Za tydzień albo dwa smród się rozejdzie i temat ucichnie. Generalnie ja Wam powiem, że ta cała afera nie jest dobra dla nikogo. Nieetyczne zachowania miały miejsce w polskim sporcie wędkarskim i będą miały. Jedni łapali rybki w podbierak, inni w ukryciu doklejali kule o wiadro, inni chowali towar w koszu albo tyczce, jeszcze inni jadą obciążeniem po dnie... Jak ryba ucieka do sąsiada to wkładają tyczkę do wody, żeby nie było widać gdzie jest i nie można było jej spalić. Problem w tym, że T.Horemskiego poniosła fantazja i zrobił coś nietypowego jak na obecne czasy, bo nikt by teraz w świetle obowiązujących przepisów nie dał do kontroli 5 litrów kamieni...No i wrzucił je "poza limitem", nałowił ryb i okazało się, że na pudło. Już sama wyjątkowość wydarzenia i jej można powiedzieć "medialny" charakter sprawiły, że sprawa stała się głośna, no bo jednak fotki jak zawodnik na MP rzuca kamienie w łowisko są stosunkowo sensacyjne, nawet wśród laików, którzy nie wiedzą po cóż ten chłop to robi i łapią się za głowę szukając wyjaśnienia. Ci, którzy wiedzą o co chodzi ogarnia nieodparta rządza krytyki i wytknięcia tego jakże nikczennego przewinienia. I może słusznie, bo brak etyki należy piętnować. Ale myślę, że warto też zastanowić się nad słowami:
Kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamień... (o ironio, jak to pasuje do tematu)!
Czy są w takim razie faule wybaczalne (bo robią tak wszyscy (te o których pisałem) i są też niewybaczalne (bo odważył się na niego T. Horemski)?