Panowie, niestety bolesna prawda jest obecnie taka, że młodzież bardzo chętnie pojawi się nad wodą, pod warunkiem, że będzie tam WI-FI. Nie ma sensu z tym walczyć, bo natura młodego człowieka jest tak skonstruowana, że im bardziej naciskasz, tym bardziej on jest na nie. Ja z moim synem, umawiam się dużo wcześniej na ryby, tak, aby mógł sobie to zaplanować. Obarczam go odpowiedzialnością za uszykowanie sprzętu, zapakowanie do auta, zadbanie o pobudkę. Nad wodą ma swój sprzęt, ale np. zanętę rozrabia dla nas dwóch - pamiętam, jak za pierwszym razem źle przeczytał i dał 2 litry wody i 200 g zanęty, a później resztę i kolejną paczkę i... musiałem pojechać po jakąś zanętę, bo nie było czym łowić. Ale była kupa śmiechu. Nie jest on zapalony wędkarzem, ale przecież nie chodzi, żeby w życiu robił to co mu nie sprawia przyjemności. Ja uważam, że na każdego przyjdzie jego kolej i nie należy nikogo zmuszać na siłę. A biznes sobie poradzi, bo nie w ilości siła, tylko w jakości. Jak firma będzie dbać o klienta, to zbyt zawsze będzie - patrz sklep Drapieżnik. Tam zamawiam, bo czuję się jak ktoś ważny, mam swojego opiekuna, który spełni każdą moją zachciankę, i to mi się podoba.