Witajcie
Nadarzyła się okazja, by napisać co nieco o "legendzie" jaką niewątpliwie jest Zauber i wszystkie jego wcielenia.
Okazja owa wzięła się stąd, iż jeden z naszych forumowych kolegów przysłał mi na serwis swój egzemplarz wielkości 3000. Bez obaw, kolega wyraził zgodę (pisemną
) na wykorzystanie jego Zaubera do sesji rozbieranej
Miałem chęć zrobić recenzję tego sprzęta, bo sporo osób wciąż pyta czy dobry? Czy warto? Czy kupiłbyś?
Swojego egzemplarza nie posiadam, od dłuższego czasu nikt mi ich na serwis nie nosi, więc był z tym kłopot.
To może po kolei.
Zauber jest obecny na rynku od długiego czasu (z 8 lat? może i 10? nie pamiętam aż tak dobrze) i od samego początku jest uznawany za sprzęt godny polecenia.
Mocny, stabilny (bo z metalu), nieawaryjny, o ładnej pracy, żywotny, wytrzymujący smaganie wody przez spinningistów, nawet w nurcie.
Och, ach i ja Cię sunę
Konstrukcja doczekała się wielu wcieleń, a także liftingu w postaci Zaubera CF, jak i np czarnej wersji z rynku niemieckiego.
Oprócz więc rzeczonego Zaubera, recenzję i akcję serwisową można z powodzeniem zastosować w przypadku :
- Spro: RedArc, BlackArc, GrandArc, GoldArc...
- Team Dragon FD serii 9...
- Grauvell Excel
- Trabucco Xenos XWS
- Tubertini Zauber
- i kto wie co jeszcze ...
Najwyraźniej Ryobi lubi zarobić na sprzedaży swojej myśli technicznej, czy to źle czy dobrze, może najlepiej każdy sam sobie odpowie.
Fakt, że różne marki też chcą mieć tą konstrukcję pod swoją nazwą, świadczy dość dobrze wg mnie.
Zaubery (i klony jego), to dość małe, zwarte kołowrotki, dedykowane przede wszystkim do metod spinningowych. Standardowo są oferowane w 4 wielkościach, od 1000 do 4000. Wielkości 1000 i 2000 oraz 3000 i 4000 są do siebie zbliżone wagowo i wielkościowo, różnice tkwią w wielkości szpuli i rotora.
Popularna wielkość 4000 to nadal niezbyt duży kołowrotek, jego masa to niewiele ponad 300g, a warto wspomnieć, że konstrukcja jest metalowa. Zarówno korpus, pokrywa napędu, rotor i ramiona kabłąka to aluminium. Tworzywo wykorzystano w niewielkim stopniu, np pokrętło regulacji hamulca, tylna osłona obudowy (tzw dupka).
Cechą charakterystyczną jest przełożenie 5,0:1 oraz ilość łożysk 8 + 1 (walcowe/igłowe - blokujące obroty wsteczne).
Młynek wyposażono w ślimakowy posuw szpuli, który zapewnia ładne ułożenie żyłki(linki) bez względu na aktualne obciążenie przekładni.
Ryobi standardowo nie sprzedaje swoich kołowrotków z zapasową szpulą. Szpule jednakże można dokupić, bądź wykorzystać szpule z innych modeli Ryobi (np Ecusima) stosownej wielkości, czy też nawet z klonów takich jak Red Arc.
Model 4000 wydaje się najbardziej popularnym, głównie z tego względu, że tylko do tej wielkości dostępne są szpule płytkie (match), co czyni sprzęt bardziej wszechstronnym i użytecznym.
O ile typowa szpula Zauber match jest dość rzadka, to nadal można skorzystać z rozwiązania opisanego powyżej
Wszystko wskazuje na to, że to naprawdę dobra i udana konstrukcja.
Potwierdzam, generalnie tak jest.
Problem jednak w tym, że jakość wykonania spadła. Gdyby przyjrzeć się cenom z początków obecności tego kołowrotka w sklepach, i porównać z cenami, które mamy obecnie, to człowiek zacząłby się zastanawiać, czemu nagle tak tanio? W sumie pojawiają się oferty rzędu 250zł za wielkość 4000.
Odpowiedź jest prosta.
Gorsza jakość, spasowanie, nieco gorsze materiały, oszczędności na smarze, łożyskach, podkładkach.
Generalnie jakość Zauberów była lepsza dopóki nie pojawił się polski dystrybutor. Teraz mamy dwóch - Dragon i Konger. Wybór jak między dżumą a cholerą
Wg mnie aktualne klony w postaci Spro z serii Arc (Red, Gold...) to lepszy wybór, bo najwyraźniej Spro bardziej dba o jakość.
Acha.
Nadal warto zakupić Ryobi czy Spro z rynku niemieckiego czy np angielskiego.
Po zakupie namawiam do otwarcia kołowrotka i sprawdzenia ilości smaru jaki tam zaaplikowano. Jeśli mało - dokładamy. Jeśli ok - zamykamy z powrotem i tyle naszej pracy.
Dochodzi aspekt utraty gwarancji z tego tytułu. Nie do końca to rozumiem, gdyż plomb nigdzie nie widzę
Brak smaru to zmora ostatnich lat, i nie dotyczy tylko Ryobi, a niemal wszystkich modeli na rynku.
