Moja ekipa , to dwaj masturbatorzy . Mowa o Kolegach @kucus22 i @mariospin . Normalnie z tego '' rozwijania'' robią szopkę i mszę świętą . Ja po piętnastu minutach już łowię , oni jeszcze się pobudzają co najmniej 45 minut . Nie wspomnę , jak się zwijają ... 
ehhhh

Jędrula

Wiedziałem, że po nas pojedziesz jak ten temat się pojawił

Mi faktycznie kiedyś sporo czasu zajmowało przygotowanie do łowienia, jednak sukcesywnie staram się tą czynność przyśpieszyć

Zazwyczaj staram się dzień przed wyjazdem uzbroić wędki w zestawy i odpowiednio zabezpieczyć w pokrowcu. Wiążę również zapasowe przypony, pakuję skrupulatnie torbę we wszystko co planuję użyć. Nad wodą w pierwszej kolejności rozrabiam i nawilżam wstępnie zanętę. Następnie ustawiam fotel, rozkładam wędki, podpórki, podbierak, matę. Gdy mam już gotowe stanowisko, dowilżam w miarę potrzeby zanętę, odpalam papierosa

i idę na stanowisko Mariusza czy Jędrzeja zobaczyć co u nich

Po papierosku siadam i zaczynam łowić

Czasu nigdy nie mierzyłem ale myślę, że obecnie zajmuję mi to wszystko maks 25 do 30 minut.
Docinka ze strony Jędrzeja przypomniała mi autentyczną historię z czasów, kiedy jeszcze rozkładanie się nad woda trwało u mnie sporo czasu. Otóż wspomniany ziomek zabrał mnie kiedyś na swoją tajną miejscówkę na jednej ze żwirowni. Jędrula obiecał fajne ryby, które rzekomo żerowały już dobrze w okół sąsiadującej wyspy. Ja oczywiście jak to wówczas zabrałem tonę sprzętu, zanęt i przynęt. W czasie gdy ja uzbroiłem od podstaw dwa feedery, rozrobiłem i przesiałem miks zanętowy, ustawiłem stanowisko ( około 45 minut ), mój Kolega miał już na koncie kilka pięknych japońców i bodajże 3 karpiki...

Pamiętam, że wtedy właśnie przejrzałem na oczy i postanowiłem nad tym czasem popracować