Endrju, przykład z Maur - to właśnie jezioro Wiartel i kilka obok niego. Są to wody mające po kilkadziesiąt hektarów bodajże. Idealne miejsce aby rozbudować bazę wędkarską. Ośrodki są, trzeba zadbać o wodę, zrobić to z głową. Wystarczy naprawdę odłowić drobnicę (naprawdę - czyli zredukować jej liczbę, większe sztuki wpuścić z powrotem - nie wiem czy tamtejsi rybacy to potrafią), ewentualnie dorybić, wprowadzić bardziej restrykcyjne limity i kontrolować. I biznes się zakręci. Wpadnie szczupak 100 cm lub większy, węgorz kilka kilo, lin ponad 60 cm, leszcz 70 cm, i woda się zapełni, podobnie jak okoliczne ośrodki.
Na Wiartlu, osoba pracująca tam, codziennie podnęca resztkami ze stołówki sobie miejsca przy pomoście, i tłucze co się da. Widziałem to osobiście. To tylko przykład jak jesteśmy uwstecznieni... Ta sama osoba zakomunikowała mi sprzedając pozwolenie, że ryb na Wiartlu prawie nie ma, bo rybacy odłowili (a jest to specjalne łowisko PZW). Na dzień dobry dostałem 'z liścia'... Pomost w fatalnym stanie, kąpielisko nie oczyszczone, rowerki wodne brudne jak sumienie byłego prezesa PZW. Ja byłem i tak w siódmym niebie, ale moja druga połówka miała ciężko. To się nazywa turystyka wędkarska w Polsce... Dodam, że ośrodek jest przygotowany pod wędkarzy. Sa specjalne miejsca do sprawiania ryb
