Tica jest chińska (Taiwan - jak Okumy), do nas ( i nie tylko do nas) dociera okrężną drogą przez Usa.
Zbiera dobre recenzje z uwagi na staranne wykonanie i żywotność, zwłaszcza w odniesieniu do ceny. Zdarzają się jej drobne awarie, malutkie mankamenty. Dobre napędy oparte (czy zaczerpnięte) technologicznie na Daiwach i Shimano.
Penny z dużymi szpulami (jest kilka modeli, w tym z wolnym biegiem) cieszą się popularnością także wśród moich znajomych- karpiarzy. Przyzwoite, mocne i twarde maszyny. Brakuje im nieco "ogłady" i staranności. Pozwalają jednak czuć się bezpiecznie w zetknięciu z okazami. Łatwy (no powiedzmy;) ) serwis i na dodatek nieczęsto go trzeba powtarzać.
Temat główny, czyli Daiwa Infinity X i BBLC.
Od razu powiem, że BBLC bym nie brał pod uwagę, chyba że jego wypasionego "bliźniaka", czyli CI4+ XTR-A LC.
Jeśli więc zestawimy tego XTR-A z Daiwą Infinity, to są to zbliżone maszyny, tzn porównywalne jakościowo. Zarówno jedna jak i druga, ma pewne drobne mankamenty.
XTR-A ma łożyska akurat tam gdzie trzeba i takie jak trzeba. Jest możliwość by dołożyć mu bodajże 3 szt dodatkowo. Mocny hamulec główny z dobrą regulacją, tak samo wolny bieg, z mocnym zbijakiem zaczerpniętym z modeli D i OC. Kuta przekładnia z wkręcaną bezpośrednio w koło napędowe korbką. Chwalą się, że napęd to X-ship, ale to nieprawda. Posuw szpuli jest na ślimaku z takimi rozwiązaniami, jak w dawniejszych i współczesnych modelach BBLC. Zaletą jest też korpus z materiału węglowego, czyli CI4+, co oszczędza sporo masy, a sztywność i odporność jest naprawdę dobra. Pewnym mankamentem są szpule zaczerpnięte np z Ultegry. Nie tyle szpule w zasadzie, co ten żałosny kosz pod nimi, który się buja na wszystkie strony i szumi. Kabłąk też mógłby być mocniejszy, bądź inny konstrukcyjnie. Drogi serwis z uwagi na konieczność zastosowania oryginalnych środków smarnych, konstrukcja jednak w miarę przyjazna majsterkowiczowi

Infinity X to też wiekowa konstrukcja z pewnymi udoskonaleniami. Odporny i żywotny młynek. Plusem są bardzo mocne trybiki w napędzie, główne koło też mocarne, z jakiegoś mega stopu, chociaż nie jest kute. Minus za to, że korbka nie jest wkręcana bezpośrednio. Podobnie skonstruowany posuw szpuli (też na ślimaku), niezbyt idealny, za to wykonany tak, że chyba w tym właśnie miejscu widać "made in Japan"

Przydałyby się w konstrukcji jeszcze 2 łożyska, niestety nie da się ich zaadoptować. Sporo większa masa niż powyższy Shimaniak. Korbka z patentem szybkiego składania. Mocniejszy kabłąk. Małe i nieadekwatne łożysko oporowe (te odpowiedzialne za blokadę obrotów wstecznych), konstrukcja na tym wiele nie traci, ale z biegiem lat może załapać luzy w tym miejscu. Serwis bardzo trudny, ale można go oprzeć na "zwykłych" środkach smarnych.
Acha. W używki BBLC bym się nie bawił, chyba, że masz naprawdę dobre źródło i gwarancję pochodzenia.