Czołem wszystkim,
Dzisiaj w jednym sklepie wędkarskim w moim mieście miałem ciekawą rozmowę z doświadczonym łowcą kleni. Człowiek wyglądał rzeczowo, ale to, co opowiadał, było tak ciekawe, że aż nierealne. Otóż, gość sprzedał mi swoją - ponoć sprawdzoną - metodę na duże klenie, skuteczną zwłaszcza wczesną wiosną.
Pomysł polega na tym, że do żyłki głównej wiążemy potrójny krętlik (chyba taki jak do paternoster, pewny nie jestem, nie znam tej metody), a następnie:
na przedłużeniu żyłki, na cieńszym przyponie montujemy tonący wobler 5-6 cm.
do tego bocznego na jeszcze cieńszej żyłce lekką oliwkę ołowiu.
A teraz punkt kulminacyjny programu - tadam! - to wszystko wrzucamy w nurt… feederem takim 60-80 gramów C.W. i pozwalamy, żeby nurt tym obracał po dnie rzeki. Wskazaniem jest drgająca szczytówka, a wysokość, na jakiej będzie się nad dnem znajdować wobler, regulujemy długością tego przyponu z ołowiem.
Pierwszy raz się stykam z taka techniką. Na dobrą sprawę nie wiem nawet czy jest dozwolona, ale facet mówi, że to kombajn na ryby. Spotkaliście się z czymś takim?