Cześć. Nie należę do PZW ponieważ od 3 lat mieszkam i pracuję zagranicą. Na co dzień. Co drugi weekend i wakacje spędzam w Polsce z rodziną, ale choć woda ciągnie mnie jak magnes nie wędkuję już "u siebie" bo nie mogę kraść czasu żonie i dzieciom. Odbijam to sobie we Francji popołudniami i w te weekendy w które nie jadę do Polski. Przez jednak 29 lat byłem członkiem-uczestnikiem PZW, najpierw jako dziecko z wyboru i sympatii a przez ostatnie lata ponieważ NIE MIAŁEM INNEGO WYJŚCIA. Wędkowałem najczęściej w okolicach Leszna woj. wielkopolskie bo w promieniu około 30 km mam całkiem sporo jezior od kilku do ponad 300 ha, rybostan ich jest różny, ale wszystkie można ocenić jako słabe albo bardzo słabe. Najlepsze oceniłbym na 4/10. Oczywiście w okolicy są też zbiorniki komercyjne jednak wędkowałem na nich najwyżej kilkukrotnie ponieważ ciągnie mnie do miejsc naturalnych, możliwie dzikich. Komercje u nas tego nie oferują. Po większości są one jak sklepy samoobsługowe z karpiami gdzie wszystko jest pokładane, parkingi, ścieżki, stanowiska, brzegi wyrobione koparkami, trawa wykoszona, krzaka nie uświadczysz. Od biedy by uszło, ale tylko jako pretekst i tło koleżeńskiego spotkania. Jedno z mi znanych ma charakter zbliżony do naturalnego jednak tylko z otoczenia bo w wodzie jak wszędzie przytłaczająco dominują karpie. Nie kocham ich podobnie jak karasi srebrzystych co nie przeszkadza mi ich szanować bo to nie one są winne a ludzie. Na komercjach OK, jedni chcą zarobić z mniejszą lub większą miłością do swojej pracy a inni chcą połowić. Połowić tzn zarzucać wędkę i w miarę regularnie holować w miarę przyzwoite ryby o które na wodach PZW na prawdę trzeba się postarać i czasowo i finansowo i ... bez gwarancji. Ci wędkarze nie rezygnują jednak bo mają wodę w pobliżu, która nie daje im spokojnie przejść obok, jest pozornie, relatywnie tania i co jakiś czas coś, ktoś jednak złowi. Nasze wody widzę tak: Jak dbasz tak masz. Dlaczego tak dosadnie? Mówię o gospodarzach wód. Komercje jakie by nie były są dopilnowane i dlatego bardzo rybne a wody ogólnodostępne? Przez 29 lat nie miałem, ani jednej kontroli wędkarskiej (jednej byłem świadkiem z daleka, żałosne to było pozoranctwo) co świadczy o kompletnym braku zainteresowania gospodarza podmiotem opieki. Skoro ludzie mają świadomość bezkarności to niestety zbyt często zabierają zbyt dużo z tego co udaje im się wyjąć z wody, dla równowagi zbyt często zostawiając na brzegu zbyt wiele tego co zabiorą ze sobą z domu. Do tego wszystkiego rybacy odłowami sieciowymi dorzucają swoją cegiełkę do tej ruiny. Jest mi na prawdę trudno spokojnie rozmawiać o jakości zarządzania i gospodarności PZW, która to organizacja powinna mieć wolnorynkową konkurencję bo tylko to uważam jest w stanie ją naprawić.