w konkursie, tylko dwa najdłuższe skoki... :)

Jacek

Offline alexart

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 615
  • Reputacja: 22
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Bydgoszcz
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
« Odpowiedź #64 dnia: 29.02.2016, 22:29 »
A to jakiś konkurs jest ?? To ja i tak nie wygram bo ja to nawet 3 w totka jeszcze nie trafiłem :P
Artur

Offline Syborg

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 10 021
  • Reputacja: 984
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: spinning
Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
« Odpowiedź #65 dnia: 29.02.2016, 22:36 »
Arturze, cóż, w takim razie życzę Ci głównej wygranej w totka, wielu niesamowitych przygód, uczciwych klientów, no wszystkiego najlepszego :thumbup:
Jacek

Offline mirgag

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 829
  • Reputacja: 137
  • Płeć: Mężczyzna
  • Mirosław
  • Lokalizacja: Głogów - Zielona Góra
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
« Odpowiedź #66 dnia: 29.02.2016, 22:40 »
Ktoś powiedział: Nie da się rządzić niewinnymi ludźmi. Jedyną władzą jaką rząd posiada to karanie przestępców.
A kiedy nie ma wystarczająco przestępców, władza ich tworzy – deklarując tak wiele rzeczy przestępstwami, że niemożliwym staje życie bez łamania prawa.
*Jedynie upór i determinacja są wszechmocne*
Mirosław

Offline alexart

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 615
  • Reputacja: 22
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Bydgoszcz
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
« Odpowiedź #67 dnia: 29.02.2016, 22:42 »
Dzięki Syborg wystarczy wygrana w totka wtedy i przygody będą ciekawsze i klienci już nie będą moi (na szczęście) :thumbup:
i w końcu będę mógł powiedzieć do szefa "Teraz to mi to LOTTO" ;)
Artur

glizdziarz

  • Gość
Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
« Odpowiedź #68 dnia: 01.03.2016, 07:25 »
Swego czasu tuż po zmianach ustrojowych kiedy nad Zalewem Sulejowskim zaczęły się pojawiać pierwsze domki letniskowe ich właściciele zaczęli stawiać płoty do samej wody. Jako, że zbiornik masowo jest odwiedzany przez wędkarzy to o awantury nie było trudno. Oczywiście policja itp. Na szczęście samorząd ponoć jakoś wziął się za to i teraz działeczki są ogrodzone ale swobodny dostęp do wody jest. jedynie na prywatnych dojazdach do posesji są szlabany lub tabliczki.

Offline mirgag

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 829
  • Reputacja: 137
  • Płeć: Mężczyzna
  • Mirosław
  • Lokalizacja: Głogów - Zielona Góra
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
« Odpowiedź #69 dnia: 01.03.2016, 09:20 »
Właśnie Grzesiu, w oparciu o to, co Ty powiedziałeś myślę, że „swobodny dostęp” nie polega na braku płotu do samej wody, bo jak sprawę mają rozwiązać rolnicy, którzy mają zwierzęta, które poi wodą np. ze stawu, rzeki? Te zwierzęta często pasą się luzem, więc powinny przebywać w zamkniętym ogrodzeniu.

Swobodny dostęp, to wmontowanie bramki czy bramy na przejazd samochodem (często widać takie rozwiązania na filmach Pana Wilsona). Bramka z kawałkiem sprężyny, która automatycznie będzie bramkę domykać będzie doskonałym rozwiązaniem zadowalającym i gospodarza i wędkarzy.

Oczywiście wykluczam montowanie zasieków z drutu kolczastego, gdzie nie można przejść wzdłuż brzegu (a ja już takie zasieki widziałem i zrobione były przez państwowe firmy).
*Jedynie upór i determinacja są wszechmocne*
Mirosław

glizdziarz

  • Gość
Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
« Odpowiedź #70 dnia: 01.03.2016, 09:27 »
Co do rolników pojących zwierzęta hodowlane to zawsze można znaleźć jakieś rozwiązanie żeby nie grodzić do samej wody.
Czy miałeś kiedyś okazję przechodzić nad pastuchem elektrycznym pod napięcie? Ja miałem i drugi raz nie chcę tego powtarzać.

Offline kop3k

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 3 488
  • Reputacja: 320
  • Płeć: Mężczyzna
  • Amat Victoria Curam
    • Galeria
  • Lokalizacja: UK London
  • Ulubione metody: gruntówka + sygnalizator
Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
« Odpowiedź #71 dnia: 01.03.2016, 09:36 »
Perzechodzi się pod....

