Niektórzy z Was piszą że obecnym problemem naszych wód jest duża presja wędkarska, że zbyt wiele wymagamy płacąc tradycyjne składki PZW itp.
W tej sytuacji przybliżę sytuacje znad wód które są od przynajmniej lat 80tych pod opieką mojego koła.
Są to cztery zbiorniki o bardzo podobnej charakterystyce jak ten z zabawy Kotwica:
Dane do zabawy:
- zbiornik: jezioro
- typ rybacki: linowo-szczupakowe
- otoczenie jeziora: las
- powierzchnia lustra wody: 2 ha.
- głębokość maksymalna: około 3 m.
- dno miękkie, muliste
- bujna roślinność zanurzona i wynurzona
- występujące ryby: okoń, szczupak, płoć, leszcz, lin, wzdręga, karaś, ukleja.
Generalnie te moje są większe. Wszystkie cztery mają powierzchnię około 3-4 ha.
Znam te wody od początku lat 80tych.
Do lat 90tych były bardzo rzadko zarybiane. Ale też i nie było takiej potrzeby. Przyznaję że w owym czasie presja na te zbiorniki była niewielka. Ot, kilku stałych, i kilkunastu niedzielnych wędkarzy. Jedynie jesienią za szczupakiem pojawiali się "miastowi".
Ryby wówczas było naprawdę mnóstwo. Ogromna ilość.
Do lat 90tych bodaj ze dwa, trzy razy zbiorniki trochę zarybiono karpiem i amurem. I raz bodaj w roku 84 także węgorzem montee. 1litr tego narybku na wszystkie wody.
To raczej niewiele, ale jak wspominałem zdecydowanie nie było potrzeby zarybiania tych wód. Ryby tutaj było pod dostatkiem. Nawet totalne łamagi z najbardziej prymitywnym sprzętem łowiły jakieś ryby. Choćby okonie..
Koło wówczas było bardzo małe. Myślę że zrzeszało kilkunastu członków. Może dwudziestu kilku.
Na było potrzeby przeznaczania środków na zarybienia. To fakt. Ale pojawiały się inne inwestycje. Głównie pomosty i tarliska.
To nie było kilka desek zbitych na krzyż. Zbudowano kilka naprawdę bardzo dużych pomostów. Solidnie zrobionych. Sam z nich korzystałem mniej więcej do połowy lat 90tych.
No i budowane też były tarliska. Porządnie. Piękne, solidne tarliska po kilka sztuk na akwenie. Przetrwały i najpewniej pełniły swoją funkcję też do połowy lat 90tych.
Sytuacja zmieniła się na początku lat 90tych. Pojawiało się coraz więcej przyjezdnych wędkarzy. Najpewniej dlatego że powszechne stawały się samochody.
Presja dotyczyła głównie jednego zbiornika tzw. "Spalonej". Nad pozostałe wody był problem z dojazdem,- drogi leśne.
Nie pozostało to jednak bez echa. Pozytywnego. "Spalona" od początku lat 90tych była już bardzo intensywnie zarybiana. Corocznie, a nawet dwa razy w sezonie!
Karpie, amury, dużo leszcza z przerzutów, szczupaki, liny... Mnóstwo ryby. Woda od nich wręcz kipiała. Nastał "złoty okres" dla tego zbiornika. Akwen był słynny chyba na pół województwa. A zaznaczam że przez większość czasu był ogólnodostępny. Bodaj tylko przez rok funkcjonowała dopłata 5zł!
W czasie wakacji nawet w tygodniu wieczorami, w nocy na wodzie było kilkadziesiąt świetlików! W weekendy tłok już był niemiłosierny. Na parkingu w weekendy było kilkanaście, a nawet ponad dwadzieścia samochodów!
Jasne że nie każdy potrafił się obłowić. To normalne na relatywnie małym zbiorniku poddanym tak silnej presji. Ale Ci co mieli jakieś pojęcie o wędkowaniu naprawdę łowili. Nie jakąś drobnicę. Leszcze, karpie, liny...Na drobnicę nikt się nie ustawiał.
W roku 97 na poważnie zacząłem swoją przygodę z karpiami. Normą były 2szt za wieczorny 4-6 godzinny wypad. Nie jakieś kolosy. Tak do 5kg. Ale większe i dużo większe też czasem były. Amury...
Sielanka trwała mniej więcej do roku 2000, może 2002. I było już tylko coraz gorzej.
Owszem jakieś zarybienia nadal się pojawiały. Ale już coraz rzadziej i coraz mniejsze..
Obecnie zbiornik to już niemal ruina, w porównaniu do stanu sprzed 15-20 lat.
Zostały jeszcze liny, jakaś drobnica...Dwa lata wstecz akwen trochę zarybiono płocią i jaziem...Dramat.
Aby to jakoś zobrazować, to obecnie w czasie wakacji nad wodą prawie już nie ma wędkarzy!! Tak jest od kilku lat.
Bywa że w weekendy są zaledwie dwa, trzy samochody na parkingu i kilka wędęk nad wodą. W tygodniu czasem jest pusto!!
W nocy już chyba nikt nie łowi. Przynajmniej ja nie widziałem aby ktoś zostawał na noc.
Po prostu w tej wodzie już prawie nie ma ryb. Z ciekawszych to jest trochę lina. Ale przy braku konkurencjo pokarmowej jest prawie niemożliwy do złowienia.
To istna przepaść w porównaniu do stanu z lat 90tych i 80tych.
Więc ja się pytam : O CO TUTAJ CHODZI ??!!