Autor Wątek: Największy "niefart" na rybach  (Przeczytany 5726 razy)

Offline Geo

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 283
  • Reputacja: 102
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
  • Lokalizacja: pomorskie
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Największy "niefart" na rybach
« dnia: 18.04.2016, 15:15 »
Po obejrzeniu filmiku Luka "Złamana tyczka i zimowe okonie - 25.02.2015"
przypomniałem sobie jak i ja połamałem kija "niechcący":

Dopływając łodzią do pomostu nie zauważyłem, że szczytówka wędki wystaje poza krawędź łodzi, przy pomoście fala dopchnęła mnie do filara i pech chciał, że akurat filar trafił najpierw w szczytówkę a potem w burtę. Kij złamał się 15 cm od szczytowej przelotki, do dziś jak tylko biorę tą wędkę do ręki przypominają mi się słowa ".... >:O cenzura >:(...." jakie poleciały po okolicy, Luk chyba też wyciął ten fragment.

Ciekawy jestem co wam przydarzyło się "nie-fartownego" na rybach - wiadomo jak człowiek sobie pogada to mu lżej :P
Sebastian


Offline FilipJann

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 5 367
  • Reputacja: 191
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
  • Lokalizacja: Wielkopolska
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Największy "niefart" na rybach
« Odpowiedź #1 dnia: 18.04.2016, 15:24 »
Ja też kiedyś złamałem wędkę :D

Łowiliśmy wtedy z kolegą na miejskiej fosie, na żywca -było lato, mega gorąco i duszno.
Po chwili u mnie nastąpiło u mnie potężne branie - łowiłem tuż przy zielsku, więc ryba tam uciekła.
Chwilę poczekałem, zacinam i siedzi...
Ryba próbuje uciec, zbiera co raz więcej zielska i po chwili strzał, wędka pękła :D
Uśmialiśmy się z kolegą jak nigdy - ale hol trzeba było dokończyć - holowałem za żyłkę :D
Okazało się, że był to sum ~ 3kg, który zebrał z 20kg zielska i wędka nie dała rady :D
Have fun.
Do what makes you happy.
And, ignore anyone who says you fish too much.
Life is too short to listen to those who don't respect your passion.

Filip! :)

Offline greg13

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 525
  • Reputacja: 45
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Kraków
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Największy "niefart" na rybach
« Odpowiedź #2 dnia: 18.04.2016, 15:32 »
No to ku uciesze towarzystwa ja opiszę swoją przygodę.

Było lato, fajna pogoda i łowienie od świtu do 7,30 rano, żeby zająć sie dziećmi... Godzina ok 7,00 wiec już nadchodzą ostatnie rzuty... Bawiłem się sliderem tak ok 6 - 7 gramów. Daleki zarzut, szalony podmuch wiatru i niespodzianka bo w wodzie nic nie wylądowało... Rozglądam się a zestaw wisi na linii wysokiego napięcia i wtedy popłynęły słowa, które wszyscy sobie dopowiedzą :). Potem musiałem obciąć żyłkę i drugim zestawem zahaczyć zwisający dowód mojej porażki.  Straty sprzętowe niewielkie  około 20 m żyłki. Oczywiście radość moich kolegów łowiących na tej miejscówce nieopisana :).
dodam jeszcze, że nie jestem jedyny - wielu Kolegów łowiących na naszym łowisku już przerzuciło wysokie napięcie (były spławiki, błystki a czasem koszyki) - zastanawiamy się kiedy w okolicy ktoś wywoła wielką awarię dla kilku wiosek...

