Autor Wątek: O wędkowaniu - troche filozoficznie  (Przeczytany 8591 razy)

Offline Opos

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 060
  • Reputacja: 179
  • Płeć: Mężczyzna
  • Uśmiechaj się w każdy dzień :)
  • Lokalizacja: Małopolska
  • Ulubione metody: feeder
Odp: O wędkowaniu - troche filozoficznie
« Odpowiedź #15 dnia: 17.07.2016, 23:28 »
Właśnie, Druid, nie znają czasem przepisów i obyczajów, jak się zachowywać nad wodą... Często przeświadczeni, że kupując wejściówkę, całe łowisko jest tylko ich...
Rafał
Sandacz 52 cm
Jesiotr 115 cm
Karp 75 cm
Leszcz 59 cm
Lin 40 cm
Karaś 43

Offline Druid

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 740
  • Reputacja: 419
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
  • Lokalizacja: Knurów, Górny Śląsk
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: O wędkowaniu - troche filozoficznie
« Odpowiedź #16 dnia: 17.07.2016, 23:33 »
Właśnie, Druid, nie znają czasem przepisów i obyczajów, jak się zachowywać nad wodą... Często przeświadczeni, że kupując wejściówkę, całe łowisko jest tylko ich...
Od tego jest właściciel łowiska lub inna osoba, która ma tam porządku pilnować. Nie wymagajmy od niedzielnych wędkarzy etykiety.
Ale dlatego też osobiście nie lubię łowić na komercjach. Dla mnie komercja to poligon, gdzie mogę przetestować nowy sprzęt - wędkę, kołowrotek.
Pozdrawiam - Gienek

Offline Arunio

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 892
  • Reputacja: 525
  • Płeć: Mężczyzna
  • Życie jest krótkie, a łowić się chce!
    • Galeria
  • Lokalizacja: Gorzów Wlkp.
  • Ulubione metody: feeder
Odp: O wędkowaniu - troche filozoficznie
« Odpowiedź #17 dnia: 17.07.2016, 23:52 »
Właśnie Druid, nie znają czasem przepisów i obyczajów jak się zachowywać nad wodą ... Często przeświadczeni że kupując wejściówkę całe łowisko jest tylko ich...
Od tego jest właściciel łowiska lub inna osoba która ma tam porządku pilnować. Nie wymagajmy od niedzielnych wędkarzy etykiety
Ale dlatego też osobiście nie lubię łowić na komercjach . Dla mnie komercja to poligon gdzie mogę przetestować nowy sprzęt - wędkę, kołowrotek

Głos rozsądku, w wielu kwestiach, w jednym zdaniu. :thumbup:
Arek

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 24 495
  • Reputacja: 2078
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: O wędkowaniu - troche filozoficznie
« Odpowiedź #18 dnia: 18.07.2016, 00:46 »
JA napisze po raz kolejny, że są komercje i komercje... Są łatwe łowiska i trudne. Poza tym, nie jest sztuką złowić rybę na komercji, ale mieć stałe, dobre wyniki. Bo karpia lub dwa to można złowić na teleskopa i samego robaka, ale miec stałe brania i ryby, to co innego.

Co do wód PZW. Po raz kolejny napiszę, że są to takie dzikie wody, jak baran na łące. Ryby są wybrane, nie ma drapieżnika, jest masa drobnicy. Często złowienie ryby to nie kunszt ale czysty fuks. Bo jak się trafi na rybę w danej części łowiska, to będzie branie. Ale czy jesteśmy pewni, że to nasza taktyka? Czy to jeden z 'nielicznych' ocalałych? Często komercje są bardziej podobne do dzikich wód, niż wody związkowe. Dochodzi wręcz do sytuacji, gdzie wędkarze wychwalają takie wody i ich wyższość nad wodami rybnymi. To jakiś rodzaj sadomasochizmu. Jeździć nad wodę i łowić same kurduple... Oglądać zniszczoną wodę z bliska i uważać, że jest lepsza od komercji. Nienormalność stała się normalnością u nas w Polsce.

Rebirth, rozumiem o co ci chodzi, myślę jednak, że nie widziałeś wielu komercji. Zapewniam Cię, że możesz sobie wybrać takie, które są trudne i wymagające. Dla mnie to były Kacze Doły, 'jedynka' w Biestrzynniku. Takich wód jest więcej.

