Chciałbym wrócić do tematu skuteczności wędkarzy w trzebieniu rybostanu. Oczywiście rybacy, kłusownictwo, zanieczyszczenia oraz "racjonalna gospodarka rybacka" ma wpływ na rybostan, ale zaprzeczanie faktom, że wędkarze swoje również potrafią to tylko karmienie własnego sumienia.
Wędkuje od kilkunastu lat na łowiskach PZW, w moim poznańskim okręgu od lat nie ma rybaków, ba w mojej okolicy są wody które nigdy rybaka nie widziały i od samego powstania są wodami typowo wędkarskimi. Kilka przykładów z mojego podwórka
1. Zalew Śremski- sztuczny zbiornik (w zasadzie dwa) powstałem bodajże w latach 80. ponad 30 ha wody. Ciągle zarybiane, oprócz oczywiście karpiem to nawet i szczupakiem, sandaczem i karasiem. Woda ta z tego co wiem nigdy nie widziała rybaka (może ponad 20 lat temu), kłusownictwo "ciężkie" nie istnieje z racji tego że od zawsze nie można było tam łowić z łodzi, duża presja wędkarska, brzegi (osiedle, cmentarz, poligon wojskowy) nie pozwalają mocno kłusować. Co najwyżej kłusują wędkarze. Brak zanieczyszczeń. Problemem są tylko przyduchy spowodowane małą głębokością, ale to padają głównie sumy. Teoretycznie wędkarski raj, praktycznie studnia. Mała ilość drapieżnika spowodowała że zalew jest dosłownie zalany małym leszczem (przez ostatnie lata zaczyna się pojawiać mała płoć). Wpuszczone karpie w ciągu miesiąca zostają wyłowione. co z tego że wpuszczą 5 t karpia, skoro jeden dziadek co to łowi 5 razy w tygodniu wyciągnie przez ten tydzień 10 kilo. W tym roku na zawodach mojego koła 20 chłopa z batami, tyczkami, metodami złowiło łącznie 5 kilo drobnicy. Nawet taka woda nie wytrzymała presji wędkarskiej
2. Sporo w mojej okolicy starorzeczy. Kiedyś uganiałem się jak większość za szczupakiem. Na jednym ze starorzeczy w lipcu w ciągu 3 h łowienia potrafiłem złowić 15 szczupaków (oczywiście 3-4 w okolicach wymiaru), ale były. Duża presja, szczupak co chwila widział twistera lub blachę, a co druga biała ryba pływająca w łowisku to uzbrojony żywiec. Ogólnie na jesień 2, 3 wypady na zero. Ryby wyparowały. Starorzecze nie do skłusowania z racji ilości zaczepów, drzew itd. No ale to pewnie rybacy, albo kormorany z Mazur przyleciały

W mojej okolicy ogólnie szczupak został spacyfikowany. Warta słynęła z szczupaków. Dzisiaj jak gdzieś padnie siedemdziesiątka to pieśni i legendy o nim śpiewają

i pół powiatu tam jedzie
3. Jest sobie fajne starorzecze. Z marszu da się złowić japońca, leszcza ze 2 kilo i jest spoko. Ale starorzecze zaczęło się robić popularne. 5 ha wody, a w sobotę 20-30 wędkarzy. Do tego upada okoliczny okręg i wędkarze z ościennych powiatów zaczynają najeżdżać "nasze" wody. Pojawiają się pierwsze zarybienia karpiem. Woda pilnowana przez SSR. Ostatecznie ryba niby jest, ale już nie ta. Karpi nie ma, kupa drobnicy, szczupak w odwrocie.
Ogólnie niby nie mam najgorzej, na mapie niebiesko od wód, silne SSR, 10 km ode mnie posterunek PSR, brak rybaków, kormoranów, ale i tak za rybą trzeba się nachodzić. Dlatego nikt mi nie powie że my wędkarze nie potrafimy przetrzebić wody. Po prostu brak myślenia do przodu, liczy się tu i teraz.