Przy -4 nie pomyślałbym o wyjściu na ryby. Zimą słabo biorą...
Takie wyprawy chartują i uczą pokory a każda złapany ryba daje ogromną frajdę. Gdy ryby kiepsko żerują to o wiele więcej się uczę może dlatego jeszcze nigdy nie zblankowałem
Dodam jeszcze, że takie łowienie ma niepowtarzalny klimat. Bardzo często nad wodą człowiek sam siedzi, tylko Ty i ryby, a nawet najmniejsze sztuki cieszą bardziej niż 2 kilowki w sezonie

Nie wyobrażam sobie kilku miesięcznej przerwy ze wzgledu na temperaturę. Mój rekord to podlodowe łowy przy -19.
Zazwyczaj nie ma dla mnie złej pogody, to kwestia ciepłego ubrania i opłacenia odpowiednio szybko zezwoleń

Jędruś tyś właśnie podejrzanie staro mi wyglądał