Grzesiek
Grzesiek

Offline Marcin

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 209
  • Reputacja: 119
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Gryfów Śląski
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Największy "niefart" na rybach
« Odpowiedź #3 dnia: 18.04.2016, 15:34 »
Ja ostatnio złamałem środkowy element sztycy od podbieraka. Wieczorem jak się już zaczynało szaro robić, niechcący zahaczyłem o nią butem kręcąc się po łowisku, ale lepsze było jak złamałem szczytówkę od mojej daiwy windcast :) uczyłem narzeczoną zarzucać, miałem wtedy założony koszyk 50 gr. Rzuciłem pierwszy raz żeby pokazać jej co i jak. Chciałem zwinąć koszyk jak najszybciej, korbką kręciłem tak, że mało mi ręka z zawiasów nie wypadła. Parę metrów przede mną koszyk wyskoczył gwałtownie z wody i wyleciał mi pod nogi. Po drodze mocno szarpnął za żyłkę, i pech chciał, że wędka była jakoś pod takim kątem, że szczytówka poszła w połowie. Narzeczona w śmiech a jak kląłem pod nosem ;D
Pozdrawiam
Marcin

Offline Robert_X

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 521
  • Reputacja: 12
  • Płeć: Mężczyzna
  • Złów i wypuść, urośnie...
  • Lokalizacja: Zamojszczyzna
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Największy "niefart" na rybach
« Odpowiedź #4 dnia: 18.04.2016, 15:36 »
Oby się przy tym nie usmażył jakoś niefartownie , mi kiedyś udało się złapać przelatującego Bociana za nogi gdy zarzucałem zestaw feederkowy , sąsiedzi mieli niezły ubaw z tego że musiałem ratować biednego Bociana z opresji a on wcale mi przy tym nie pomagał....

Offline Ścigacz

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 594
  • Reputacja: 139
  • Płeć: Mężczyzna
  • No fish no fun :)
  • Lokalizacja: Tuszyn
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Największy "niefart" na rybach
« Odpowiedź #5 dnia: 18.04.2016, 16:21 »
Nie powiem szczytówkę w wędce złamałem, sztycę od podbieraka nadepnołem i zmiażdzyłem, za wędką pływałem ale najgorszym zonkiem dla mnie była wbita kotwica w zgięte palce. Niestety 2 części kotwicy wbiły się tak mocno, że musiały być chirurgicznie usuwane. Bolało cholernie nawet ze znieczuleniem ale najgorsze było, co żona powie, bo zawsze coś muszę odwalić. Jak nie zerwany prostownik palca, rozwalona kostka, rozwalone kolano to teraz kotwica :/

Offline Czarosław

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 270
  • Reputacja: 48
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Ząbki
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Największy "niefart" na rybach
« Odpowiedź #6 dnia: 18.04.2016, 18:14 »
Mi sie tez juz udało wędkę złamać. Szczytówke do wody wrzucić niechcący. Nawet tydzien temu na komercji złamałem niechcący szczytówke od selektora :/



Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Zapraszam do polubienia mojej strony!
https://m.facebook.com/FeederRadomTeam/
Pozdrawiam, Cezary 😜

glizdziarz

  • Gość
Odp: Największy "niefart" na rybach
« Odpowiedź #7 dnia: 19.04.2016, 17:58 »
Złamana przy rzucie wędka to standard ale opiszę sytuację z połowy lat osiemdziesiątych.
łowisko koła PZW z Pabianic (Talar) i wędkowanie na zamkniętych dla ogółu stawach. Mój były nauczyciel Mietek miał nowiutka Snkę 3,6m. Cieszył się nią jak dziecko, dumny i blady. Jeden z sąsiadów Mietka schodząc ze stanowiska życzył mu tradycyjnie :"Połamania kija". Chwilę po tym nauczyciel przyłożył się ładnie do dalekiego rzutu żeby posłać zestaw pod pieńki gdzie siedziały karpie  i w tym momencie TRZASk! Nowiutka Sonka złamała się na pół. Ci, którzy siedzieli obok (i ja też ) mało nie udusiliśmy się ze śmiechu. Mietek zwiną wszystko i robiąc dobrą minę do złej gry wyjął starego ruskiego szklanego teleskopa i tak dokończył łowienie.

