Autor Wątek: No i jestem częścią PZW  (Przeczytany 16802 razy)

Offline PawelL

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 230
  • Reputacja: 143
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Kozienice
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: No i jestem częścią PZW
« Odpowiedź #15 dnia: 13.03.2017, 09:10 »
Ja należę do PZW 28 lat ( składke płacę rok w rok - wnioski .... należę do opowiadaczy historyków ( potoczna nazwa z neta... ) no cóż kieddyś ... to było ryby .....
Ale i tak jest pięknie ( czekam może za parę lat - jak dożyję w końcu znowu bedą rybne wody)

U mnie podobny wynik bo 25 lat opłacam.
Doszedłem niedawno do wniosku, że jestem kretynem!
Nie chodzi mi o to, że opłacam składki, ale mając pod ręką takie piękne rzeki jak Wisła, Radomka czy Pilica ... morduję się nad pustymi jeziorami...
Opłacając kartę wędkarską robię sobie "bonusik".
Mogę zawsze pojechać w ciekawe i piękne miejsca nad kochanymi rzekami, a gdy tam nie ma efektów, to Grębów komercyjny gdzie mogę naładować "akumulatory" i połowić bez "gry wstępnej" hehe
Co do wpisu Ostapa :
Cytuj
Nie idę na łatwiznę z komercjami ;) szukam ryby życia dalej ;)
Przyznaję Mu rację.
Lepiej smakuje ta jedna... wyśniona ... wypracowana .....niż 12 sztuk w dzień na komercji.
Smakuje nie w sensie kulinarnym oczywiście :P
Paweł.

Offline ptaku_1

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 894
  • Reputacja: 145
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Jabłonna
  • Ulubione metody: feeder
Odp: No i jestem częścią PZW
« Odpowiedź #16 dnia: 13.03.2017, 09:21 »
Mosteque :bravo: tak trzymać, wg. mnie każda nie opłacona karta przybliża rozpad albo ucywilizowanie tej instytucji i na odwrót każda opłacona umacnia leśnych dziadków na swoich pozycjach.

A jak ktoś lubi brać udział w zawodach? Te są głównie w kołach (w zależności od koła oczywiście). A jak ktoś lubi połapać dużych leszczy? Na komercji o takie trudno.

PZW się nie rozpadnie od nieopłacania składek, bo to sie odbije na tym, że nie będzie silnego reprezentanta wędkarzy i odda niemalże całe pole rybakom. Oczywiście teraz ZG PZW też nie reprezentuje wędkarzy, ale nic nie trwa wiecznie :) Najlepiej działać, lub chociaż wspierać składką dobre, nowocześnie zarządzane koła, z których może w przyszłości wyjdą delegaci, którzy doprowadzą do zmian.

Ja będą nowoczesne koła i ryba w wodzie to będę opłacał z chęcią nawet jak będzie 2x drożej. Z tego co się orientuje jest masa zawodów poza szyldem PZW wiec zawodowcy nie powinni mieć problemów.
A co do rozpadu to wszystko się kręci wokoło $$$ dla mnie PZW to taki PGR tylko trochę większy. PGRy upadły czas na PZW
Pzdr. Paweł

"PZW jest jak ZUS, płacisz i nic z tego nie masz, jeśli potrzeba to i tak się leczysz na komercji"

Lubię zegarki https://www.youtube.com/playlist?list=PL6Tg8Td6x60FxfdbXAUGGYUyv0nzDZtAP

Offline bigdom

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 696
  • Reputacja: 67
  • Mam swoje zdanie i nie zawaham się go użyć!!!
  • Lokalizacja: Olsztyn
  • Ulubione metody: feeder
Odp: No i jestem częścią PZW
« Odpowiedź #17 dnia: 13.03.2017, 09:32 »
Ja będą nowoczesne koła i ryba w wodzie to będę opłacał z chęcią nawet jak będzie 2x drożej. Z tego co się orientuje jest masa zawodów poza szyldem PZW wiec zawodowcy nie powinni mieć problemów.
A co do rozpadu to wszystko się kręci wokoło $$$ dla mnie PZW to taki PGR tylko trochę większy. PGRy upadły czas na PZW

