Ja jeszcze nigdy nie schodziłem z kosza, zazwyczaj, jak jest duża ryba i na przykład łowię z pomostu (tak jak na filmie) to trzeba wstać, żeby tę rybę "wyciągnąć" do przodu. W tym przypadku łowiło się trochę trudno, bo przedemną był aerator, w kierunku którego ryby natychmiast uciekały i trzeba było je "blokować" (ten złowiony z prawej strony). Mam tu na myśli wstać - po prostu stanąć na koszu ale na nogach. Nie schodzić z niego i chodzić po brzegu.
Jak nie masz jakichś zawad i generalnie woda przed Tobą jest czysta to nic nie robisz. Karp wyciągnie pewną ilość gumy, po czym zatrzyma się i będzie wracał w Twoją stronę. Jeśli to na prawdę duża ryba to moment cofania tyczki trzeba nieco odłożyć. Ryby nie holujemy, po zacięciu czekamy na pierwszy odjazd i w momencie, kiedy ryba zwalnia delikatnie próbujemy cofać tyczkę do tyłu.
Najgorszą sytuacją jest, kiedy ryba ucieka ostro w bok a tym samym tyczka w stosunku do gumy tworzy kąt 90 stopni (i więcej). Wtedy należy wędkę skierować delikatnie w kierunku ryby, ponieważ w innym przypadku można doprowadzić do złamania wędki. Jeśli ryba ucieka w bok, ale też mocno pod brzeg, można tę sytuację wykorzystać i wycofać wędkę skracając do topu. Absolutnie nie unosimy wędki w górę. Jak nabierzesz trochę wprawy i będziesz znał moc swojego kija, wtedy będziesz już swobodniej nią operował i dostosujesz się do sytuacji. Ja na przykład, łowiąc z boku, w krzakach, muszę ryby natychmiast "odsuwać" od brzegu, nieraz bardzo siłowo. Ale znam już wędkę, wiem na co mogę sobie pozwolić. To samo, holowanie tego karpia z prawej strony na tyczce. Musiałem go trzymać maksymalnie daleko od tego napowietrzacza dlatego uniosłem tyczkę w górę. To technika, której obecnie na komercjach praktycznie się nie stosuje. Kiedyś tak holowano karpie albo duże ryby na rzekach, kiedy nie było jeszcze pustych amortyzatorów. Nieraz wędkarz podbierał rybę pełną tyczką, albo nieznacznie skróconą. Często też niestety dochodziło do ich złamania.
W przypadku dużych ryb, istotne jest, by jak najszybciej skrócić wędkę i holować rybę samym topem. Wtedy też jesteś w stanie ją zatrzymywać. W razie konieczności, jeśli ryba na prawdę ostro ciągnie, kierujesz szczytówkę topu w stronę uciekającej ryby, tak, by obciążenie przełożyć maksymalnie tylko na amortyzator. Wtedy nie masz ryzyka złamania topu. Jeśli zestaw i amortyzator wytrzymają (a raczej muszą) to ryba prędzej czy później zacznie płynąć w Twoją stronę.