No i zawsze możesz wybrać się na zawody, takie jak Matrix & Baitbox Cup. Możesz zobaczyć innych wędkarzy w akcji i się porównać z nimi. Myślę, że wtedy miałbyś inne spojrzenie. Ja na przykład łowię na różnych wodach, na rybniejszych i bardzo trudnych. Każda ma swój urok. Sam sobie wyznaczam poziom poprzeczki i wiem mniej więcej jaki wynik jest 'dobry'. Bo lin na wodzie PZW to dobry wynik, taki może być pięć karpi na komercji. Jeżęli łowisz więcej niż sąsiedzi, to jest dobrze... :D

A co do alarmów. Zależy jak używamy ich i do czego. Ja łowię na wiele sposobów, i alarm to dla mnie nie jest wcale pójście na łatwiznę. To normalna sprawa, tak jak mycie się pod prysznicem jest lepsze niż misce. Na nocce wolę mieć możliwość wiązać torebki PVA, przespać się, pogadać z kimś, niż byc 'wielkim' łowcą gapiącym się w świetliki i dostającym oczopląsu. Poza tym alarmy pozwalają łowić wędkami skierowanymi na wprost. Jak dla mnie to taki sam wynalazek, jak miękka szczytówka.

Ale tez jest druga strona medalu. Chodzenie na łatwiznę, wyręczanie się elektroniką. Na wielu wodach widzę gości łowiących z alarmami, na przykład na Milton Lake, liny i karasie. Przeraża mnie to, bo to strasznie nieefektywny sposób łowienia ich. Ktoś zamiast łowić skutecznie, mączy przestrzeń 'pikawkami'. To samo z młodzieżą w UK. Goście łowią głównie karpie, z alarmami oczywiście. Zanika stara szkoła, powoli ludzie zamieniają się w zależne od baterii urządzenia, bez których się nie da rady złowić ryby. Przestają je rozumieć, idą  na łatwiznę. Ot - sypnąć kulek, założyć taka na włos i heja. A już sami karpiarze to często łowienie na pokaz, chwalenie się kijami za setki funtów, kołowrotkami wartymi równowartość telewizora 4K...

Miejmy nadzieję, ze nie będzie tak źle... :)
Lucjan

Offline Rebrith

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 641
  • Reputacja: 96
Odp: O wędkowaniu - troche filozoficznie
« Odpowiedź #19 dnia: 18.07.2016, 01:56 »
Luk jak zwykle pozamiatal - troche skarcil troche poglaskal i uspokoil nastroje :) Sorry, nie chcialem tym tematem nikogo obrazic :thumbup:

Offline Geo

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 283
  • Reputacja: 102
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
  • Lokalizacja: pomorskie
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: O wędkowaniu - troche filozoficznie
« Odpowiedź #20 dnia: 18.07.2016, 02:46 »
Sam osobiście posiadam alarmy, ale wierzcie mi użyłem jednego raz i faktycznie hałas mi przeszkadzał więc wyłączyłem i łowiłem "tradycyjnie". Na ten tydzień planuję nockę i tu zamierzam w końcu je wykorzystać i spróbować czy mi to będzie odpowiadało.

Na komercyjne wody zaglądam, ale żeby to było super łatwe łowienie ... nie do końca się zgodzę, łatwiej jest znaleźć rybę bo wiemy, że tam jest. Nie raz na komercji byłem świadkiem jak dziesięciu wędkarzy siedziało a ryby łowiło dwóch czy jeden

Moim marzeniem jest żeby każda woda miała gorliwego opiekuna, takiego co dopilnuje, zarybi, przepędzi mięsiarzy i kłusowników, ale czy to realne???
Sebastian


Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 24 495
  • Reputacja: 2078
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: O wędkowaniu - troche filozoficznie
« Odpowiedź #21 dnia: 18.07.2016, 07:38 »
Ja kupiłem alarmy, które można w łatwy sposób ściszać i wyłączać. Tak więc robię minimalną ilość hałasu. Niestety, często jesteśmy nad wodą, gdzie wędkarze katują nas dżwiękami alarmów, ustawiają je po zarzuceniu strasznie długo, jest głośno. Gorszy jest tylko 'dzwonnik', łowiący z dzwonkiem na wędce, to jest dla mnie największe znęcanie się nad innymi łowiącymi.


Moim marzeniem jest żeby każda woda miała gorliwego opiekuna, takiego co dopilnuje, zarybi, przepędzi mięsiarzy i kłusowników, ale czy to realne???

