Autor Wątek: Największy "niefart" na rybach  (Przeczytany 5729 razy)

Offline Jurek z Warszawy

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 010
  • Reputacja: 166
  • Płeć: Mężczyzna
  • Tylko wody PZW- no kill
  • Lokalizacja: Warszawa-Żoliborz
  • Ulubione metody: feeder i spinning
Odp: Największy "niefart" na rybach
« Odpowiedź #15 dnia: 20.04.2016, 08:02 »
Może nie niefart ale pazerność na kasę.
Było to na początku lat 90-tych może 1993r. Wtedy mieszkałem w Warszawie. Był wrzesień więc dobra pora na drapieznika. Tego wrześniowego dnia dość późno wstałem i zacząłem się szykować. Zapomnialem że z poprzedniej wyprawy ze spinningiem wyrzuciłem całą żyłkę do kosza a że sklep wędkarski miałem pod nosem postanowiłem zakupić nową żyłkę i nawinąć ją na kołowrotek nad wodą.
W sklepie.....
Długo się zastanawiałem nad wyborem w końcu kupiłem nowa żyłkę którą sprzedawca mi zaproponował. Zapewniał wręcz dawał głowę że jest idealna do spinningu nie zleżała i dostarczona tydzień wcześniej do sklepu. Dając wiarę temu kupiłem nie po jakiejś niskiej cenie tylko powiedzmy w cenie dzisiejszej dobrej plecionki.
Nad wodą...........
Żyłka nawinięta na szpuli i zacząłem pierwsze żuty. Minęło dosłownie ok. 10 minut i piękne uderzenie w żółtego twistera jak zwykle w takim momencie zacinka i siedzi. Widziałem go przez chwilę  z góry z ok. 2m bo wędkowałem z nadbrzeża betonowego był to sandacz. Z całą pewnością miał ok. 1m gdyż wywalił się blisko nabrzeża.Walka hamulec był dobrze ustawiony i nagle odjazd. Wyszedł mi na wode ok. 20-30m a po chwili żyłka pękła. W mojej ocenie nie było tam żadnego przetarcia żyłki o jakieś kamienie czy inne rzeczy w wodzie chociaż wcześniej tak myślałem. Sprawdziłem pozostałości żyłki na szpuli pękałą jak nitka metr po metrze. Zły byłem jak cholera a gościu który mi ją sprzedał to w życiu tak dużo krótszych i dłuższych   ........   chyba od nikogo nie dostał.
Po takim doświadczeniu mam inny sposób na sprawdzanie żyłki nie wiem czy dobry jak dla mnie tak. To jest właśnie taka pazerność na kasę byle by sprzedać a po tem niech się inni martwią


Offline alexart

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 615
  • Reputacja: 22
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Bydgoszcz
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Największy "niefart" na rybach
« Odpowiedź #16 dnia: 20.04.2016, 22:38 »
Mnie nad Odrą dopadły szerszenie z pobliskiej wierzby. Nie zauważyłem, że mają tam gniazdo. Meserszmity ujawniły się gdy poszedłem odcedzić ziemniaczki. Jeszcze nigdy tak szybko nie spieprzałem, prawie chodziłem po wodzie jak Jezus. Musiałem czekać cztery godziny zanim wydały mi mój sprzęt i toboły ;) :D

Uuu, znam to cudowne uczucie... Mnie pogoniły osy. Człowiek zapitala jak mały Kazio :D
Na osy jest sposób. Mnie nawet jedna upierdzieliła jak rozbijałem namiot.
Dwa piwa przeciwbólowe, dobre szczelne ubranie i wiadro pełne wody. ;D
Gniazdo było nisko więc szybko poszło ale myśląc z perspektywy czasu miałem więcej szczęścia niż rozumu.
Tak swoją drogą w szoku byłem, że takie oski gniazdo wielkości dużej pomarańczy zrobiły w tydzień ???
Artur

Offline Arnie

  • Nowy użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 25
  • Reputacja: 0
Odp: Największy "niefart" na rybach
« Odpowiedź #17 dnia: 20.04.2016, 23:07 »
Kilka dobrych lat temu mojemu ojcu wpadł telefon komórkowy do wody , prawie się po niego rzucił żeby go uratować :P

Offline N3su

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 229
  • Reputacja: 319
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Sosnowiec/Newcastle
  • Ulubione metody: spinning
Odp: Największy "niefart" na rybach
« Odpowiedź #18 dnia: 21.04.2016, 02:21 »
Ja miałem kilka ciekawych przygód. Ale ta do dziś najbardziej mnie boli ta jedna.Pewnego pięknego czerwcowego dnia dumny ze swojego prezentu od chrzestnego tyczki Maver g41 pierwsza porządna tyczka jaką miałem. Wybrałem się z nim by przetestować to cudo na kanale dwory. Obchodziłem się z tą tyczką jak z jajkiem nie chcąc jej uszkodzić złożyłem ja bardzo delikatnie. Pierwszy wyjazd i przerażenie ostatnia sekcja i top lądują w wodzie i giną w odmętach Wisły. Ja w panice i z krzykiem odrzucam Tyczkę na bok i wskakuje do wody. Niestety było już za późno na domiar złego reszta tyczki wylądowała na ziemi i uszkodzeniu uległa 2 sekcja.