Jak nie będziesz opłacał i nie będziesz uczestniczył (choćby poprzez zasięganie informacji o życiu koła, bez konkretnego działania, jak ja to robię), to jak ma być lepiej? Nie patrz na PZW jako całość, bo różnica między kołem wędkarskim, a ZG PZW to jak noc i dzień. Naprawdę bez trudu można znaleźć koło w okręgu, które da dużo satysfakcji i poczucia, że idziemy w troszkę lepszym kierunku.

Jeśli chodzi o zawody, to pokaż mi takie, które w cenie składki lub za symboliczną opłatą dają Ci możliwość brania udziału w całym cyklu w Twojej okolicy. Jest coraz więcej zawodów komercyjnych, ale one są rozsiane po całym kraju, a nie każdy chce tłuc się przez pół Polski, by towarzysko połowić. A i na wpisowe stówa nie starcza.
Nigdy w życiu nie złowiłem karpia i dobrze mi z tym :)
Dominik

Offline Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 35 040
  • Reputacja: 2239
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: No i jestem częścią PZW
« Odpowiedź #18 dnia: 13.03.2017, 09:44 »
Ja będą nowoczesne koła i ryba w wodzie to będę opłacał z chęcią nawet jak będzie 2x drożej. Z tego co się orientuje jest masa zawodów poza szyldem PZW wiec zawodowcy nie powinni mieć problemów.
A co do rozpadu to wszystko się kręci wokoło $$$ dla mnie PZW to taki PGR tylko trochę większy. PGRy upadły czas na PZW

Nie patrz na PZW jako całość, bo różnica między kołem wędkarskim, a ZG PZW to jak noc i dzień.

Tutaj pełna zgoda. I szacunek dla ludzi, którzy się w tym bagnie męczą, żeby ogółowi było choć trochę lepiej.
Krwawy Michał

Viva la libertad, carajo!

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 24 497
  • Reputacja: 2078
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: No i jestem częścią PZW
« Odpowiedź #19 dnia: 13.03.2017, 09:47 »
Panowie, ważne aby interesować się wodami. Nie musimy się spierać jaka woda jest lepsza, i kto ma jakiej jakości zbiorniki. Ważne aby aktywnie postępować, nawet nie opłacając składek.

Wielu wędkarzy nie rozumie, że jeżeli PZW by upadło, wiele wód poszłoby w prywatne ręce lub rybackie, i nie dość, że skończyłby się praktycznie wolny dostęp do wody, to również i ceny poszybowałyby w górę. Bo zwykłe stowarzyszenie mające jedną wodę ceni się zazwyczaj więcej niż cały okręg PZW.

Według mnie nierozsądne jest machanie ręką i mówienie ' nie należę - co mnie to obchodzi'. To jest bardzo ważna postawa, która niczym oddany głos 'pusty' w wyborach, jest ujemną oceną obecnego stanu rzeczy. Właśnie tacy baronowie sobie mogą żonglowac liczbami i mówic jakie mają poparcie. Gdyby jednak policzyć ile osób odeszło przez złe gospodarzenie z kół, obraz sytuacji byłby zgoła inny.

