Ja bym podzielił problem agresywnych brań na dwa osobne.
Pierwszy - występuje przy zestawach, gdzie żyłka nie jest zatopiona przy koszyku. Wszelkie rurki antysplątaniowe (oprócz rzek) będą intensyfikować taki problem. Podobnie może być przy Metodzie. To co uważamy za branie, jest zahaczeniem ryby o żyłkę.
Pomaga tutaj odpowiednia budowa zestawu lub też użycie ciężarka (backlead), który zakładamy około metra przed podajnikiem. Wtedy taka ilość zahaczeń gwałtownie maleje.
Drugi - gdy ryba się spina sama z siebie. Tutaj pomaga wyobraźnia. Niestety, wielu wędkarzy myśli, że ryba z przynęta ucieka jakby była rakiem, czyli idąc po dnie. Zapewne bierze się to z obserwacji zestawów spławikowych, z przynętą zawieszoną nad dnem. Tak nie jest, ryba wpierw podnosi przynętę z dna! Na dobrze ułożonym zestawie powinno to być widoczne jako branie (zestawy nie blokowane, gdzie szczytówka lepiej sygnalizuje). Wszelkie skrętki, pętle i troki sprawdzą się tu dobrze - zwłaszcza gdy na haku jest mała, krucha przynęta (robaki). Odpowiednia akcja kija tez może pomóc, liczy się czas reakcji. Przy używaniu większych przynęt, nastawianiu się na większą rybę - lepiej jest stosować włos i zestawy samozacinające. Oczywiście tak skrętka czy pętla tez sama zacina (proszę, nie róbmy scen i podziałów na tych co łowią 'szlachetnie' i sami zacinają - i tych co łowią na 'gotowo') ale rzadziej. Na pewno w pierwszym przypadku zestawó sam hak działa lepiej, w drugim zaś włos. Bo ryba podnosząc z dna przynętę, powinna się zaciąć. Jeżeli tego nie robi - znów ruszmy wyobraźnię. Albo przypon nie jest naciągnięty (musi być aby pokazywał brania, inaczej liczymy na szczęście), albo hak nie zacina z jakiegoś powodu. Tutaj trzeba mieć odpowiednie podejście. Przy małych rybach mikrozadzior, trzeba odsłaniać grot, być pewnym, że hak ma odpowiednią konstrukcję. Bo model najczęściej wykorzystywany w takim spławiku (kształt haka) - jest o wiele mniej skuteczny przy połowie z gruntu.
Niestety, często nie jest łatwo wyeliminować takich brań, bo warunki się zmieniają, czasami mamy do czynienia z kilkoma nakładającymi się na siebie błędami. Na ten przykład - przy łowieniu kleni włos powinien być w miarę krótki, przy brzanach już nie za bardzo. Możemy mieć brania tych dwóch ryb na przemian (występują często razem) - i ich nie zacinać, mając puste brania. Można włos skrócić i być pewnym, że jest dobrze, bo jest kleń, aby zaraz mieć pusty odjazd brzany lub na odwrót

Pomaga 'uśrednienie' tutaj, ale ryzyko pustych brań zawsze będzie.