Prorok czy co?

Moje doświadczenia były takie, że kupiłem Japońca. Teraz robię tylko przeglądy i wymieniam klocki czy tarcze, a mam duże przebiegi dość. A dawniej to się działo...

Jest jeden plus posiadania Mazdy. Robię przeglądy w autoryzowanych serwisach i wszystko wpisane jest w elektroniczny rejestr pojazdu. Ktoś kto by ją kupował ode mnie, ma wszystko czarne na białym, bez ściemy. Bez historii o dziadkach co trzymali samochód w garażu, kobietach co to jeżdziły tylko do pracy i sklepu, książce co to się zgubiła przypadkiem, w przeciwieństwie do innych dokumentów - a samochód ma przekręcony licznik o 300 000 km tak naprawdę i pogaszone kontrolki i ukrytą wadę silnika. Wszystko jest zapisane co robiono, kiedy i gdzie. Sam warsztat w ten sposób się jakby podpisuje - dając do innego bowiem mogą mi powiedzieć, że poprzednik coś zrobił źle.
Tak więc dziękuję za stare roczniki. Wolę te nowsze, gdzie wiem co jest grane i warsztaty, co powinny trzymać dzięki takim rejestrom poziom. Wiele osób uważa, że autoryzowane ASO są bardzo drogie - jednak często są też te pomniejsze - jak Mazda w Osinach pod Opolem, która nie jest wielkim salonem tańsze. Ceny są przystępne. Płacąc zaś więcej za przeglądy i ewentualne naprawy sami mamy pewność, że samochód trzyma dobrą cenę, i można go łatwiej sprzedać za więcej. Tak więc to co oszczędzamy na tanich mechanikach można odzyskać, a mamy przynajmniej fachową obsługę i lepiej zrobioną robotę, spokojniejszą głowę. Miałem Astrę, Vectrę, Volvo V70, Rovera kombi 70 i dopiero Mazda okazała się odporna na częste wizyty u mechanika. Gdyby nie ten filtr cząstek stałych, to byłoby super