Skutki są tragiczne, bo dochodzi do przytarć, mniej lub bardziej szkodliwych, ale zawsze wyczuwalnych i skracających życie poszczególnych elementów...
Ok. Zatem parę fotek i opisów przybliżających niektóre zagadnienia tej konstrukcji.
W tle pudełeczko (dystrybucja Kongera) - poznać po korbce składanej na zatrzask (przycisk szybkiego składania).
Dragon ma korbki składane przez odkręcenie nakrętki kontrującej. Chociaż nie jestem tego pewien do końca, bo widziałem wersje i takie i takie
Tak czy inaczej bardziej chwalę sobie korbkę bez zatrzasku szybkiego składania, bo jest mniej podatna na obluzowanie w tym miejscu, a po drugie korbka na zatrzask składa się w "złą stronę" i jej złożenie wiele nie zmienia
Gdyby ktoś użytkował korbkę z prawej strony (np osoba leworęczna), wówczas będzie się składała prawidłowo.
Ciut ciemne wyszło te zdjęcie, ale najważniejsze, czyli nawój, widać dobrze. W tym wypadku mamy plecionkę, i na dodatek brakuje jej trochę by zapełnić szpulę. Nie zmienia to jednak faktu, że linka jest ładnie ułożona.
Serwis rozpoczynamy standardowo. Zdejmujemy szpulę, odkręcamy korbkę, odkręcamy rotor - najpierw mały wkręcik blokujący, a następnie nakrętka na klucz 11, gwint standardowy, czyli prawy.
Tutaj chciałem pokazać łożyska tych samych wymiarów, ulokowane w różnych miejscach (zielone strzałki).
Zatem łożysko rolki prowadzącej żyłkę, łożysko w szpuli i łożysko w korbce mają dokładnie te same wymiary, czyli 4x7x2,5.
Acha. W knobie (uchwycie korbki) jest jedno łożysko i 1 tulejka, którą można zastąpić
Na planie również elementy hamulca oraz rotor. Gdy się przyjrzymy widać wkręty po wewnętrznej stronie rotora, odkręcając je można się dopiero dobrać np. do sprężyny kabłąka.
Czerwona strzałka to duża tuleja skrywająca rolkę kabłąka. Ze względu na jej budowę i budowę kabłąka, lubi zbierać się tam brudek, który powoduje złe obracanie się rolki, jakieś szumy i inne atrakcje
Zresztą widać, że jest już brudek...
Aby dobrać się do napędu, trzeba zacząć "od dupy strony", czyli odkręcamy tą maskownicę z tyłu obudowy. Pod nią jest blaszka i śrubka, które trzymają wałek posuwu. W tym miejscu również zbierają się różne brudy, wilgoć, pyły. Zaburzają pracę łożyska wałka posuwu, a także mogą przez otwór wpadać do środka mechanizmu.
Zanim otworzymy pokrywę napędu, trzeba odkręcić śrubkę i zdemontować ten biały plastik ("skocznia" zbijaka kabłąka), następnie demontujemy czarną, gumową uszczelkę.
Teraz tylko 3 śrubki, zdejmujemy pokrywę i mamy taki oto widok.
Po zdjęciu koła napędowego widać nieco więcej
Śrubka zaznaczona strzałką lubi się odkręcić lub fabrycznie jest zbyt słabo dokręcona. Warto użyć kleju na ten gwint. Gdy się poluźni oś główna zaczyna nieco się wychylać na boki i pod wpływem obciążenia kołowrotek gorzej pracuje. Daiwa czy Shimano w swoich dopracowanych, przednio hamulcowych konstrukcjach, stosują 2 śrubki w tym miejscu
Zastanawiacie się po co tam tyle zębatek? Gdyby napędzić wałek posuwu bezpośrednio z wałka rotora, wówczas ślimak poruszałby się wstecz, czyli jego obroty byłyby przeciwne do kierunku obrotów rotora. Rozwiązanie tego typu ma swoje wady, stąd inżynierzy zadają sobie trud by kierunek obrotów się zgadzał. Zagadnienie owo zostało rozpracowane przez Syborga, w postach pod recenzja
Element oznaczony strzałką to tuleja kosza (rotora) w której osadzono łożysko. Bardzo porządne i dopracowane rozwiązanie, dzięki temu na rotorze praktycznie nie ma luzów.
Łożysko igłowe o bardzo charakterystyczniej dla Ryobi budowie. Nie warto go demontować i potem składać pęsetą, ale niestety trzeba
Niemal wszystkie elementy ślimakowego posuwu szpuli. Jak widać wałek główny na 2 łożyskach. Gdyby w miejscach oznaczonych strzałkami również były łożyska, wówczas praca byłaby jeszcze płynniejsza i precyzyjna.
Złożenie wszystkiego z powrotem to już fraszka. Jeśli komuś zostały części, to musi zacząć od nowa
Co do środków smarnych.
Można (jak zwykle) z powodzeniem użyć zwykłego smaru litowego.
Jeśli ma być dostojniej i przyjemniej (ładniejsza praca) to można skorzytać z Hot Sauce Quantum'a lub Shimanowskiego DG06.
Przy bardzo intensywnym użytkowaniu lub ciężkich warunkach (słona woda, mróz, opady) najlepszym wyborem może być znów Shimano klasy DG10 lub nawet DG13...