Dlatego nie opłacanie składek jest OK, ale jako postawa wobec poczynań władz związku, państwa. Machanie na wody i na to co się z nimi dzieje, nie jest postawą obywatelską. Bo to nasze wody przecież! :D
Lucjan

Offline ptaku_1

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 894
  • Reputacja: 145
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Jabłonna
  • Ulubione metody: feeder
Odp: No i jestem częścią PZW
« Odpowiedź #20 dnia: 13.03.2017, 09:48 »
Widać inaczej na to patrzymy, ja wychodzę z założenia płace i wymagam, tak jak na komercjach. A może jak by tak PZW sprywatyzować np zrobić jak z PKS. Podzielić na spółki (okręgi) zrobić opłaty abonamentowe np miesięczne z opcja zabieram rybę i nie zabieram. Duża ilość różnego wyboru to większe wpływy a i może klientów przybędzie bo może ktoś chciałby np opłacać tylko 6 miesięcy ale np wakacyjne miesiące w innym okręgu.
Moim zdaniem jak coś jest czyjeś to się o to dba jak jest niczyje to doprowadza to tylko do upadku i zapaści (np Poczta Polska)
Ja tam bym nie widział nic złego w np stawkach 60zl/miesiąc (bez ryby) i np 200zl z rybką. Oczywiście inne opłaty dla rybaków chcą łapać niech płaca np od kilograma.
Pzdr. Paweł

"PZW jest jak ZUS, płacisz i nic z tego nie masz, jeśli potrzeba to i tak się leczysz na komercji"

Lubię zegarki https://www.youtube.com/playlist?list=PL6Tg8Td6x60FxfdbXAUGGYUyv0nzDZtAP

Offline bigdom

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 696
  • Reputacja: 67
  • Mam swoje zdanie i nie zawaham się go użyć!!!
  • Lokalizacja: Olsztyn
  • Ulubione metody: feeder
Odp: No i jestem częścią PZW
« Odpowiedź #21 dnia: 13.03.2017, 09:57 »
A może jak by tak PZW sprywatyzować np zrobić jak z PKS.

Tylko, że PKS jest dotowane z kasy samorządów. Inaczej by poszło z torbami. Rentowne są tylko trasy dalekobieżne. Bez dotacji babcia z Pierdziszewa Górnego często nie miała by żadnego połączenia z miastem :)
Nigdy w życiu nie złowiłem karpia i dobrze mi z tym :)
Dominik

Offline Logarytm

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 490
  • Reputacja: 184
  • Lokalizacja: Warszawa
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: No i jestem częścią PZW
« Odpowiedź #22 dnia: 13.03.2017, 10:44 »
Ja tam bym nie widział nic złego w np stawkach 60zl/miesiąc (bez ryby) i np 200zl z rybką.

Po pierwsze, należy sobie zdawać sprawę z tego, że wędkarze w Polsce należą z reguły do mniej zamożnych warstw społecznych.
Radykalne podwyższenie składek, szczególnie dla osób zabierających ryby, spowoduje masowy odpływ wędkarzy z PZW, a tym samym wywoła skutek przeciwny - zmniejszenie budżetu Związku. (Przecież gdyby wprowadzić składkę 200 zł za miesiąc, rocznie wędkarz musiałby zapłacić 2400 zł. Nie sądzę, żeby znaleźli się ludzie, którzy zapłaciliby takie pieniądze. Płaciliby tylko zwolennicy C&R, których jest może 2%, a może 5%. Jeśli więc obecnie 600 tys. ludzi płaci 200 zł rocznie PZW ma z tego 120 mln zł. Gdyby wskutek takiego drastycznego podniesienia składek w PZW zostało owe 5% wędkarzy, czyli 30 tys. i ci płaciliby składkę 720 zł rocznie, PZW miałoby z tego 21, 6 mln zł. Różnica jest drastyczna). Jeśli podnosić składki, to należy to robić z głową, tak, aby rzeczywiście przyniosło to korzyści, a nie widząc tylko czubek własnego nosa. Mam wrażenie, że większość tzw. no kilowców właśnie tak patrzy na zmiany.

