Gienek, ładny sumek, gratuluję. W pobliżu mojego miejsca zamieszkania są nagrody za złowienie suma i zabicie (łowisko - piękny staw glinianka o głębokości rzekomo 30 m). Technika, którą złowiłeś tego suma też ciekawa (wątróbka w pończosze). Super.
Ale mam inny problem. Podobnie jak u Ciebie, łowiłem ryby na pięknym jeziorze woj. lubuskiego. Ponieważ "Metody" się uczę, to postanowiłem poćwiczyć. Na pop-upy złowiłem kilkanaście pięknych płoci, ale wszystkie (dokładnie) wszystkie były podczepione z zewnątrz pyska.
Coś robię źle i muszę do tego dojść, ale podobnie jak Twoje spostrzeżenie, wydaje mi się, że to "wina" nadmiaru ryb w łowisku. Po zanęceniu z ręki (łowiłem blisko trzcin, 4-5 m od brzegu ale około 20 m od stanowiska, więc mogłem wstępnie zanęcić z ręki) w łowisku miałem multum płoci. Tam się dosłownie gotowało.
Nie lubię, kiedy ryba jest podczepiona, nie lubię, kiedy ryba połyka przynętę (nie używam wyczepiacza haków do białej ryby), więc ten drobny szczegół jest dla mnie problemem.
Pytanie: czemu ryby podhaczam, a nie łowię ryby zwyczajnie zahaczone za pysk?