Do browninga używam fd3000 drennana. Mam nawinięte po 150m 0.16, 0.14 i 0.12 głównie dlatego, że mieści mi się idealnie cała szpula. Nauczyłem się tak lekko łowić z wygody, pozatym moja ulubiona woda ma przejrzystość do ładnych paru metrów. Bywa tak, że przy płociach i przyponie 0.14 brania się kończą. Spędziłem wiele bezrybnych godzin stosując gotowe przypony np drennana przystosowane do komercji - hak 14 z włosem na 0.20 długości 30cm. Kiedyś były dostępne u mnie przypony na żyłce 0.16 drennana hakiem bodajże 16. Udało mi się kupić jeden kartonik.
Teraz trudno kupić gotowca z małym hakiem na cienkiej żyłce, ponieważ jest hype na wszystko co z wysp pochodzi, a tam łowiska są zupełnie innego rodzaju. U nas się to nie do końca sprawdza. Jak jadę na komercję to 20 karpi nie jest żadnym wynikiem, a 20 płoci na wodach PZW może być.
Jakbyśmy mieli możliwość stworzenia komercji bez karpia, a z płociami, wzdręgami, karasiami i linami, wynik 60 płoci nie powinien być niewyobrażalny. Przy zagęszczeniu takim jakie ma karp na komercji.. Kto by nie chciał złowić 40 płoci, 30 karasi i np 20 linów jednego dnia. Duża płoć rzędu 30-35cm stawia większe wyzwanie niż 10 kilowy karp. Bo jest ostrożniejsza, mniej ufna, musi wiele znieść, aby osiągnąć taki rozmiar. A mimo to nie jest bezpieczna. Karp o wadze 3kg jest już w miarę bezpieczny w naszych wodach, bo nie ma drapieżnika który może mu zagrozić. Złowić dużego lina jest trudniej niż taką wszystkożerną świnie jaką jest karp.
Co do zestawów i ich splontań. Nie mam zielonego pojęcia jak je robić, żeby się nie plątały. Raz zrobię zestaw i wykonam nim 300 rzutów, nawet niedbałych, a nie splącze mi się. Następnym razem robię taki sam zestaw, dbam o wychamowanie, płynność rzutów a i tak co parę razy rozplątuje tą kapustę, bądź muszę wiązać na nowo.
Takie delikatne zestawy wymusiła na mnie woda. Były sytuację, gdzie jadąc o 4 nad ranem łowiłem wraz ze starymi wygami, które na tej wodzie zęby zjadły. Wyciągnąłem 40-50 płoci wielości 20-25cm i 15-20 wielkości ponad 35, kiedy wygi miały, co prawda te większe ale w ilości 10. Problemem jest schematyczność. Wczoraj brały na kuku to i dziś będą...
Najbardziej lubie łowic, jak ryba nie współpracuje. Trzeba wtedy pokombinować z przynętami, budową zestawu, bądź i zanętą. Satysfakcja przy wyciaganiu kolejnej ryby rośnie wtedy wykładniczo.
Dwa lata temu jak, po niespełna 30 letniej przerwie w łowieniu (miałem lat 6), dostałem w swoje ręce feedera i ola Boga - nie była to wędka z bambusa!!!, nie wyobrażałem sobie zestawu gruntowego bez rurki antysplontaniowej. Później objawieniem były filmy Luka o podstawach metody odległościowej, bodajże w dwóch częściach. Teoria i kolejny film nad wodą. Nęcenie białymi po parę sztuk co chwila, bądź konopiami...
Teraz bazuje na własnych doświadczeniach na równi z wiedzą czerpaną z forum. Wiele razy strzelałem się w czoło, czytając "nowości", które większość osób na forum traktuje od wielu lat jako oczywistość, myśląc sobie, jak mogłem o tym wcześniej nie pomyśleć. I wiem, że dużo jeszcze się muszę dowiedzieć. Zresztą Luk w tym wątku pisał, że niejednokrotnie wstrzymuje się z zacinaniem, kiedy ja miałem kilka sytuacji, że jak nie trafiłem w punkt z zacięciem to mogłem o rybie pomarzyć. Kurde nie daje mi to spokoju....