Nie można też, moim zdaniem, dzielić wędkarzy na tych lepszych (no kilowców) oraz gorszych (zabierających ryby) i tych drugich karać wyższymi składkami. Moim zdaniem rozwiązaniem najlepszym byłoby wprowadzenie 30% wód "no kill" lub w ogóle wyłączonych z wędkowania rotacyjnie na 3-5 lat, to znaczy 30% wód okręgowych przez 5 lat jest niedostępnych, następnie udostępnia się je wędkarzom i zamyka inne 30% i tak dalej. Moim zdaniem byłaby to doskonała akcja edukacyjna, która empirycznie pokazałaby wędkarzom, że niezabieranie ryb radykalnie zwiększa rybostan. Przy takim systemie nie trzeba by było wydawać takiej kasy na zarybianie, bo wszystko opierałoby się na naturalnym tarle.
Darek
Złów i wypuść, jeśli chcesz.
Lub po polsku:
catch and release, if you want.

Offline ptaku_1

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 894
  • Reputacja: 145
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Jabłonna
  • Ulubione metody: feeder
Odp: No i jestem częścią PZW
« Odpowiedź #23 dnia: 13.03.2017, 10:55 »
A tak z ciekawości jak to wygląda w innych krajach jakie są stawki w stosunku do zarobków oczywiście.
U nas w PL teraz to około 5% miesięcznego wynagrodzenia na rok (średnia miesięczna wg GUS 4270 czyli 213zl a mniej więcej tylko kosztuje średni pewnie opłata roczna PZW).

Panowie z UK, NL i innych możecie napisać jak to u was wygląda?
Pzdr. Paweł

"PZW jest jak ZUS, płacisz i nic z tego nie masz, jeśli potrzeba to i tak się leczysz na komercji"

Lubię zegarki https://www.youtube.com/playlist?list=PL6Tg8Td6x60FxfdbXAUGGYUyv0nzDZtAP

Offline Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 35 040
  • Reputacja: 2239
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: No i jestem częścią PZW
« Odpowiedź #24 dnia: 13.03.2017, 10:57 »
Jestem przeciwny zamykaniu zbiorników na kilka lat, by potem wpuścić na nie szarańczę, która w kilka tygodni wymorduje wszystko. Efekt edukacyjny - zero. Jedyny efekt - przygotowanie zamrażarek i wyczekiwanie nad brzegiem 15 godzin przed otwarciem zbiornika. I rotacja na telefon, zabieranie ryb przez rodzinę do domu... I inne obrazki znane ze zbiorników PZW po wpuszczeniu karpików.

Jestem za wodami no-kill dla ludzi, którzy chcą wędkować, nie zdobywać mięso.

Osoby, które chodzą nad wodę nie na ryby, tylko po mięso, nie są wędkarzami. Jeśli dla takich osób na wodzie no-kill obowiązuje zakaz wędkowania (bo tak przecież do tematu podchodzą), nie są po prostu wędkarzami.
Krwawy Michał

Viva la libertad, carajo!

Offline happytommy

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 206
  • Reputacja: 20
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
  • Lokalizacja: Krapkowice
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: No i jestem częścią PZW
« Odpowiedź #25 dnia: 13.03.2017, 11:08 »
Ja też opłaciłem :) Akurat jeśli o mnie chodzi to mam bardzo duży wybór łowisk. Mieszkam kilometr od Odry, niedaleko jest ujście Osobłogi, w pobliżu mnóstwo stawów z wielkimi rybami (Dobra, Gold, Krępna, Dębowa itd.)
Koło do którego należę jest małe, około 50 wędkarzy, aktywnych może z 30.

Ostatni miałem okazję trochę dłużej porozmawiać z prezesem koła, naprawdę poczciwy człowiek, w dodatku wraz z małżonką łowi tylko i wyłącznie no kill. Wiem że takich osób w kole jest więcej. Staw na którym łowię (Dzierżawiony od gminy) jest bardzo zadbany i przede wszystkim bogaty w ryby. Co roku jest zarybiany, obowiązują limity i podwyższone wymiary ochronne ryb (karp 40cm, amur 55, okoń 20cm).

