Jeżeli ktoś chce wmówić mi, że stan wód się w Polsce pogorszył, to trafia pod zły adres. Kilkaset oczyszczalni wybbudowanych w Polsce, dyrektywy UE, przecież to oczywiste, że jest lepiej.
Jasne, że stan wód zdecydowanie się pogorszył i to jest wyraźnie widać po wszelakich badaniach, które są prowadzone. Wody nasze wypadają nędznie w porównaniu do ich stanu z lat 50-60 ubiegłego wieku. No i oczywiście mówię zdecydowanie o jeziorach.
Jak wiesz, rzeki mają znacznie większą zdolność do samooczyszczenia i inaczej reagują, niż zbiorniki w których zachodzi „magazynowanie” biogenów i toksyn.
Przyznam tylko, że porównując stan naszych wód, z najgorszego ich momentu (przypuszczam, że to schyłek lat 80-90), to w chwili obecnej ich stan „sanitarny”odrobinę się poprawił, nie na tyle jednak, by mówić, że nasze wody są czyste i dobre.
Druga sprawa to eutrofizacja, nawet teraz, w dobie powszechnej kanalizacji i oczyszczalni, oczyszczamy wodę która dopływa do różnych akwenów, nie oczyszczamy (lub z mizernym skutkiem) wód w jeziorach. A nie da się ukryć, że zapasy N i P (+ trochę innych związków) są tak olbrzymie w osadach dennych oraz wodzie, że wystarczy to na utrzymywanie przyspieszonej sukcesji jezior. Na nic więc chwalenie się tym, że oczyszczalnie pracują, skoro wody mamy zniszczone, a jeziora zniszczone trudno uleczyć. Przykład: jez. Ełckie, jez. Kortowskie, jez. Długie (w Olsztynie) itd.
Eutrofizacja to inny problem - aczkolwiek zapewne zgodzisz się, że często zakwity wód są powodowane przez zbyt dużą ilość drobnicy - czyli przez brak drapieżnika.
Zupełnie nietrafiona diagnoza. Nadmiar glonów które powodują „zakwity” (kilka gatunków glonów, różne zakwity) wiąże się przede wszystkim z nadmiarem biogenów w ekosystemie wodnym. Z nadmiarem biogenów wiążą się zmiany środowiskowe i skład ichtiofauny, a to powoduje, że w niekorzystnych warunkach to wszystko się sypie i mamy problem
Ryby drapieżne są na szczycie piramidy troficznej, więc jeśli „zjedzą” podstawę, to same padną.
To, że ryb nie ma, na pewno nie jest spowodowane przez zwiększające się zanieczyszczenia.
Odpowiedź jest powyżej, ale dodam, że są też inne czynniki o których już mówiliśmy: zmiana sposobu gospodarowanie, nadmierna presja na niektóre gatunki, zmiana warunków środowiskowych i wykluczenie części wskutek deficytów tlenowych.
O dziwo przypadki śnięcia ryb są bardzo rzadkie, a i tak jest ich (ryb) coraz mniej.
Niestety, śnięcia spowodowane deficytem tlenowym notowane są regularnie, prawie corocznie. Niekiedy dotyczy to kilku jezior, niekiedy znacznie większych obszarów wód. Wszystko zależy od sprzężenia czynników środowiskowych i pogodowych.
To o czym piszesz można rozpatrywać jako jeden z czynników, w pewnych sytuacjach (strefy beztlenowe w jeziorach, eutrofizacja). Jednak w ogólnym rozrachunku brak ryb spowodowany jest przełowieniem, wynikającym ze źle skonstruowanego prawa, nie sprawdzającego się w dzisiejszych czasach.
A jak wyjaśnisz zmianę rybostanu w wodach, gdzie od 30-50 lat połowy ryb są na skrajnie niskim poziomie, a jednak rybostan się zmienił? Choćby wody na których są ograniczenia ze względu na ochronę lub badania, np.: parki narodowe, rezerwaty, wody jednostek naukowych.