Autor Wątek: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc  (Przeczytany 24037 razy)

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 24 495
  • Reputacja: 2078
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
« Odpowiedź #45 dnia: 29.07.2016, 09:37 »
Hodowanie ryb to nic złego. Tak naprawdę po dobraniu najlepszych ryb (zdrowych) i pobraniu od nich ikry i mleczu, zapładnia się ją, po czym trzyma w specjalnych słojach, później narybek przemieszcza do odpowiednich zbiorników. Rybki mające kilka cm umieszcza się w stawach, gdzie się je dokarmia odpowiednio. Czym? Specjalnie dobranym pokarmem.

Czy jest to nafaszerowane chemią, szczepionkami i tak dalej? Jest. Tak jak wiele rzeczy teraz. Wyobraźcie sobie hodowcę rasowych psów lub właścicieli, co mówią, że ich psy są karmione naturalnym pokarmem. Zamiast karmy dostają na przykład wołowinę :) Kto teraz nie karmi psów i kotów taką karmą?

Co się tyczy smaku, to i tak ryby do zarybienia nie są zjadalne, z racji rozmiarów. To czym się później będą żywić, zależy od ich smaku, od środowiska w jakim żyją. Tak więc nie przesadzajmy z tymi sterydami i lichem. Ryby trzeba czymś karmić. Ziarnem? Zaraz będzie, że jest genetycznie modyfikowane :) Największe przyrosty są na pelletach, nie ma co ukrywać.
Lucjan

Offline koras

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 797
  • Reputacja: 196
  • Płeć: Mężczyzna
  • Więcej sprzętu niż talentu :D
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
« Odpowiedź #46 dnia: 29.07.2016, 09:43 »
Wędkarze na pewno się nie obrażą, jak się im powie co nieco o linie, nie powinni oponować :)

Wystarczy powiedzieć, że jest smaczny ;)
Marcin

Offline katmay

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 304
  • Reputacja: 563
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Łowicz
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
« Odpowiedź #47 dnia: 29.07.2016, 09:47 »
Druid super sprawa z tym nielegalem. Efekty będą, chyba że rzeczywiście poza karpiem na patelnię nie ma zbyt dużo innych ryb. Wtedy to 50kg może być za mało. Ale trzeba próbować.
Marcin

JK316

  • Gość
Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
« Odpowiedź #48 dnia: 29.07.2016, 12:08 »
Ryby trzeba czymś karmić. Ziarnem? Zaraz będzie, że jest genetycznie modyfikowane :) Największe przyrosty są na pelletach, nie ma co ukrywać.

A jakie przyrosty roczne może mieć karp karmiony pelletem? Tak od marca do grudnia?

Bo moim zdaniem zależy to też od zbiornika (od podłoża). U mnie karpie karmione są głównie kukurydzą (taką co sieje się dla krów na kiszonkę, raczej GMO), a roczne przyrosty to około 1 kg.

Offline matchless

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 167
  • Reputacja: 356
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: tyczka
Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
« Odpowiedź #49 dnia: 29.07.2016, 13:29 »
Tak odnośnie tego, jakie ryby można kupować, zobaczcie, co jest w ofercie:

http://www.pankarprybacy.pl/forumrybacy2011/phpBB3/viewforum.php?f=3&sid=7b0bf5789f65838fdb8057c36330c4fe

Takie ryby jak lin, leszcz, karaś - to jest rzadkość, jeśli chodzi o hodowców. Jeśli już faktycznie ktoś to oferuje, to zazwyczaj z drugiego końca kraju.
Przy leszczu to już 100% ryzyko, że do wody wpuści się zdechłe ryby. A raczej wyleje razem z wodą.

To, jak mało osób hoduje takie ryby to kolejny sygnał, by o te ryby maksymalnie dbać. Bo kiedyś może się okazać, że karasia pospolitego czy lina będziemy oglądać tylko w książkach albo na zdjęciach w internecie. Stąd też, zupełnie nie rozumiem, tych 3 głosów w ankiecie o limicie lina, który miał by wynosić "powyżej 4 sztuk" na dobę. Istny kosmos. Może ktoś się przyzna do swojego głosu i uzasadni, dlaczego chce brać na dobę więcej niż 4 sztuki tak pięknych ryb, które w tej chwili są już rzadkością.

Od lat widzimy, jak PZW zarybia nasze łowiska w większości karpiem. Inne ryby to niezwykła rzadkość. Karpie te są wyłapywane w większości po zarybieniu, nie rozmnażają się. Przyłowy w pozostałych okresach stanowią właśnie ryby rodzime typu leszcz, karaś pospolity, lin. Czyli uszczupla się rybostan a w ogóle się go nie uzupełnia. To nic więcej jak rabunkowa gospodarka. PZW, w spółce z mięsiarzami - pseudowędkarzami okrada polskie łowiska i doprowadza do zaburzeń, których skutki już widać a będą ciągnęły się przez lata.

