Ja jakiś czas sądziłem, że jak dziady wymrą to się coś zmieni nad naszymi polskimi wodami. Ale już tak nie uważam. Nie po tym jak ostatnio po pracy, z kolegą wyskoczyliśmy sobie nad Wisłę, na bulwary, na luzie z kijkami. Traf chciał, że naprzeciwko nas, na wyspie na środku Wisły przycumowała łódź policji. Nic to, mamy karty przecież.
WTEM! Zza pleców wychodzi typek około 30 lat i się normalnie, wprost (

!!! ) pyta czy sprawdzali dziś karty. I jak często sprawdzają. Bo on nie ma i widzi, że cyt "jak ku*wy stoją to ch*j, dziś chyba nie połowię." A na koniec oznajmił radośnie nam, że z miejsca gdzie siedzimy to jeszcze wczoraj wyciągnął suma 5kg.

No wziąć i za*ebać tylko. Wsadzić takiego do plastikowego wora i zawiązać, niech poskacze sobie po krzakach.
Generalnie najbardziej zgadzałbym się z użytkownikiem Mosteque. Tylko karać, karać i jeszcze raz karać.
Jak się widzi nieprawidłowości to :
1-gdy nie ma ryzyka bójki etc to podejść i poinformować, że właśnie się dzwoni na PSR etc
2-gdy ryzyko jest po prostu dzwonić
Minus jest taki, że panowie z PSR itp nie są sprinterami i na szybką reakcję nie można liczyć. A szkoda bo gdyby było więcej takich służ wzrosła by nieuchronność takiej kary. Co jest skuteczniejsze niż jej wymiar.
A że dzwoniąc na PSR będę w oczach 90% społeczeństwa konfidentem i społeczniakiem? No trudno..