Związek będzie miał coraz większe problemy finansowe. Imprezy takie w ogóle powinno się oddzielać od składek, i jeżeli z min. sportu nic nie wpływa, powinno się szukać strategicznego sponsora dla każdej z ekip. Niech taki Traper weźmie spławik, a inny Dżakson feeder. Myślę, że chętni by się znaleźli.
Niestety, osoby w ZG PZW to nie są stratedzy ale byli esbecy, malarze, goście z fabryk mebli i tego typu 'działacze'. Najlepiej więc wysyłać ekipy co 2 lata, poźniej co trzy, na koniec co pięć...

Sport w PZW czeka poważny kryzys. O ile ZG sieciuje sobie Mazury, Wisłę i kilka innych akwenów, to kasę z tego przeznacza na własne cele (chron, chron, koryto, diety, chrum, chrum, nagrody, dożynki i nne imprezki). Skreślenie z listy stowarzyszeń sportowych rozpoczyna pewną reakcję łańcuchową, i całość może mieć ciekawe zakończenie. Jakby nie było wyczynowcy wiele wnoszą do PZW, a teraz jakby się ich zaczyna olewać coraz cieplejszym moczem. Kwestią czasu jest, kiedy te wszystkie GP trafi szlag. O dziwo taki baron Iwański myśli, że to on i jego ekipa rozdają karty. Ale im mniej dają wędkarzom, tym mocniej kręcą bata na samych siebie.
Peerelowski system zarządzania się nie sprawdza. Ja widzę tutaj podobieństwo do końcówki lat 80tych. Ekipa komunistyczna bankrutowała, Polska była w pułapce bez wyjścia. Nie byliśmy Rumunami, których można było stłamsić, nie byliśmy Czechami, którym wystarczyło zabronić protestować aby poszli do domów (jak w kawale - dlaczego nie było powstania podczas II WŚ w Czechosłowacji? Bo Hitler zabronił

). Tak więc albo ekipa obecna się dogada z wędkarzami jak przy Okrągłym Stole, albo porządzi jeszcze lat kilka i zostanie zmieciona przez bunt wędkarzy lub rozkład wewnętrzny organizacji wynikający z braku członków.
Ciekawie prezentują się tutaj GP w feederze, jak i MP. PZW najwyraźniej nie ma środków na tyle imprez i niechętnie takie chce realizować. To dlatego trzeba 'krzyczeć' aby taką imprezę zrealizowano.