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 24 493
  • Reputacja: 2078
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
« Odpowiedź #72 dnia: 01.03.2016, 09:40 »
Akurat w UK kupując ziemię jesteś właścicielem gruntu przy rzece, co też jest dobre. Kluby wędkarskie wchodzą w umowy z rolnikami i na ich odcinkach robią swoje łowiska, płacąc jakąś kwotę. Wędkarz musi być uważny i przestrzegać regulaminu. Mi się to rozwiązanie podoba, woda ma dodatkowego opiekuna jakim jest właściciel takiego gruntu. Kluby muszą się pilnować i dlatego często brzegi są kontrolowane przez bailiffów. W regulaminie jest zawsze zapis, że za nieprzestrzeganie go można w trybie natychmiastowym utracić członkostwo - bailiff zabierze po prostu pozwolenie i skieruje sprawę do sądu klubowego. Tak więc nie ma dyskutowania - albo przestrzega się regulaminu albo traci członkostwo...

Ostatnio mój klub popadł w tarapaty z jednym odcinkiem jeziora, gdyż karpiarze 'srali po krzakach' - i pies właściciela jednego z domów przy rzece wytarzał się w tym i poroznosił po domu, to przepełniło czarę goryczy (odchody kłuły spacerowiczów w oczy od dawna). Teraz prawdopodobnie nie będzie już umowy i kawał brzegu nie będzie mógł być wykorzystywany wędkarsko.

W Polsce czegoś takiego nie ma, a szkoda. Bo jeżeli właściciele działek, skarżyli by się na coś, to gmina lub RZGW mogłoby cofnąć umowę dzierżawną, lub też wyłączyć dany odcinek brzegu z wędkowania. I od razu ruszyła by machina - koło PZW opiekujące się tym odcinkiem zabezpieczałoby się o wiele lepiej przed takimi zdarzeniami, organizując na przykład stałe patrole. W obecnej sytuacji mamy syf nad brzegami, brak kontroli i pretensje do wszystkich. A brakuje bata... :D I wszystko samo by się naprawiło.

Dodam, że w UK bailiff, czyli kontroler (niekoniecznie odpowiednik ale coś podobnego do strażnika SSR, tylko działający na wodach swojego klubu) nie dostaje pieniędzy za swoja pracę, ma inne przywileje (darmowe członkostwo, czasami premię ze sprzedanych pozwoleń, jakieś inne extrasy) - i oni są i działają. W Polsce powinno być podobnie. Dlatego tak ważna jest decentralizacja i przekazanie wód klubom. One wtedy moga się zająć ochrona i zagospodarowaniem własnych wód, według swojego uznania, czyli będąc dokładnym - tak jak tego chcą członkowie. Nie podoba ci się  - wybierasz inne koło. To samo powinno być w Polsce. Wtedy klub sam pilnowałby porządku, pilnował aby właściciele działek nie przekraczali swoich obowiązków, chronił wody - bo to byłoby ich. Obecny system jest słaby i nie wierzę, że kiedykolwiek się sprawdzi, o ile nie będzie łowisk 'no kill' lub łowisk specjalnych - będziemy mieli zawsze słabe, wyjałowione wody.

Lucjan

Offline mirgag

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 829
  • Reputacja: 137
  • Płeć: Mężczyzna
  • Mirosław
  • Lokalizacja: Głogów - Zielona Góra
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
« Odpowiedź #73 dnia: 01.03.2016, 12:25 »
Kiedy przeczytałem Twój wpis Lucjanie z tymi słowami, których nie cierpię jak „kontrola”, „bat”, „patrol”… nasunęła mi się taka oto reflekcja, ale od początku:

„Ostatnio mój klub popadł w tarapaty z jednym odcinkiem jeziora, gdyż karpiarze 'srali po krzakach' - i pies właściciela jednego z domów przy rzece wytarzał się w tym i poroznosił po domu, to przepełniło czarę goryczy (odchody kłuły spacerowiczów w oczy od dawna). Teraz prawdopodobnie nie będzie już umowy i kawał brzegu nie będzie mógł być wykorzystywany wędkarsko.

W Polsce czegoś takiego nie ma, a szkoda”

Bardzo dobrze, że w Polsce takich numerów nie ma, bo Anglia – jak wynika z Twojej relacji – jest wiele lat za murzynami.
1.   To, że pies wytarzał się w gównie, to wina właściciela psa, a nie wędkarzy.
2.   Jeśli gówno przeszkadzało spacerowiczom, to gdzie srają spacerowicze? Wędkarze – choćby jak ja – zawsze mam w bagażniku saperkę…
3.   Kupując działkę, zawsze analizujesz późniejsze ewentualne problemy, sprawdzasz jakich będziesz mieć sąsiadów i dopiero kupujesz. Woda jest dobrem ogólnym więc właściciele/dzierżawcy/opiekunowie wody mają większe prawa niż właściciele działek, którzy działki mogli mieć, ale nie musieli. To tak, jakby ktoś powiedział, że nie płacę opłaty za drogę, to nie będę z niej korzystać. Będę.

