Mirek, masz po części rację. Ale jak sam wiesz zapewne, takie Mazury 50 lat temu były pełne ryb (i tak przy dużej eksploatacji rybackiej), nie zarybiano. U mnie w UK duże ryby się szanuje i mają one specjalne miejsce. Nie ma chorych brzan, kleni, szczupaków,linów i tak dalej. Są za to świetne populacje, często bardzo mocne z danego roku (na przykład jest sporo brzany i klenia w jednym rozmiarze).
Hodowla hodowlą, natura naturą. Ja osobiście nie brałbym do sztucznego tarła wielkich osobników, z wiadomych względów. Ale co by nie było, natura da sobie radę, polski ichtiolog po IRŚ nie jest jej potrzebny.
Co do czeskich wód. Nie wiem czy zabrzmiało to jak zarzut - ale oni faktycznie zarybiają dużo. Biorą ryby i zarybiają. Tak jak być powinno. Wyobraźmy sobie Odrę 50 lat temu, nad którą idziemy wędkować. Spodziewałbym się spektakularnych wyników. Tak więc działania Czechów są jak najbardziej słuszne - bo właśnie oni starają się utrzymać naturalny charakter łowisk. W Polsce natomiast niektórym już odbija z 'dzikością' łowisk. Bo uważają za dzikie wody te, które zostały zdegradowane, spacyfikowane. Słowo 'naturalne' w naszym kraju przybrało śmiesznego znaczenia. Jest to woda mająca absolutnie mało wspólnego ze stanem normalnym. Tak jakby las po wyrębie połowy drzew nazywać dzikim i naturalnym.
Mirek, no-kill to moda, coś co związane jest z postępem. Tak jak konie ktoś trzyma dla przyjemności i może ewentualnej rozrywki teraz. Dawniej zwierzę musiało być przydatne, sprawne do pracy. Inaczej czekał je wiadomy los - rzeźnik. Teraz nie musimy zabierać ryb, bo mamy co jeść, półki w sklepach uginają się od różnorakiego jedzenia. Można zapytać - skąd się wzięła telewizja, sugerując, źe dawniej zbierano się w izbie wieczorem i rozmawiano, i jakoś dawano sobie radę, podobne pytanie może dotyczyć internetu.
Prawda jest taka, że jesteśmy społeczeństwem konsumpcyjnym, wraz z postępem, zmieniają się priorytety. Dla mnie ryba jest już czymś co daje mi przyjemność, w zamian staramy się im pomagać trwać i rozmnażać się. Wędkarz no-kill to ktoś jakby hodowca, pasterz. Bo przecież pasterz nie musi walnąć w łeb wszystkich owiec, nieprawdaż?
Naukowiec lub ichtiolog, powinien być osobą światłą, tak jak lekarz na przykład. Taki dentysta lub chirurg 100 lat temu albo wyrywał by zęba chorego, lub też odcinał zranioną nogę czy rękę. Teraz się leczy, ampytacje czy ekstrakcja to ostateczność. Tak samo ichtiolog powinien iśc z duchem czasu i myśleć o tym, czego ludzie chcą, przynajmniej patrzeć przez ten pryzmat. Niestety, ci po IRŚ patrzą jakby tu zainstalować rybaka. Kotwic i Rybal, którzy byli obecni tu na forum mieli jedną cechę wspólną. Nie rozumieli wędkarzy. Nic a nic. Kotwic wręcz starał się nam pokazać, czym jest wędkarstwo. Bo jemu radość daje łowienie ryb każdego rodzaju, a taki ja chciałbym łowić duże. Śmiechu warte. Tak na marginesie to na Mazurach można tylko mieć radochę z łowienia drobnicy

On twierdził, że rybak jest potrzebny aby dbać o wodę, tak jak konieczne jest zabieranie ryb. Dziwny pogląd. Nie wiem dlaczego więc ja i setki tysięcy innych wędkarzy mielibyśmy się podporządkowywać takiemu 'programowi'. To oni powinni działać w naszym interesie, skoro my dzierżawimy wody. Dodam, że programu 'wyżywienia narodu' nie prowadzi chyba żaden kraj w Europie już. Byłem ostatnio we Francji. Ryby są, i to sporo, pomimo, że ludzie je biorą (Francuz zeżre żabę czy ślimaka, więc wiadomo że rybie nie przepuści). Nie naruszono tam równowagi, ryby rozmnażają się poprzez tarło naturalne, uzupełniając ubytki. Ryby się bierze z umiarem (pomaga w tym odpowiednie prawo i przepisy regulujące ilości zabieranych ryb, są okresy ochronne, wymiary). Pomimo, że wędkarz jest tam pazerny na ryby, upilnowano tego poziomu wyjściowego. Jakoś nie stawia się siat, nie potrzebny jest dobry rybak, co zadba o wodę. Samo się wszystko świetnie utrzymuje.
A co do rybactwa. Nikt nie mówi o jego likwidacji. Po prostu niech sobie będzie, ale nie na wodach PZW. Jeżeli bolenie z Auchan mają oznaczać zrównoważoną gospodarkę rybacką na polskich wodach, to tylko czekać, aż nastąpi koniec... Bo co jak co, ale pokazuje to, że wytępią wszystko tymi sieciami.
Mirek, następuje rewolucja w myśleniu, związana z dobrobytem z jakim mamy do czynienia. Od ponad 70 lat nie ma wojen, jesteśmy bezpieczni. Priorytety się więc zmieniają. Warto więc aby się do nich dopasowywano. Tak jak w Czechach, gdzie są ichtiolodzy, co wiedzą, jak zadbać o wody i ludzi. Oni mają zdecydowanie lepsze łowiska niż w UK! Da się?
