A ja z Tymkiem dzisiaj postanowiliśmy wybrać się nad jezioro Bytyń. Plan zakładał
Pobódkę w okolicy 3:30, ale wczorajszy wieczór się lekko przeciągnął i budzik nastawiłem na 4:45. Wyszykowanie i droga zajęły nam ponad godzinę, wiec nad wodą byliśmy w okolicach 6:00. Miejsce gdzie chciałem łowić było
Okupowane przez karpiarzy, zapewne od piątku, wiec usiedliśmy na najbliższym wolnym. Plan był prosty, zanęcić trzy lub cztery miejscówki i szukać ryby. W ruch poszła zanęta Sensasa i pellet zanętowy Trapera - stare zapasy, więc działanie mogło być nieco słabsze, ale jak się okazało chyba upływ czasu nie zaszkodził zanęcić i pelletowi. Już po kilku minutach uwiesiła się ukleja, co nas ucieszyło ale i zasmuciło, bo wiadomo co oznacza ukleja w łowisku. Tymek zbombardował nasze miejscówki pelletem, co jak się okazało było dobrym posunięciem, bo pojawiły się leszcze i krąpie. Pellet utrzymywał stado przez ponad 30 minut, co skutkowało braniami raz za razem. Tymek łowił na białe ja szybko założyłem kuku, licząc na większe sztuki. Sesja krótka, bo Tymek pomimo sporej ilości ryb, szybko zrezygnował za machania wędą i włączył tryb marudzenia. W totalu złowiliśmy kilkanaście leszczy, w tym dwa ponad 25 cm, kilka krąpi i płotek, dwa okonie, z których jeden niestety wziął tak głęboko przynętę, że musieliśmy odciąć przypon. Uklejek nie liczę, bo było ich grubo ponad dwadzieścia. Wypad bardzo udany, choć ryby malutkie, ale niestety akwen regularnie sieciuje właściciel wody, wiec wszystkie większe sztuki można spotkać w Tesco na dziale ryb 😊