„Bo jeżeli właściciele działek, skarżyli by się na coś, to gmina lub RZGW mogłoby cofnąć umowę dzierżawną, lub też wyłączyć dany odcinek brzegu z wędkowania”.
Nie, nie mogą i całe szczęście.

Piszesz: „W regulaminie jest zawsze zapis, że za nieprzestrzeganie go można w trybie natychmiastowym utracić członkostwo - bailiff zabierze po prostu pozwolenie i skieruje sprawę do sądu klubowego. Tak więc nie ma dyskutowania - albo przestrzega się regulaminu albo traci członkostwo...”.

Będąc w klubie czyli płacąc składki ( w Polsce oczywiście składki PZW), a podpisując członkostwo, daję zezwolenie na to, by być rządzonym, być człowiekiem obserwowanym, kierowanym, regulowanym, sprawdzanym, upomnianym, ukaranym przez stworzenia, które nie mają ani prawa, ani mądrości aby to robić.
A kiedy ktoś okazuje najmniejszą oznakę sprzeciwu jest represjonowany, prześladowany, nakładane są na niego kary, na koniec jest on też wyśmiany i wyszydzony.
 
Jakie jest wyjście z sytuacji, kiedy nie chcę doświadczać tego wszystkiego, co wymieniłem? Nie płacić składek członkowskich, wędkować korzystając z prawa naturalnego, które jest najwyższym prawem każdego człowieka, bo opieka czy dzierżawa wody, to nie własność.

A jeśli ktoś wymusza na mnie rezygnację z moich praw siłą, to siłą też to prawo przywracać.
*Jedynie upór i determinacja są wszechmocne*
Mirosław

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 24 493
  • Reputacja: 2078
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
« Odpowiedź #74 dnia: 01.03.2016, 12:44 »
To,że pies wytarzal się w odchodach przepełniło czarę goryczy jak napisałem, to różnica. Zachowanie wędkarzy było takie a nie inne, Ty masz saperkę, ale innemu nie chce się jej mieć. Więc argumentowanie, że Ty ją masz,  niczego nie zmieni. Ja nie chcę pisać co ja mam i co ja robię, bo ja nie śmiecę ani nie zostawiam po sobie 'papierzaków' przy ścieżkach którymi chodzą ludzie. Ja piszę o rozwiązaniach, sposobach w jaki się pewne rzeczy odbywają. Jeżeli chodzi o ilość zaś odchodów na ulicach, trawnikach, o ilość śmieci , to na pewno nie UK jest za Murzynami, tylko Polska...

Mirek, musisz zrozumieć też, że wędkarze to nie są jedyni uprawnieni do korzystania z wody, to że PZW dzierżawi zbiornik, nie znaczy wcale, że ma do niego prawo wyłączności i może zakazywać innym spacerów, pływania i tak dalej... Ktoś idący z psem powinien tez mieć swobodę, przestrzegając oczywiście wolności innych. Miejsca jest wystarczająco dla wszystkich, trzeba tylko umieć się szanować. Jak się nie umie, to trzeba przepisów i mandatów, innej drogi nie znam. Właśnie w UK jest prawo lepiej ustanowione, bo na przykład mieszkańcy mogą wpływać na niektóre rzeczy. I dlatego wiele odcinków jest z zakazem łowienia w nocy, bo wielu wędkarzy nie potrafiło uszanować ciszy nocnej. Krzyki, imprezy, głośno ustawione alarmy... Tam po kilku wezwaniach policji kieruje się wniosek do samorządu i koniec, łowić w nocy nie wolno. Nie da się po dobroci to będą zakazy. Dlatego przeczytasz w każdym regulaminie, aby zachowywać ciszę i respektować pobliskich mieszkańców. W wielu groźbą jest wyrzucenie z koła. Znam kilka takich odcinków (kanałów czy rzek) i wiem z rozmów z bailiffami, jaki to jest problem. Dla okolicznych mieszkańców kłopotem są wędkarze jako grupa, co jest dość oczywiste. I traci na tym klub właśnie. To jest właśnie demokracja i zasady współżycia w społeczeństwie. Jaki jest efekt jeżeli chodzi o odchody pozostawione po karpiarzach? Nie będą mogli łowić w nocy, więc nie będą siedzieć całymi tygodniami jak to mają w zwyczaju. Nie będzie śmiecenia, problem znika. Kto traci na tym? Głównie sprawcy problemu. I to jest rozwiązanie właśnie!

Ty uważasz, że nie potrzeba kontroli, opłat, powinna być wolność. W polskim przypadku to jednak oznaczałoby anarchię i brak ryb w wodzie. Bo Ty i ja może będziemy przestrzegać przepisów - ale dziesiątki innych już nie będą. Polskie wody uratować mogą właśnie przepisy i kontrole, dobra wola to za mało...
Lucjan