Offline Geo

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 283
  • Reputacja: 102
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
  • Lokalizacja: pomorskie
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Największy "niefart" na rybach
« Odpowiedź #8 dnia: 19.04.2016, 20:22 »
Znajomy zainwestował w sprzęt do spiningu, i to zdrowo, zestaw był warty ponad 2500 zł. Pierwsze łowienie i ... nie wiem jak, ale przy którymś kolejnym zarzucie kij wyleciał mu z ręki i tyle go widział. Pół jeziora zaorał kotwicą i nic, kij ponoć do dziś leży gdzieś na dnie. Nawet mnie to zabloało :P
Sebastian


Offline katmay

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 304
  • Reputacja: 563
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Łowicz
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Największy "niefart" na rybach
« Odpowiedź #9 dnia: 19.04.2016, 20:32 »
Na początku mojej przygody wędkarskiej, pożyczyłem od taty jego ulubioną teleskopową spławikówkę. Węglowa, leciutka jak piórko.
Rozłożyłem się ze sprzętem nad wodą i w pierwszym rzucie wędka złamała się w dwóch miejsach. Mina właściciela bezcenna. Na szczęście machnął ręką i nic nie powiedział.
Marcin

Offline Druid

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 740
  • Reputacja: 419
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
  • Lokalizacja: Knurów, Górny Śląsk
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Największy "niefart" na rybach
« Odpowiedź #10 dnia: 19.04.2016, 21:11 »
Było to w czasach mojej fascynacji spinningiem. Kupiłem na wielkich włoskich targach wędkarskich piekny kijek Byrona - na owe czasy kosmos ( i cena też była kosmiczna), gdy tylko wróciłem do kraju wybralem się na ryby by przetestować nowy nabytek. Nad samą wodą spotkalem kolegę i chcialem mu pokazać ten cud - złożyłem wędkę i jeszcze  bez żyłki przełożonej przez przelotki machnąlem nią pokazowo ze świstem w stronę wody . Szczytowa część pooooleciała z 40m od brzegu i utonęła.....
Dobre dwie godziny oraliśmy rożnymi przynętami dno - niestety bez powodzenia......
Pozdrawiam - Gienek

Offline alexart

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 615
  • Reputacja: 22
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Bydgoszcz
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Największy 'niefart' na rybach.
« Odpowiedź #11 dnia: 19.04.2016, 22:15 »
Ja nie miałem na szczęście strat w sprzęcie ale najbardziej drastyczna przygoda dla mnie to jak trzy lata temu
pod koniec marca nie zauważyłem brakującej w pomoście deski i wpierdzieliłem się do wody o temp.  ok 8 stopni
po szyję. Miało to miejsce na początku wędkowania więc ognisko i kilka godzin suszenia. nic się poważniejszego nie stało
nawet telefon po wysuszeniu na kaloryferze działał dalej :)
Artur

Offline Jędrula

  • Robinson
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 749
  • Reputacja: 382
  • Lokalizacja: Wodzisław Śląski
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Największy "niefart" na rybach
« Odpowiedź #12 dnia: 19.04.2016, 22:39 »
Mnie nad Odrą dopadły szerszenie z pobliskiej wierzby. Nie zauważyłem, że mają tam gniazdo. Meserszmity ujawniły się gdy poszedłem odcedzić ziemniaczki. Jeszcze nigdy tak szybko nie spieprzałem, prawie chodziłem po wodzie jak Jezus. Musiałem czekać cztery godziny zanim wydały mi mój sprzęt i toboły ;) :D

Offline zbyszek321

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 5 927
  • Reputacja: 190
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Drawsko Pomorskie
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Największy "niefart" na rybach
« Odpowiedź #13 dnia: 20.04.2016, 06:08 »
:D :D :D
Zbyszek

Offline Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 35 037
  • Reputacja: 2238
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Największy "niefart" na rybach
« Odpowiedź #14 dnia: 20.04.2016, 07:27 »
Mnie nad Odrą dopadły szerszenie z pobliskiej wierzby. Nie zauważyłem, że mają tam gniazdo. Meserszmity ujawniły się gdy poszedłem odcedzić ziemniaczki. Jeszcze nigdy tak szybko nie spieprzałem, prawie chodziłem po wodzie jak Jezus. Musiałem czekać cztery godziny zanim wydały mi mój sprzęt i toboły ;) :D

Uuu, znam to cudowne uczucie... Mnie pogoniły osy. Człowiek zapitala jak mały Kazio :D
Krwawy Michał

Viva la libertad, carajo!