Wyjaśniam - mój śp. teść potrafił w ciągu 6-8 godzin nałowić całe wiadro 10 litrowe skarłowaciałego leszcza z Przeczyc - a był typowym sprężynowcem, takie wiadro stawiał teściowej w kuchni i szedł na 'spacer' z kolegami a teściowa siedziała do późnej nocy i kręciła z tego mielone lub ładowała do octu klnąc na czym świat stoi, że jej robotę przywozi. Teść uwielbiał jeść ryby pod każdą postacią i jadł ich sporo, zwłaszcza jak zaczął wędkować po przejściu na emeryturę.