PZW nie ma zupełnie pomysłu na ryby, wody i na wędkowanie. Nie można pewnych aspektów pogodzić. Moim zdaniem powinny być tworzone osobne łowiska, które były by dedykowane pod daną metodę połowu. Z wydzielonymi stanowiskami, dużymi karpiami dla karpiarzy, dla spinningistów i łowców drapieżnika z dużą populacją tych ryb, z większymi rybami łowiska no kill - na wzór łowisk komercyjnych oraz zbiorniki z rybami mieszanymi, głównie zarybianymi rodzimymi gatunkami. To, że natura sama w naturalny sposób to reguluje widać doskonale po samych łowiskach w chwili obecnej. Jedne są rajem dla łowców drapieżnika, inne dla łowców wielkich łopat leszczy, jeszcze inne to bagna z pięknymi linami czy karasiami pospolitymi. Czy te ryby, czy te łowiska zdobyły swoje cechy dzięki cudownym zarybieniom PZW? Absolutnie! No więc trzeba ruszyć trochę głową i pomóc naturze we właściwy sposób. Tam, gdzie trzeba - bo wiadomo, że to pogłowie jest zmniejszane przez wędkarzy dorybić sandacza, szczupaka, okonia, tam gdzie to konieczne zarybić linem czy karasiem, tam, gdzie chcemy łowić duże ryby - dbać o wielkie karpie a tam, gdzie chcemy tworzyć doskonałe karpodromy, łowiska na zawody czy no kill - wpuszczać tego handlowego karpika. A tak, wszędzie ląduje karp ewentualnie po kilka sztuk (nieraz dosłownie) innej ryby i co z tego mamy? Dalej wyjałowione i puste zbiorniki.

Jakby mnie ktoś nie zrozumiał. Nie chodzi o to, by w jednej wodzie pływały tylko szczupaki i sandacze albo w innej same liny z karasiami. Chodzi o to, by zarybiać konkretne wody odpowiednimi gatunkami, które się tam dobrze czują. A to widać gołym okiem. Na jednym łowisku dominuje leszcz, na innym lin, na innym sandacz. Są łowiska, które słyną z połowu pięknych sztuk danego gatunku. Słyną z tego, a więc łowi się je tam i niestety co za tym idzie - zmiejsza się ich pogłowie. Zarybienia czy "dorybienia" karpiem uważam więc za zupełne nieporozumienie.

Kolejna sprawa - PZW mogło by się najzwyczajniej zrzec części łowisk. Nachapali się tyle ile mogli, zagarnęli w zasadzie większość ogólnodostępnych wód, jeśli mają możliwość to biorą jeszcze więcej. W związku z tym, kasa na zarybienia idzie na multum łowisk (które są oczywiście zarybiane karpiem). Co za tym idzie? Zarybia się 300,500, czasem 1000 kg karpia.
Wiecie ile wpuszczają koledzy z Czech, kraju, którego liczba mieszkańców jest prawie 75% mniejsza od liczby mieszkańców Polski? Wpuszczają 5,10,15,20 a nawet 30 ton rocznie ryb!
To, że tam są ryby i wędkarze łowią to nie tylko efekt "no kill" czy cudownego klimatu. Ci ludzie po prostu dobrze gospodarzą swoimi wodami i je konkretnie zarybiają.
Wolał bym w swojej okolicy 1-2 łowiska z konkretnym rybostanem, pilnowane i nadzorowane aniżeli 20-30, które są jałowe, na których kłusują i kradną albo PZW wpuszcza dla mięsiarzy rok rocznie pół tony albo tonę mięsa.
Mniejsza ilośc zbiorników to również większe pieniądze do podziału i zainwestowania. Można więc sobie pozwolić na zarybienie droższym linem, trudniejszym w przewozie leszczem czy właśnie karasiem pospolitym. Można się pokusić o węgorza, można zarybiać szczupakiem czy sandaczem. Obecnie ciągle się mówi, że nie ma pieniędzy. To ja się pytam, a pieniądze na dzierżawę (tak tak, wiem, często PZW nie płaci nic albo grosze - ale to już zostawmy), utrzymanie wielu łowisk, zarybianie ich i tak niczego nie wnoszącym karpiem... na to pieniądze są? Jaki sens ma wpuszczanie do wanien nazywanych stawami (tak, bo to są wanny na wzór tych z hipermarketów, tylko nieco większe) po kilkaset kilogramów, czasem tony karpia, który i tak zostanie wyłapany?
To do cholery, ograniczcie łowiska o połowę. Tam, gdzie ma być woda karpiowa wpuśccie nie tonę a 10 ton karpia. Tam, gdzie dobrze czuje się lin wpuśccie 2 tony tej drogiej i pięknej ryby, tam gdzie potrzeba drapieżnika zarybcie jego większą ilością. I będą na to pieniądze!