Nie mam na co narzekać!!! No może tylko na brak czasu :)
Tomek

Offline Logarytm

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 490
  • Reputacja: 184
  • Lokalizacja: Warszawa
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: No i jestem częścią PZW
« Odpowiedź #26 dnia: 13.03.2017, 11:12 »
Jestem przeciwny zamykaniu zbiorników na kilka lat, by potem wpuścić na nie szarańczę, która w kilka tygodni wymorduje wszystko.
Można nad tym zapanować wprowadzając kontrole i zmniejszając limity (dzienne, tygodniowe, roczne). Być może część kasy, która byłaby zaoszczędzona na zarybieniach mogłaby temu służyć.

Jestem za wodami no-kill dla ludzi, którzy chcą wędkować, nie zdobywać mięso.
Ja nie mogę się jakoś przekonać do poglądu, że zdobywanie mięsa jest jedynym motywem wędkowania. I mówię to z wieloletniego doświadczenia, spotkań i rozmów z wędkarzami, zarówno tzw. dziadkami, jak i nie-dziadkami. Może bywałem w niewłaściwych miejscach i o niewłaściwych porach. Oczywiście ryby zabierają, bo taka jest w Polsce kultura wędkowania, której zresztą nie uważam za jakąś wypaczoną. Wszystko trzeba robić jednak z głową.
Dlaczego nie przyjąć opcji, że dla wędkarza zabierającego rybę z łowiska stanowi to niejako uboczny pożytek z przyjemności łowienia?
Darek
Złów i wypuść, jeśli chcesz.
Lub po polsku:
catch and release, if you want.

Kadłubek

  • Gość
Odp: No i jestem częścią PZW
« Odpowiedź #27 dnia: 13.03.2017, 11:12 »
Nie można też, moim zdaniem, dzielić wędkarzy na tych lepszych (no kilowców) oraz gorszych (zabierających ryby) i tych drugich karać wyższymi składkami. Moim zdaniem rozwiązaniem najlepszym byłoby wprowadzenie 30% wód "no kill" lub w ogóle wyłączonych z wędkowania rotacyjnie na 3-5 lat, to znaczy 30% wód okręgowych przez 5 lat jest niedostępnych, następnie udostępnia się je wędkarzom i zamyka inne 30% i tak dalej. Moim zdaniem byłaby to doskonała akcja edukacyjna, która empirycznie pokazałaby wędkarzom, że niezabieranie ryb radykalnie zwiększa rybostan. Przy takim systemie nie trzeba by było wydawać takiej kasy na zarybianie, bo wszystko opierałoby się na naturalnym tarle.

Porównam to do ubezpieczenia na samochody: jak masz (z Twojej winy) więcej wypadków, stłuczek=większe ubezpieczenie.
To jak jeździsz bezkolizyjnie to niskie.

Chcesz zabrać rybę OK ale płać. Zastanów się dlaczego płaci się za wejście na stawy prywatne a i za rybę dodatkowo?
Nie ma nic za darmo a tutaj masz rybę za cenę pozwolenia na połów. Czysty PRL.

Offline ptaku_1

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 894
  • Reputacja: 145
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Jabłonna
  • Ulubione metody: feeder
Odp: No i jestem częścią PZW
« Odpowiedź #28 dnia: 13.03.2017, 11:13 »
Chcesz zabrać rybę OK ale płać. Zastanów się dlaczego płaci się za wejście na stawy prywatne a i za rybę dodatkowo?
Nie ma nic za darmo a tutaj masz rybę za cenę pozwolenia na połów. Czysty PRL.

