Witam.
Piszesz, że biały to skuteczna klasyka. Mam z nim związane ciekawe doświadczenie.
Trzymam w ogrodzie 250 litrowe akwarium, do którego wpuszczam czasami złowione ryby. Mieszkały tam, jakiś czas, trzy liny 0,5-1,2kg. Wszystkie złowione na dwie małe pinki(!). Problem polegał na tym, że w czasie karmienia prawie nigdy nie zjadały białych robaków. Podpływały, zasysały, chwilę mieliły i wypluwały. Musiały być nieźle przegłodzone, aby połknąć białego. W tym samym czasie zajadały się czerwonym, ochotką, ślimakiem bez muszli, rosówką czy rybnym granulatem(do pelletu przyzwyczajałem je w jeden dzień). Kukurydza również wchodziła im z małym (mniejszym) oporem – nie rzucały się na nią tak jak na czerwonego czy rosówkę.
. Dodam jeszcze, że nigdy nie myję białych robaków.
Mam z całą sprawą związaną moją, trochę naciągana teorię:
Wydaje mi się, że w akwarium panują bardziej sterylne i bezzapachowe warunki niż w zamulonym stawie. Ryby żerujące w śmierdzącym mule są bardziej tolerancyjne na nieprzyjemny smak przynęty, która została wyhodowana przecież na podgniłym mięsie. Na jednej komercji jako jedyny łowiłem regularnie liny dipując białego anyżem.
Nie potrafię tego wytłumaczyć. Nurtuje mnie to od kilku lat. Podobne doświadczenia miałem z płotkami. Macie swoje przemyślenia?