Koczownik, zabieranie ryb jest sprawą indywidualną i nikt nie powinien narzucać drugiemu aby wszystkie ryby wypuszczał. Sam od wielu lat ryb nie zabieram, nie wydaję i dla mnie jest całkiem normalne, że wracają z powrotem do wody. Ale nie staram się umoralniać innych, że to co czynię jest jedyne słuszne. Co nie znaczy, że nie namawiam do wypuszczania ryb dojrzałych, ryb, które wzbogacają akwen nie tylko wędkarsko ale i gospodarczo. Najbardziej jednak irytują mnie osoby, które krzyczą jak to należny traktować ryby, stosować maty, odkażacze, haki bezzadziorowe, sprzęt odpowiedni do poławianej ryby a sami po cichu zabierają ryby do konsumpcji. Na różnych spotkaniach wędkarskich wielokrotnie spotykałem się z twardogłowiem bo z 1 strony grupa zatwardziałych wędkarzy obstających, że ryby należny zabierać bo tak jest w regulaminie. Twierdzących, że ryba to białko i produkt konsumpcyjnym a wędkarstwo jest po prostu inną formą myślistwa. A z drugiej strony totalni przeciwnicy zabierania ryb i wyzywający innych od mięsiarzy. Jak ktoś łowi celowo tzn nastawia się na połów ryb dużych i łowi je cyklicznie, i do tego zabiera zdobycz to dla mnie jet to osoba strzelająca sobie w kolano. Jak natomiast wędkarz, który łowił całe życie płotki i drobne ryby złowi niespodziewanie dużego karpia i zabiera go aby pokazać rodzinie, że też potrafi, że on tez może. Taki wędkarz jest dla mnie normalną osobą realizującą swoją pasję w sposób w jaki zezwalają mu przepisy i jego własna moralność.