Jeszcze ok 3 lata temu przyznje ze zabieralem co ktorys wypad ok 4-5 leszczy,lub ploci o lacznej wadze ok.1,5kg i robilem z nich kotlety dla zony i corki, ktorym bardzo smakowaly,a takze chwalily mnie jak je zrobilem, ze jestem taki zdolny kulinarnie

.Pewnego razu gdy zlowilem 4 plocie,ktore mialy ok.80dkg-1kg juz milem je wziac na kotlety dla rodziny,ale nagle tak zastanowilem sie nad tym ile taka ploc musi rosnac do takich rozmiarow,ile lat udalo sie jej przezyc w naturalnym srodowisku unikajac zagrozen,drapieznikow,chorob,ile wydala potomstwa na swiat i ile jest w stanie jeszcze wydac,to powiedzialem sobie dosc tej farsy,koniec z kotletami rybnymi tatusia i zrobilem "RESTART"

.Dodam ze o "modzie na C&R"wogole nie mialem zadnego pojecia,nie spotkalem sie z tym okresleniem nigdy wczesniej, takze nikt z moich znajomych nie praktykowal jej.Taka postawa wyplynela tylko i wylacznie z mojego rachunku sumienia, nabrania szacunku dla zlowionej ryby,oraz postanowienia ze wystarczy tego "rabunkowego procederu",teraz nadszedl czas aby dac od siebie dla ryb i srodowiska cos wiecej jak oplacenie skladki na ochrone i zagospodarowanie wod.Teraz czerpie przyjemnosc i satysfakcje nie z tego ze zlapie rybe,ale glownie z opanowania skutecznej metody jaka uda mi sie ja zlapac,oraz starty w zawodach gdzie jest odpowiednia dla mnie duza dawka adrenaliny

Wszystkie ryby po ostroznym obchodzeniu sie z nimi i odhaczeniu wypychaczem,wypuszczam odrazu do wody,aby mialy szanse przezyc,dorastac i rozmnazac sie w swoim naturalnym,dzikim srodowisku