 :thumbup:
Pzdr. Paweł

"PZW jest jak ZUS, płacisz i nic z tego nie masz, jeśli potrzeba to i tak się leczysz na komercji"

Lubię zegarki https://www.youtube.com/playlist?list=PL6Tg8Td6x60FxfdbXAUGGYUyv0nzDZtAP

Offline Koczownik

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 303
  • Reputacja: 42
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Zamość i Roztocze
  • Ulubione metody: bat i feeder
Odp: No i jestem częścią PZW
« Odpowiedź #29 dnia: 13.03.2017, 11:14 »
Po pierwsze, należy sobie zdawać sprawę z tego, że wędkarze w Polsce należą z reguły do mniej zamożnych warstw społecznych.
Radykalne podwyższenie składek, szczególnie dla osób zabierających ryby, spowoduje masowy odpływ wędkarzy z PZW, a tym samym wywoła skutek przeciwny - zmniejszenie budżetu Związku. (Przecież gdyby wprowadzić składkę 200 zł za miesiąc, rocznie wędkarz musiałby zapłacić 2400 zł. Nie sądzę, żeby znaleźli się ludzie, którzy zapłaciliby takie pieniądze. Płaciliby tylko zwolennicy C&R, których jest może 2%, a może 5%. Jeśli więc obecnie 600 tys. ludzi płaci 200 zł rocznie PZW ma z tego 120 mln zł. Gdyby wskutek takiego drastycznego podniesienia składek w PZW zostało owe 5% wędkarzy, czyli 30 tys. i ci płaciliby składkę 720 zł rocznie, PZW miałoby z tego 21, 6 mln zł. Różnica jest drastyczna). Jeśli podnosić składki, to należy to robić z głową, tak, aby rzeczywiście przyniosło to korzyści, a nie widząc tylko czubek własnego nosa. Mam wrażenie, że większość tzw. no kilowców właśnie tak patrzy na zmiany.

Nie można też, moim zdaniem, dzielić wędkarzy na tych lepszych (no kilowców) oraz gorszych (zabierających ryby) i tych drugich karać wyższymi składkami. Moim zdaniem rozwiązaniem najlepszym byłoby wprowadzenie 30% wód "no kill" lub w ogóle wyłączonych z wędkowania rotacyjnie na 3-5 lat, to znaczy 30% wód okręgowych przez 5 lat jest niedostępnych, następnie udostępnia się je wędkarzom i zamyka inne 30% i tak dalej. Moim zdaniem byłaby to doskonała akcja edukacyjna, która empirycznie pokazałaby wędkarzom, że niezabieranie ryb radykalnie zwiększa rybostan. Przy takim systemie nie trzeba by było wydawać takiej kasy na zarybianie, bo wszystko opierałoby się na naturalnym tarle.

Bardzo mądre słowa! :bravo:
Uważam, że wędkarz, który zabiera parę rybek z umiarem nie jest żadnym mięsiarzem. Mięsiarz to ten, co wybiera wszystko co mu się na haku zaczepi, nie zważając na nic. Jest na świecie wiele wysoce rozwiniętych krajów, gdzie po wędkowaniu smaży się czy grilluje parę rybek i co w tym złego? Fakt, że na przykład w Kanadzie ryb jest zatrzęsienie ale u nas w stawach też tak być może.

Ostatni rok był dla mnie na wodach PZW w moim regionie najgorszy w historii (od roku 1990). Nie znaczy to, że zapomniałem jak się ryby łowi, bo w rozmowach z kolegami nad wodą słyszę same narzekania. Tak więc w tym roku olewam PZW i przenoszę się na komercję. Tam przynajmniej ryby są, biorę parę bez wyrzutów sumienia, że zubażam wody, a do tego mam infrastrukturę typu wiaty, ławy, stoły, stanowiska wędkarskie, parking, worki na śmieci, czystość na brzegach, a także towarzystwo kulturalnych nie nawalonych wędkarzy, itp. Wiem więc za co płacę! Moim zdaniem tylko zwiększenie konkurencyjności dla PZW przez powstanie coraz większej ilości w miarę tanich zbiorników prywatnych może spowodować jakieś reformy w tej skostniałej organizacji. Innymi słowy - najszybciej zmienilibyśmy PZW wypisując się z niego.
Tomek