Myślę, że w ciągu 10 najbliższych lat dokona się istna rewolucja w Polsce. Beton PZW przestanie istnieć, stare pokolenie wędkarzy zostanie rozcieńczone pokoleniami myślącymi, niekoniecznie może wszystko wypuszczającymi, ale potrafiącymi zachować umiar, i ceniących bardziej przyjemność płynącą z samego wędkowania. Bieda w umyśle, jaką mają pazerni, biorący wszystko wędkarze (tak, to jest umysłowa bieda, zabrać, zabrać, zabrać, bez myślenia o tym co jutro i pojutrze) będzie powoli zanikać.

Ideałem jest aby połowa łowisk była 'no kill' a druga zaś miała wiele ryb, sami wędkarze zaś, mający ochotę na 'rybkę' - mieli możliwość złowienia sobie jednej, bez wielkich problemów, na obiad. Bez zapychania zamrażarek i obdarowywania członków rodziny i sąsiadów. Liczyć się będą zdjęcia dla tych co chcą mieć pamiątkę, i większość moczykijów zamiast być jak kormoran, będzie niczym pasterz. Czyli dbać będą o 'swoje' stada, swoje łowiska.
Lucjan

Offline JKarp

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 386
  • Reputacja: 87
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Legionowo
  • Ulubione metody: wędkarstwo karpiowe
Odp: O wędkowaniu - troche filozoficznie
« Odpowiedź #22 dnia: 18.07.2016, 08:02 »
Panowie (i Panie jesli sa :D) tak sobie pomyslalem, ze podziele sie moze troche kontrowersyjnym spojrzeniem na wedkowanie, a jestem ciekaw waszego zdania, bo wiem, ze moja opinia kilka osob moze troche zdenerwowac (co nie jest moja intencja!).

Bardzo irytuja mnie dwa tematy: elektroniczne wskazniki oraz lowiska komercyjne.

Dla mnie wedkarz to wciaz w 90% archetyp 'mezczyzny-jaskiniowca' wychodzacego na lowy, by przyniesc jedzenie kobietom i dzieciom (w 90% bo - i tu bylbym hipokryta gdybym tego nie podkreslil - sam ryb do domu nie zabieram ;)).

A przede wszystkim - dla mnie prawdziwe wedkarstwo opiera sie na umiejetnosciach i doswiadczeniu: co zalozyc na haczyk, jak zalozyc, jak zawiazac, jak zbudowac, kiedy zaciac, a kiedy nie itd To przychodzi z latami i setkami godzin nad woda, dlatego mam ogromny szacunek do tak zwanych 'dziadkow', ktorzy wciaz robia wyniki na bambusach sprzed 30 lat itp.

Tymczasem co raz wiecej slychcac pikania elektroniki nad woda, gdzie "wedkarz" czyta gazete albo gada z kims przez telefon, bo przeciez nie musi byc skupiony, elektronika zalatwi sprawe za niego. Co raz wiecej widac zdjec wspanialych polowow, wielkich karpii badz 20-30 sztuk ryb.... zlowionych w wodzie komercyjnej, gdzie nie wydaje sie to zadna sztuka (chyba ze sie myle?).

Dla mnie prawdziwa sztuka to zlapac karpia 7kg w wodzie PZW, gdzie ktos mial szczescie, trafil w dobry dzien, w dobre miejsce, dobrze sie przygotowal - w opozycji do komercji gdzie takie karpie mozna lapac golymi rekoma spod tafli wody.

Boje sie i nie chodzi o zazdrosc, ze za pare lat pierwszy lepszy 13 latek bedzie mogl kupic wszystko ogotowe (bo po co umiec wiazac haczyk, przypon itd) + obstawione elektronika (bo po co byc skupionym na splawiku/szczytowce) i zlapanie ryby bedzie polegalo na przycisnieciu czerwonego guzika - zestaw doholuje rybe sam, dozujac odpowienio hamulec.

Nie chodzi mi o atak na lowiacych na komercji czy wykorzyustujacych elektronike - jesli komus sprawia to frajde, nie ma problemu. Dla mnie to jednak nie jest prawdziwe archetypowe wedkarstwo tylko sciezka na skroty - nic w tym imponujacego...

Takie przemyslenie ;)

Jak mnie coś denerwuje ( np temat łowienia karpi na tyczki ) omijam to szerokim łukiem. Na szczęście jest co raz więcej mądrych właścicieli łowisk którzy dla tyczkarzy, federeowców wydzielają stawy z rybami góra 4-5 kilo.