To, co pazery z PZW zostawią po sobie, czyli rozkradzione i bezrybne łowiska, przejmą sobie stowrzyszenia, kluby, prywatne osoby - i zrobią z nich dobre, porządne i rybne wody. Skutek będzie więc pozytywny nie tylko jeśli chodzi o PZW ale też inni będą mogli wreszcie stworzyć dobre łowiska, bo niestety obecnie trudno o takie "bezpańskie".
Grzegorz

Offline Marduq

  • Nowy użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 3
  • Reputacja: 1
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Gorzów Wielkopolski
  • Ulubione metody: feeder i spinning
Pozdrowienia z krainy Warty.

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 24 495
  • Reputacja: 2078
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
« Odpowiedź #51 dnia: 01.08.2016, 22:44 »
Grzesiek, myślę, że napisałeś dość precyzyjnie i rzeczowo co powinno się w Polsce zrobić :thumbup:

Fajnie byłoby gdyby sami wędkarze postarali się pomyśleć co powinno się zrobić, czego chcieć, gdzie zmierzać. Mam wrażenie, że póki co chcą wód, tak rybnych jak w latach dziewięćdziesiątych, lub przynajmniej liuczą na coś takiego. A z roku na rok jest coraz gorzej. Samo się nie zrobi i trzeba zacząć działać. Obecna polityka zarybiania głównie karpiem to masakra, coś, co nie powinno mieć miejsca. Zezwalaniena wyławianie ryby kilka dni po zarybieniu to wielkie oszustwo tak naprawdę. PZW i wędkarze oszukują samych siebie, że robione jest coś 'normalnego'. A to przecież jakieś wynaturzenie.

Marduq, dzięki za wstawienie linka!
Lucjan

grzesiek76

  • Gość
Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
« Odpowiedź #52 dnia: 02.08.2016, 00:03 »
"Obecnie ciągle się mówi, że nie ma pieniędzy."

Hmm... Piotr Kozłowski w filmie "PZW Pazerni Zabójcy Wód" powiedział że PZW w ubiegłym roku, ogólnie na zarybienia przeznaczyło 40 mln złotych...40 mln to spora suma :D

grzesiek76

  • Gość
Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
« Odpowiedź #53 dnia: 02.08.2016, 00:20 »
Aha. Bo jeszcze mam w 100% sprawdzone info, że czasem Urzędy Gmin oddzielnie dorzucają mniejsze sumki na zarybienia bezpośrednio do kół wędkarskich. Jeżeli więc mój tok rozumowania jest logiczny, to do tych 40 mln należałoby dodać jeszcze parę złotych.

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 24 495
  • Reputacja: 2078
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
« Odpowiedź #54 dnia: 02.08.2016, 00:47 »
Jeżeli zarybia się za 40 mln, a członków jest 600 tysięcy, to wynika z tego, że z każdej składki idzie 70 PLN na zarybienia. Jak na 200 PLN za składkę, to i tak mało.

Dla mnie na pewno brakuje zdroworozsądkowego podejścia do tematu. Przede wszystkim nie kładzie się nacisku na budowę stanowisk tarłowych, ochronę ryb w tym okresie. Wędkarze są tak wygłodniali i pazerni, że niczemu nie przepuszczą co można zabrać.  To jest właśnie problem, bo wypadałoby, aby właśnie robić 'darmową' pracę na rzecz ryb. Dlaczego zarybia się japońcem? Bo się cholera pleni jak wściekła, jest mięcho w wodzie, ludzie mniej narzekają. Ale szkody jakie się czyni dadzą znać o sobie za jakiś czas - już dają. Na takiej Batorówce wielu wędkarzy odstręcza ilość tej ryby właśnie w wodzie, a to przecież komercja. Jednak ludzie tam chcą czegoś więcej. A wody PZW to też nie tylko mięso białej ryby. Są spinningiści, karpiarze - chcący łowić 'swoje' ryby...

