No to dla kontrastu i ja podam przykład z mojego podwórka. Zresztą już kiedyś o tym pisałem. Mamy w mieście zalew,zb.zaporowy około 20ha. Brudna i bez rybna woda. Są dwa koła wędkarskie,które zamiast współpracować żrą się między sobą. Moje koło się odmłodziło,jest pełno nowych ciekawych pomysłów,ale nic nie może zrobić,bo opiekunem łowiska jest to drugie pełne"leśnych dziadków".
Był też kiedyś ośrodek wypoczynkowy,miejsce tętniło życiem,ciężko było o miejsce na kocyk. Dzisiaj ośrodka już nie ma,pomosty spalone lub rozebrane,domek ratownika zezłomowany,plaża zarosła,a do wody jest zakaz wejścia. Dzisiaj podobnie jak 20 lat temu nie ma gdzie rozłożyć kocyka tylko dlatego,że wszędzie krzaki i pokrzywy. Obraz nędzy i rozpaczy.
Pojawił się przez chwilę promyk słońca. Zgłosił się młody biznesmen inwestor,który chciał odnowić ośrodek,wybudować całą nowa bazę rekreacyjną, Chciał przywrócić życie. Rozruszać zapomniane miasto.
I co? Został przez lokalnych włodarzy sprowadzony na ziemię. Chciał wydzierżawić teren na co najmniej 15 lat l,a miasto mu zaproponowało chyba na 5. Nie ma pewności czy w ciągu pięciu lat ukończył by inwestycję,a już musiałby się zwinąć. Ówczesny burmistrz stwierdził,że taki inwestor to problem dla miasta.Bo co? Chce uczciwie płacić podatki,a burmistrz nie będzie wiedział co z pieniędzmi zrobić. Jak nie ma kasy to i problemu nie ma. A narzekać chociaż można. Mijają kolejne lata,a tu nic się nie dzieje. Wszystkie okoliczne gminy nie tylko zagospodarowały stare zaniedbane zbiorniki,ale nawet zbudowały nowe. A u nas w mieście nic.
I tak można liczyć na samorząd. Nie dość,że sami nic nie zrobią to i innemu nie dadzą. Bo może się mu uda i dopiero wtedy będzie afera,że my nic nie mogliśmy.