To ja już na wstępie informuję, że jaskiniowcem nie jestem i nie idę na ryby w celu zapełnienia zamrażarki.

Mam takie umiejętności i doświadczenie i wiedzę, że pewnie byś się zdziwił 8)Ale do tego trzeba cierpliwości i czasu.  A łowię na karpiówki nie bambusy. Na wyniki nie narzekam.

Zdarzyło się kilkadziesiąt karpi grubo powyżej 7 kilo z wód PZW :bravo: :thumbup: Ale skoro twierdzisz, że na komercji złowisz karpia gołymi rękoma zapraszam na niedużą komercję niedaleko Warszawy - na łowisko OKOŃ :P

Z tymi trzynasto latkami ( i ze starszymi też ) to prawie się zgodzę. W kółko te same pytania - jakie kulki, jakie haczyki, jakie wędki itd.

Sygnałek ryb nie łowi a ceny są tak normalne, że sygnałek nie jest rzeczywiście niczym imponującym :P

JK


Offline boruta

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 592
  • Reputacja: 182
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: okolice Ostrowca Św.
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: O wędkowaniu - troche filozoficznie
« Odpowiedź #23 dnia: 18.07.2016, 09:07 »
Czasem na komercji można trafić prawdziwy "talent" wędkarski hehe. Dwa tygodnie temu na Grębowie siadła obok mnie rodzinka z wędkami, łowiłem całkiem nieźle kilka karpi, 4 liny i jesiotr. Sąsiedzi nic nie łowili bo byli całkowitymi amatorami zaczepili mi zestaw dwa razy, ale jeden przebił wszystko hehe. Po kolejnym karpiu złowionym prze mnie podszedł w czasie kiedy karpia odczepiałem i z obawą w oczach zapytał aaa nie boi się Pan  że pana ugryzie..... chyba sam karp leżący na macie się uśmiechną aa bynajmniej tak mi się zdawało ;) Ja wybuchnąłem śmiechem i zapytałem czy miał biologie w szkole (na oko wyglądał na 25 lat)  "wędkarz" odpowiedział ze dawno miał biologię i czerwony wa twarzy odszedł.
Paweł

Offline jean72

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 157
  • Reputacja: 50
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Śląsk
  • Ulubione metody: bat i feeder
Odp: O wędkowaniu - troche filozoficznie
« Odpowiedź #24 dnia: 18.07.2016, 10:08 »
Czasem na komercji można trafić prawdziwy "talent" wędkarski hehe. Dwa tygodnie temu na Grębowie siadła obok mnie rodzinka z wędkami, łowiłem całkiem nieźle kilka karpi, 4 liny i jesiotr. Sąsiedzi nic nie łowili bo byli całkowitymi amatorami zaczepili mi zestaw dwa razy, ale jeden przebił wszystko hehe. Po kolejnym karpiu złowionym prze mnie podszedł w czasie kiedy karpia odczepiałem i z obawą w oczach zapytał aaa nie boi się Pan  że pana ugryzie..... chyba sam karp leżący na macie się uśmiechną aa bynajmniej tak mi się zdawało ;) Ja wybuchnąłem śmiechem i zapytałem czy miał biologie w szkole (na oko wyglądał na 25 lat)  "wędkarz" odpowiedział ze dawno miał biologię i czerwony wa twarzy odszedł.
Dobrze że nic nie złowili, już widzę co by było gdyby coś udało im się złowić
I dlatego uważam że każda osoba łowiąca ryby powinna mieć kartę wędkarską
Takie jest moje zdanie na ten temat i nikt nie musi się z nim zgadzać

Offline boruta

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 592
  • Reputacja: 182
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: okolice Ostrowca Św.
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: O wędkowaniu - troche filozoficznie
« Odpowiedź #25 dnia: 18.07.2016, 10:22 »
No jeszcze tego by brakowało żeby nasze kochane PZW położyło łapę na łowiskach komercyjnych, bo przecież za wydanie karty trzeba by zapłacić. Lepiej nie pisać takich rzeczy bo jeszcze ktoś z zarządu PZW to przeczyta i wpadnie na taki genialny plan zęby wyrabiać każdemu posiadaczowi sprzętu wędkarskiego pozwolenie na wędkę ;D To ja już osobiście wolę niedzielnych wędkarzy plątających mi zestawy :D
Paweł