Póki co wierchuszka PZW kręci swoje lody. Oni tak naprawdę sprzedają nam 'łowienie' wg ich warunków, aż dziwne, że się na to zgadzamy :)
Lucjan

Offline júlio

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 404
  • Reputacja: 14
  • Płeć: Mężczyzna
  • TU NIE MA RYB
  • Lokalizacja: Bydgoszcz
  • Ulubione metody: bolonka
Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
« Odpowiedź #55 dnia: 02.08.2016, 11:40 »
Powiem tak.. W tamtym sezonie na walnym zebraniu złożyłem wniosek by przestać zarybiać lokalną wodę karpiami z pieniędzy które dysponuje koło, a zarybiać karpiami tylko i wyłącznie jeśli coś dostanę z okręgu.

Wniosek przeszedł 15:14, chociaż i tak była lekka machlojka, bo trzy osoby nieuprawnione z zarządu było za, a nie powinni brać udziału w głosowaniu :> na szczęście wyszło na plus.

Wiecie co się okazało?
Żeby kupić karasia złotego, nalezy zakupić i przetransportować rybę z.. Mazur! To jest ponad 400km. Porażka. Z linem również jest problem, leszczem.. Okazało się że wszędzie się hoduje karpia/amura, ewentualnie szczupaka, japońca.

Moim zdaniem to jest jeden z większych problemów. PZW posiada własne ośrodki zarybieniowe -  w większości hodują tam karpia lub amura. Jeśli uda się zmienić to, jak i parę innych rzeczy, to możliwe że uda nam się odratowac to co polskie :)

Były Ośrodek zarybieniowy PZW w Otorowie pod Bydgoszczą z tego co wiem posiada złotego karasia oraz lina. Sam w niedziele odłowiłem  kilkanaście sztuk złotek i 10 linków takich po 10 cm do oczka na działce

Offline júlio

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 404
  • Reputacja: 14
  • Płeć: Mężczyzna
  • TU NIE MA RYB
  • Lokalizacja: Bydgoszcz
  • Ulubione metody: bolonka
Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
« Odpowiedź #56 dnia: 02.08.2016, 12:01 »
Cytuj
Nie jestem pewien, ale tołpyga pstra (taka z czarnymi plamami) jest drapieżnikiem, ale chyba nie występuje w Polsce, więc nie zarybia się nią.

Występują 2 gatunki tołpygi - biała i pstra, obie pływają w polskich wodach. Żadna z nich nie jest drapieżnikiem. Obie to ryby filtrujące plankton , biała żywi się drobniejszym a pstra grubszym. Pstra tołpyga czasem z niewiadomego powodu atakuje przynęty spinningowe ( choć nigdy w ich przewodzie pokarmowym nie stwierdzono obecności połkniętych ryb)
Biała rośnie do większych rozmiarów niż pstra. Praktycznie wszystkie tołpygi zgłaszane jako rekordowe to pstre.

Druid obejrzyj sobie film dokumentalny na temat naszych ciepłych kanałów w Koninie albo na zbiorniku w Rybniku teraz dokładnie nie pamiętam. PZW robiło tam jakieś odłowy "kontrolne" i w brzuchach dużych Tołpyg znajdowali leszcze.

Offline Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 35 037
  • Reputacja: 2238
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Krwawy Michał

Viva la libertad, carajo!

Offline koras

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 797
  • Reputacja: 196
  • Płeć: Mężczyzna
  • Więcej sprzętu niż talentu :D
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
« Odpowiedź #58 dnia: 28.10.2016, 10:29 »
W moim okręgu nastała pora zarybień. Jest relacja z zarybienia jednego ze zbiorników, z którego wynika, że wpuszczono lina - 700 kg, karasia pospolitego - 100 kg i 1000 kg płoci, czyli jednak można. Ustanowiono zakaz połowu na 2 tygodnie.

Minusem jest niestety to, że zbiornik ma 170 ha, więc nie są to oszałamiające ilości. No i wpuścili też karpie - 2000 kg, więc więcej niż pozostałych ryb razem, m. in. ze względu na presję karpiarzy.
Marcin

Offline iras-m66

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 351
  • Reputacja: 13
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Wa-wa
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
« Odpowiedź #59 dnia: 02.11.2016, 09:41 »
Osobiście jestem wywrotowcem . Mam znajomego który też hoduje karpia i po spuszczeniu stawu wyłapujemy z mułu tysiące szt narybku lina który jakimś cudem się tam wyciera . To ciężka praca bo nie dość że w błocie po pas to jeszcze zimno ( połowa listopada). Wpuszczamy nielegalnie ok 50 kg lina palczaka co jesień. Jak na razie nie widzę żadnych efektów . Może wyżera je sum, szczupak ? Tej wiosny złowiłem może z 5 szt takich po 15-20cm...
[/quote]

...i ja dorzucam od siebie wraz z podziękowaniem, Druid :thumbup: :)
Złów i wypuść (choćby po to, by mieć co łowić w przyszłości)
Irek