Gratki Mateo i grzesiek76 za piekne płocie i waglera. Ja tak nie potrafie
FiveO - nie zawsze rybki zerują, najwazniejsze ze początek sezonu udany
A ja dzisiaj wstałem dosyc wczesnie. Z powodu wyjazdu żonki miałem troche obowiązków domowych.
Rankiem zdążyłem wyjść z psem na spacer, pojechać a zakupy na plac, do piekarni i do marketu a potem szybko do domciu i
przed 10.00 zameldowałem sie na łowisku Dolina Będkowska(25km). Piekna pogoda, lekki wiaterek i nieznacznie spadające ciśnienie (ok 1022-1020hPa).
Było juz sporo wędkarzy ale na szczęcie moje ulubione miejsce (choc nie koniecznie najlepsze) z dala od gwaru i szumu restauracji z pieknym widokiem na przełom lasów było jeszcze wolne. Krótki wywiad z doświadczonym "sąsiadem" łowiącym na feederka - "dzisiaj jeszcze nikt nic nie złowił".
No cóż pełne słońce, temperatura coraz wyzsza i ryba średnio zerująca (jak się okazało później).
Na łowisku dominuje klasyczny koszyczek z rurką, spławik i ...cisza.
Udaje mi sie szybko dobrać "killera dnia" (70% złowionych ryb) i coś ruszyło. W przerwach miedzy braniami konwersacja na czacie z żoną przez Whatsuppa (nawet nie zorientowała sie ze jestem na rybach), fotki, wazenie, zapiski, połowy. No działo się
Przed 14tą skończył mi się pellet ale to nic bo aktywność ryb wyraźnie spadła. Spakowałem sprzęt i ruszyłem w droge powrotną.
"Sąsiad" z prawej nie złowił nic, doświadczony "sąsiad" z lewej 4 sztuki.
Znowu metoda dała czadu.
Tym razem na tym łowisku dominowała "młodzież": rybki w przedziale 1.3 do 2.5kg.
Łącznie złowiłem 15 sztuk - 13 karpików i 2 karasie (w tym jeden równoczesny "dublet" - karp i karaś) o łącznej wadze ok 23kg.
Poniżej kilka fotek z tej pieknej sesji (tak na marginesie poprzednia, rekordowa mnie wykończyła).