Tomek (Koczownik), masz dziwny światopogląd...

Jeżeli żyjesz w dobrobycie, czyli masz co jeść i gdzie spać, to normalną rzeczą jest, że chcesz mieć 'to i owo', zwłaszcza faceci to gadżeciarze. Jasne, że nie potrzeba mieć tylu wędek, ale kto zabroni mi je mieć, magazynować? Czy to nie jest wolność, że robię to co chcę i na co mam ochotę, zwłaszcza, że wędkarstwo to moje hobby? Ja nie uważam, że firmy robią mnie w bambuko i wciskają mi kolejną rzecz, one robia to co ja chcę mieć. A to jest różnica. Bo możemy dojść do miejsca, gdzie zapytamy po co jeść coś innego niż chlebek i po co pić coś innego niż wodę (w przenośni). Ludzie jedzą to co lubią...
Jeżelibyśmy przestali kupowac to co niepotrzebne świat pogrążyłby się w głębokim kryzysie. Tak naprawdę wzmożone zapotrzebowanie na towary 'komfortowe', czyli zbędne w życiu codziennym, napoędza koniunkturę. Pomyślcie ile ludzi jest zatrudnionych w branżach związanych za takimi rzeczami. Połowa? Czy istniałyby firmy wędkarskie tak jak dzisiaj, gdyby każdy z nas miał dwa kije i dwa kołowrotki?
Co do sprzętu i jego odchudzania... Nie uważam, że połowisz dobrze z gruntu mając jeden kij. Łowiąc na rzekach, w nocy, n a dużych dystansach i małych potrzeba różnych wędek, dodatkowo różnych kołowrotków. Łatwiejsza sprawa jest ze spławikiem, bo tu jeden kij i kręcioł rzeczywiście wystarcza.
Ludzie proszą o pomoc w wyborze wędki, kołowrotka za 150 zł na początku wątku. Ten sam wątek kończy się poradami za 500 zł. Ale to sa tylko porady, nie wszystkie (a raczej niewiele) tak się kończy zresztą.
Co do kijów do spodowania i tak dalej, to już to zależy od łowiącego. Jeżeli chcesz spodować 80 metrów od brzegu, to nie zrobisz tego dobrze miękką karpiówką ze zwykłym kołowrotkiem. Jeżeli chcesz zarzucać daleko, nie da się tego osiągnąc bez sztywnego kija. Jeżeli łowisz blisko brzegu będziesz się męczył z kijem 3.60 metra... Tak więc trudno mieć sprzęt do wszystkiego.
'Odchudzanie' ma sens - zwłąszcza jeżeli trzeba sporo się poruszać, jeżeli jednak jest dojście nad wodę, ja uważam, że jak się lubi mieć 'więcej' - to czemu nie? Jeżeli wybieram się na nockę, to mogę zabrać namiot, łóżko, śpiwór, kuchenkę... Mogę też pojechać z lekkim fotelem i parasolem tylko. Wszystko zależy od naszych preferencji. Ja nie uważam, że wygoda i komfort nad wodą to coś złego.
Ale na pewno mam za dużo rzeczy... Możnaby pomyśleć o jakimś przekazaniu takich rzeczy na jakąś szkółkę wędkarską, co?
