Jeżeli chodzi o obuwie, to powiem jak było u mnie. Dawno, za łepka, na ryby jeździłem niemal wyłącznie w gumofilcach. Praktyczne, no i oczywiście tanie. A wtedy to na wszystko mi kasy brakowało
Jak już zacząłem zarabiać, to stwierdziłem: Dość gumofilców ! W końcu zacznę nosić jakieś porządne i mniej "obciachowe" buty. I faktycznie, przez kilka dobrych lat kupowałem zazwyczaj dobre obuwie trekkingowe. Raz to nawet na Meindla się wykosztowałem..
Owszem, są fajne. Przede wszystkim wygodnie się w nich chodzi.
Ale mają też obiektywne wady:
- Nawet najlepsze buty z najlepszym gore-texem i najlepiej zaimpregnowane, w czasie długotrwałej ulewy, czy długiego marszu w mokrej trawie, w końcu przemakają.
- Trudno jest je wyczyścić z błota, gliny...
I jak się najpewniej już domyślacie, wróciłem do gumofilców. Nie przemakają, mycie ich jest bajecznie łatwe, i wyjątkowo szybko (w dwie-trzy sekundy) można je założyć. A w nocy kiedy śpię w namiocie, i słyszę dźwięk sygnalizatora, jest to niezwykle istotne..
W ubiegłym roku znalazłem "prawdziwe" gumofilce z firmy Galmag. Fakt że guma moim zdaniem jest bardzo cienka, filc też cieniutki, ale są zaskakująco ciepłe. Po włożeniu do nich ciepłych wkładek + dwie pary skarpet spokojnie dają radę przy zasiadce w temp ok -5- 0st. A jestem zmarzluchem. No i są całkiem wygodne w chodzeniu,- oczywiście jak na gumofilce.