Bigdom, ja nie twierdzę, że nie należy ufać słowom ichtiologa, on przerysował problem. Węgorz wciąż jest, ale dzieisiątkowany. A ryby nie znikną, bo kormorany wpierw zaczęłyby padać z głodu
![Duży uśmiech :D](https://splawikigrunt.pl/forum/Smileys/Emoji/cheesy.png)
Ryby przetrwają, ale będzie ich mniej.
My, jako wędkarze widzimy rzeczy trochę w inny sposób. Ichtiolodzy nie maja na celu działanie dla dobra ryb, w większości przypadków chodzi tutaj bardziej o rybackie wykorzystanie wody. Gdyby ichtiolodzy chcieli tak równowagi, to nie ja musiałbym pisać o karasiach pospolitych lub o linach, temat byłby od dawna znany i eksponowany, przez fachowców.
Tutaj mamy do czynienia z pokazaniem jak ujemny wpływ ma kormoran na polskie wody w ujęciu rybackim. Ten wstęp był po to aby postraszyć, sedno było później - węgorz. Przeciez skoro jest to gatunek zagrożony, dlaczego nie objąć go ochroną? O tym nie usłyszeliśmy nic, bo węgorz to towar po prostu. Z pewnego punktu widzenia, to nie ma wielkiej różnicy dla kogoś kto trafi węgorza prędzej, kormoran czy rybak, na pewno może być to towar rzadszy i droższy. Jak na razie nie ma zakazu handlu larwami węgorza, w zeszłym roku też po raz pierwszy od 30 lat duża ich ilość dotarła do wybrzeży Europy. Ale jeżeli nie będzie poprawy, to zakaz odłowu larw może stać się faktem. Portugalia i Francja będą się bronić, ale z ekologami nie wygrają.
Do czego zmierzam. Kormorana trzeba ograniczyć, jednak należy też zmienić pewne rzeczy odnośnie polskich wód. Brak drapieżnika to fakt, zwłaszcza na Mazurach. Pomimo zarybień nie ma poprawy. Rybacy z tego co się orientuję, wcale nie są zainteresowani odławianiem drobnicy, zmniejszenie ich ilości na pewno ograniczyłoby populacje tego ptaka.
Przedstawiłem dane odnośnie linów, wiadomo, przybliżone. Według mnie to kormoran odpowiada za brak małego lina w wodach UK, i za lat kilka pojawić się moga pewne problemy. W Polsce to jednak wędkarze zabierają najwięcej, w wielu rejonach kormorana nie ma lub jest rzadko spotykany, a ryb nie ma.
Pan ichtiolog powinien dodać jedną bardzo ważną rzecz. Nasz forumowy ichtiolog wspomniał o tym, że wody Mazur są zbyt żyzne, są zakwity itd. To poważny problem, zwłaszcza, że Narew, mająca w sobie wody kilku jezior wpływa do Wisły, wcześniej jest Zalew Zegrzyński oczywiście. Kormoran wydala olbrzymie ilości kału i z pewnością odpowiada za problem przeżyźnienia jezior. Dlatego powinno się go ograniczyć, i to dość mocno. Pamiętać trzeba, że oczyszczenie ścieków polega na tym, że po procesie usunięcia substancjo szkodliwych itd, ścieki oczyszczone odrprowadza się do wód, zazwyczaj płynących, gdzie ulegaja dalszej biodegradacji. Jednak są same w sobie żyzne. Niestety rosnące populacje kormorana, to też większe ilości zanieszyszczeń.
Dobrze byłoby aby problem kormorana został wzięty pod uwagę w całej Polsce, nie tylko na Mazurach, gdzie wchodzi on w paradę rybakom. Co też jest ważne, zakłóca on dane zbiorcze - czyli na danej wodzie rejestry połowów nie pokażą faktycznego ubytku ryb. Inną sprawą jest to, że zarybienia sprawią, że dostarczamy żarcia dla kormorana, będzie on polował właśnie na to co do wody wprowadzono. Czyli jeżeli na takie jezioro Czarne - wodę stowarzyszenia Grendzia, zaczęłyby przylatywać kormorany w ilości 5 par, polując tam (nie będą raczej, spółka Maj dba o to aby okoliczne jeziora pełne były żarcia) - to zjadłyby znaczną część ryb. Jeżeli zabrakłoby mniejszych ryb, polowałyby na większe, a schodzą bardzo głęboko. Wiele ryb mogłyby pokaleczyć. Po jakims czasie wędkarze zorientowali by się, że wyniki są coraz gorsze... I co teraz? Dorybiać aby dokarmiać ptaki?
Jeżeli kormoran zostałby wyjęty spod ochrony, wtedy tam gdzie by się pojawiał i wyrządzał szkody, mógłby być odstrzeliwany. Jest to ptak absolutnie nieatrakcyjny, tak więc nikt nie zabijałby go dla piór czy mięsa. Trzymałby się wtedy tam, gdzie jest bezpiecznie, zaś wody takiego jeziora Czarnego omijałby z daleka, wiedząc jak 'smakuje śrut'.
Druga sprawa jest tak, jakby poboczna. Dotyczy zarybień. Pan ichtiolog powiedział, że kormorany zabierają wielokrotnie więcej ryb, niż oni zarybiają? Mój krótki wniosek jest taki, że zarybienia (a więc i operaty) są niepotrzebne. Skoro przyroda jest tak płodna, to po jaką cholerę jej w tym przeszkadzać?
Dominik, mam do Ciebie prośbę. Proszę, poświęć godzinę czasu na poczytanie czym jest operat rybacki i jakie ma zadania. Pisząc takie rzeczy robisz z wędkarzy oszołomów niszczących wody. Wiem, że jesteś za tym aby ryby wypuszczać, ale ktoś kto poczyta takie wypowiedzi może się zjeżyć. Operat jest potrzebny, inna sprawa to jak utrzymać równowagę w danym zbiorniku. Nie mieszaj jednak pewnych pojęć, pliz. Jak przyroda jest płodna możesz zobaczyć na wodzie PZW, nawet po zarybianiach ryb jest jak na lekarstwo...