Ja nie chcę walczyć z IRŚ i udowadniaćć, że to są gamonie i nieudacznicy, ja chciałbym aby oni zrozumieli nas i działali zarówno w naszym, jak i w swoim interesie. Tak powinno rzecież być!
Ja myślę, że nie chodzi o to, aby IRŚ działał w interesie kogokolwiek. Oni są jednostką naukową i ich podstawowym zadaniem są badania, które mają opisywać faktyczny stan rzeczy – czyli ekosystemy wodne. PRAWDA – to jest to, co ma im przyświecać. Nie może być tak, że nagina się badania, ponieważ zleceniodawca oczekuje takich a takich wyników. I nie ważne, czy to jest wędkarz, czy rybak, czy kosmonauta, badania mają być rzetelne, bo w oparciu o nie podejmuje się konkretne działania.
Na świecie są dwa typy ludzi: najmądrzejsi – ci wiedzą wszystko (a przynajmniej tak im się wydaje) i nie zmienią swoich przekonań oraz ci, co nie wiedzą wszystkiego (i o tym wiedzą, że nie wiedzą). Wśród tych, co nie wiedzą wszystkiego są tacy, co nie wiedzą nic i tacy, którzy wiedzą mniej lub więcej. Tych, którzy wiedzą mniej nazywam osoby nieprzykładające się do tego, aby pogłębiać swoją wiedzę, lecz raczej pozostają na poziomie niezbędnych informacji pozwalających im na praktyczne poruszanie się w temacie (w naszym przypadku: wędkowaniu). Są to już pewne utarte ścieżki myślenia, do zmiany których nie mają specjalnej motywacji. Tak naprawdę to w tej grupie właśnie będą ci, co wiedzą wszystko. Tych, którzy wiedzą więcej nazywam osobami starającymi się pogłębiać swoją wiedzę, którzy są otwarci na nowe informacje, ale też nie zamykają się na stare i potrafią patrzeć perspektywicznie. Ci najbardziej zdolni są do zmiany swoich stanowisk i postaw. Ja więc właśnie na tę grupę docelową bym postawił, co nie znaczy, że do innych SiG nie dotrze.
Z pewnością wśród wędkarzy jest wielu, którzy nie są pasjonatami Internetu, mimo iż z niego czasem korzystają. Sam znam takie osoby w wieku od 45 do 70 lat. Szczególnie ludzie, którzy chcą obcować z naturą i wędkują, którzy chcą się wyciszyć i wyluzować nad wodą, wcale nie muszą mieć parcia na siedzenie w sieci i wyszukiwanie informacji. Wolą książki i czasopisma w tradycyjnej, papierowej formie. Niektórzy pisali, że być może forma papierowa jest zbędna, bo wszystko można poczytać w Internecie. Sądzę, że nie można projektować swoich zachowań na zachowania innych. Inni może wolą inaczej.
Dziś po jakimś okropnie długim czasie byłem w sklepie wędkarskim i wziąłem magazyn SIG. Uważam, że jest to gazeta bardzo dobrze zrobiona, przede wszskim pod względem techniczno-edytorskim. Jasne, są rzeczy, które mogą mi się nie podobać (jak choćby sposób umieszczania napisów na zdjęciach na żółtym podkładzie, czy analogiczne pisanie śródtytułów), ale jest to tylko kwestia estetycznych upodobań. Z punktu widzenia przyciągnięcia uwagi czytelnika może to być jak najbardziej celowe.. Zupełnie nie zgadzam się z kilkoma poprzednikami, co do – jak to nazwali – pikselozy (chociaż nie jestem pewien, czy w tym wątku akurat to czytałem, czy może gdzieś w innym miejscu). Ani bowiem tego na papierze nie widać (może trochę w PDF-ie), ani też papier nie jest taki, żeby miał uwydatniać walory techniczne zdjęć. Zresztą, uważam wybór papieru za bardzo dobry, bo gazety takiej nie kupuje się, żeby doznawać walorów estetycznych, ale zdobyć pewną porcję informacji. Proporcja zdjęć do tekstu też jest bardzo dobra – nie są naćkane gdzie popadnie i od razu widać, że najważniejsza jest zawartość tekstu, a nie grafika. Winieta jest w porządku, układ strony tytułowej trochę bym ożywił przez wykorzystanie pionów, nie tylko poziomów. Teksty są fajne – czytałem wcześniej w PDF-ie. Oczywiście nie wszystkie mnie interesują, ale przecież nigdy nikomu wszystkie artykuły nie podpasują. Po to jest gazeta, żeby sobie wybrać to, czym się człowiek interesuje.
Zupełnie inaczej wygląda forma gazetowa, niż elektroniczna. Moim zdaniem, o wiele lepiej!
Ja bym nadał gazecie numer ISSN – (
http://www.bn.org.pl/programy-i-uslugi/issn/tryb-uzyskania-numeru-issn). Mam jeszcze szereg przemyśleń, ale teraz nie bardzo mam czas.