Gratulacje. Ja byłem na dużym jeziorze. Wschodni wiatr i deszcz dali mi nieźle w kość. Zero brań.
Ja też początkowo miałem na większe jezioro jechać, ale widząc prędkość wiatru na prognozach, zdecydowałem się na tę małą żwirownię, która jest osłonięta drzewami i w spory zagłębieniu. Nawet raz przy wietrze 70 km/h tam łowiłem i dało się przeżyć.
Tak więc dziś miałem taflę cały czas i ciepło było ogólnie - w polarze 100 siedziałem i dopiero późnym wieczorem założyłem kurtkę.
Zacny wynik Mateo, gratuluje!
Jak sprawowal sie sprzet? Kolowrotek nie byl za masywny do tego kija?
Metody rozumiem nie uskuteczniales?
Powiem Ci, że nie odczułem, żeby kołowrotek był za ciężki. Po jakimś czasie zacząłem zastanawiać się i dziwić, że nie odczuwam niekorzystnie tej masy.
Ale miałem trochę problem z celnością rzutów. Nie wiem czy to mogło wynikać z tego sporego ciężaru kołowrotka. Może byłem do innego przyzwyczajony? Choć z drugiej strony przecież nie łowiłem od kilku miesięcy. Nie wiem sam. Ale jakoś miałem problem z celnością.
Z gruntu zarzuciłem na koszyk + sygnalizator, bo nie mógłbym się skupić na metodzie i spławiku, żeby obiema metodami dobrze łowić. Tak więc najpierw wrzuciłem kilkanaście koszyków zanęty z ciętą dendrobeną (na klipie) i potem podawałem tam dwie dżdżownice na włosie. Miałem nadzieję, że jakiś linek się obudzi.