Wczoraj na narwiańskim starorzeczu złowiłem wzdręgę 27 cm

Po czym musiałem w podskokach się ewakuować, bo zbliżał się armagedon. Sprzęt zwinąłem jeszcze w normalnych warunkach, poza tym, że zrobiło się ciemno jak w nocy. Ale jak już szedłem do auta, zaczęło tak wiać, że mnie czasem zatrzymywało wpół kroku normalnie. Jak jechałem, to już kilka gałęzi na drogach musiałem wymijać...
Aha, i przy okazji złamałem sobie szczytówkę od odległościówki, którą dopiero co wymieniałem
