A to jest bardzo ciekawe. Ja na przykład zauważyłem, że na przyponie z żyłki mam znacznie więcej zapiętych brań. Teraz łowię głównie drobnicę i po przerzuceniu się na żyłkę prawie każde branie kończy się rybą, a wcześniej tylko mi szczytówka latała. Myślę, że główną rolę odgrywa tu sztywność żyłki oraz fakt, że ona od razu lekko pozycjonuje hak. Na plecionce lata on luźno i ustawia się w pysku dopiero, gdy następuje naciągnięcie plecionki.
Różnica między włosem z żyłki a plecionki - hmm, na logikę... włos z plecionki jest luźny i przy wypluwaniu przynęty pociąga za sobą haczyk, który sobie luźno lata. Natomiast włos z żyłki jest sztywny i przy wypluwaniu przynęty haczy nie jest ciągnięty za nią, lecz raczej pchany przed nią i chyba łatwo może dojść do zacięcia lub dojdzie do niego głębiej. Taka jest teoria.
Ponieważ dziadki wytłukły u mnie na zalewie większość karpi, a na nowym łowisku nie mogę się jeszcze odnaleźć i łowię tylko szkieletory, nie wiem, czy będzie dochodziło u mnie do spinek większych ryb. Wiem natomiast, że w tamtym roku często spinałem 8 na 10 ryb tylko dlatego, że przypon nie wypinał się z podajnika i przy szamotaniu się karpia zwyczajnie wypinał haczyk. Od kiedy rozwiązałem ten problem (najpierw stosując zestaw przelotowy ograniczony od góry stoperem, potem zrezygnowałem ze stopera i zacząłem lekko zgniatać krętlik w podajnikach Jaxona) mam praktycznie zero spinek.
Aha, Darku, jeszcze jedna kwestia - czy Ty zostawiasz ten włos luźno, czy owijasz go wokół kolanka. Bo to zmienia całą fizykę brania. Luźny włos ciągnie haczyk zaraz przy oczku, owinięty bardziej przy kolanku. Ja zawsze owijam.