Arek, to co piszesz jest bardzo niepokojące. Obawiam się, że naukowcy rybaccy i ogólnie lobby rybackie (a więc i wierchuszka PZW) wygrają z wędkarzami. Jeżeli będą 'pierwsi', to może być pozamiatane - w sensie jeżeli to oni przeanalizują stan wód w Polsce. Przede wszystkim będa mieli okazję, aby zwalić całą winę na wędkarzy. Niestety, po części będą mieli rację, gdyż nie wypełnianie rejestrów połowowych to coś głupiego, i tutaj wędkarze sami się wystawiają na cios.
Co do wód no kill - to mam wrażenie, że tutaj nie będzie wielkich problemów, ponieważ większość z nich to wody nie podlegające jurysdykcji Polskich Wód. Z drugiej strony jest takie Dzierżno Duże, i tutaj moga byc problemy.
Co do odłowów ryb, tutaj trzeba działać. Wg mnie jeżeli wędkarze zaoferują pomoc w liczeniu ryb, nie ma ryzyka robienia sprzedaży złowionych ryb. Trzeba jednak zadziałać, bo wielu wąsatych dziadków przyjmie taką decyzję niczym prezent, a nawet jak mannę z nieba, mogąc zrobić jakiś biznes na boku. Trzeba czuwać.
Gdybyśmy mieli normalnych ichtiologów, to wtedy świetnym przykładem do porównania mógłby być okręg opolski ze swym rybostanem. Byłby to argument za łowiskami no kill. Oczywiście wód no kill powinni bronić sami wędkarze jak i władze PZW. Bo bez nich wygrywać będą komercje, zaś liczba członków zacznie gwałtownie maleć, przy czym ubywać będzie tych co płacą pełne składki, ci co płacą połowę zostaną.
Kto wie, czy też rybackie lobby nie przyszykuje się do ataku. Dla wielu Tomaszy Czerwińskich, ambasadorów rybactwa, upadek PZW może być nie lada okazją. Wtedy mogą się dogadać z Bedyńskimi i Purzyckimi i do społu 'ocalą' wody, przy okazji uzyskując unijne wsparcie, na co znowu przyklaśnie obecny rząd. I wędkarze będą w ciemnej doopie.
Tutaj najwięcej do stracenia mają wędkarze z centralnej i północnej Polski, gdzie jest wiele naturalnych jezior i rzeki. Ci z południa sobie poradzą. Dlatego warto powoli zacząć ludzi uświadamiać co się wydarza. Może być tak, że program Gargasowej zamiast pomóc, sprawę pogorszy. Wędkarze muszą zrozumieć, że jeżeli nie uderzy się w racjonalna gospodarkę rybacką i jej nonsensowność, wygra znów opcja robienia z wód naturalnych stawów hodowlanych. Rybaccy naukowcy z IRŚ już nie raz pisali prace przeciwko wędkarzom, teraz mogą pójść za ciosem, używając wyników badań jako broni. Tak więc moga obronić słuszność racjonalnej i zrównoważonej jak cholera gospodarki wodami, zwalając winę za wszystko na wędkarzy (na wodach PZW) i na kormorany (wody rybaków).
Nie wiem jak to widzicie, ale ja mam pewne obawy tutaj. Rybakoznawcy olsztyńscy bowiem mają pewne argumenty przeciwko wędkarzom i popierające rybaków, i to mocne. Oto kilka z nich:
- wypuszczanie ryb to znęcanie się nad nimi, a tak robi wielu wędkarzy,
- wędkarze nie przestrzegają limitów oraz nie wypełniają rzetelnie rejestrów, co powoduje wyrybianie łowisk i redukcję stad tarłowych,
- jedzenie rodzimych ryb to samo zdrowie, łosoś lub pstrąg z hodowli jest nie do końca zdrowy, co udowadniają badania,
- rybacy dbają o łowiska i ich równowagę,
- wędkarze chcą zarybień karpiem (oraz amurem), który jest szkodnikiem i niszczy polskie wody,
- wędkarze zanieczyszczają wody zanętami i przynętami, powodując wiele problemów, w tym zakwity i powstawanie stref beztlenowych.Powiedzcie mi, jak tutaj mamy walczyć z jakimś profesorem, pokroju powiedzmy Wołosa, jeżeli wytoczą przeciwko nam takie działa? Dlatego trzeba ustawić się w odpowiedniej pozycji, wg mnie najlepszą obroną jest atak
Najgorsze będzie czekanie aż ciosy się na nas posypią... Według mnie jeżeli środowisko wędkarskie się nie skonsoliduje, może być naprawdę kiepsko. Rozbitych i skłóconych nie będzie problem załatwić.
Wart też uzmysłowić sobie, ze rządząca partia jest partia populistyczną. Tak więc wzburzenie wędkarzy może dużo pomóc. Natomiast siedzenie cicho w niczym nie pomoże. Dlatego na przykład nie ma tylu podwyżek, bo rząd dba o to, aby nie polecieć w sondażach. Tu więc też można sporo ugrać, zawczasu ustawiając lobby rybackie pod ścianą. Tylko trzeba działać mądrze, bez pitolenia o jednej składce na całą Polskę lub o biurokracji jaką jest wypisywanie rejestrów.