Offline Opos

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 060
  • Reputacja: 179
  • Płeć: Mężczyzna
  • Uśmiechaj się w każdy dzień :)
  • Lokalizacja: Małopolska
  • Ulubione metody: feeder
Odp: O wędkowaniu - troche filozoficznie
« Odpowiedź #26 dnia: 18.07.2016, 11:07 »
Za wyrobienie karty płacisz w starostwie nie w pzw :) PZW "przeprowadza" tylko egzamin
Rafał
Sandacz 52 cm
Jesiotr 115 cm
Karp 75 cm
Leszcz 59 cm
Lin 40 cm
Karaś 43

Offline jean72

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 157
  • Reputacja: 50
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Śląsk
  • Ulubione metody: bat i feeder
Odp: O wędkowaniu - troche filozoficznie
« Odpowiedź #27 dnia: 18.07.2016, 11:19 »
Czyli co niech kaleczą ryby i łowią jak chcą i kiedy chcą ? Z jednej strony popieracie no kill a z drugiej "róbta co chceta z rybami " :( :(
Takie jest moje zdanie na ten temat i nikt nie musi się z nim zgadzać

Offline Michał Mikuła

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 282
  • Reputacja: 118
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
  • Lokalizacja: Poznań
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: O wędkowaniu - troche filozoficznie
« Odpowiedź #28 dnia: 18.07.2016, 11:41 »
Panowie, a co ma wspólnego posiadanie karty wędkarskiej ze znajomością przepisów i obchodzeniem się z rybami? Przecież ten cały "egzamin" to w większości przypadków pic na wodę. Idziesz, płacisz, coś tam porozmawiasz i dostajesz papier do Starostwa. Nie gloryfikujmy posiadania karty wędkarskiej bo może kiedyś był to sprawdzian wiedzy.

Umiejętność dbania o ryby to w głównej mierze logiczne myślenie. Jak myślę to wiem, że żyłka i wędka ma jakąś wytrzymałość i nie podniosę karpia 3 kilo na kiju tylko muszę mieć podbierak. Nie zacinam ryb słodkowodnych jakbym łowił marliny w oceanie. Ludzie naoglądają się filmów z połowu wielkich ryb i później przenoszą to na wody PZW czy komercje.
Niestety na komercji łatwiej trafić takich "mistrzów" bo częściej przychodzą tam osoby niedoświadczone - niedzielni wędkarze. Od tego żeby nauczyć ich dbać o ryby powinien być opiekun wody czy też właściciel łowiska bo jak nie umieją się z nimi obchodzić to niszczą jego własność.
Michał



Karp: 11 kg; 10 kg
Leszcz: 55 cm - 2,7 kg
Jesiotr - 105 cm
Karaś srebrzysty: 32 cm
Lin: 43 cm

Offline boruta

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 592
  • Reputacja: 182
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: okolice Ostrowca Św.
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: O wędkowaniu - troche filozoficznie
« Odpowiedź #29 dnia: 18.07.2016, 11:41 »
Na komercji jest właściciel lub obsługa do pilnowania tego co się dzieje z rybami. Czyli jean72 wychodzi an to że jak ktoś ma kartę wędkarską to ryb kaleczył nie będzie  i będzie super maga etycznym wędkarzem...no chyba nie. Ja mam kartę wędkarską 20 lat i nie jedno już widziałem tak szybko z pamięci byłem świadkiem jak posiadacz długoletni karty wędkarskiej złowił szczupaka na żywca, szczupak połkną a "wędkarz" stanął na niego gumiakiem i ciągną za stalkę aż krew trysnęła i wydarł kotwicę wraz z flakami. Co na to powiesz ?? karta wędkarska z myślenia nie zwalnia a i są tacy co karty wędkarskiej nie mają i nad wodą umieją się zachować i obchodzić z rybą. A wręcz bym powiedział że bardziej świadomi i etyczni są wędkarze łowiący stricte na komercjach nie posiadający karty wędkarskiej, nie mylić z wędkarzami którzy są na rybach raz na rok. Na komercjach pewnych zasad musisz przestrzegać bo inaczej wylecisz z łowiska a na PZW robisz co chcesz jak jesteś idiotą i bierzesz  wszystkie ryby nawet niewymiarowe i objęte okresem ochronnym czego niejednokrotnie byłem świadkiem to ci karta wędkarska  nie pomorze bo nie stanowi immunitetu na debilizm.
Paweł