Co do biegania w spodenkach i łapania koników polnych to pamiętam to bardzo dobrze.
- Gęba spalona od słońca że skóra schodziła nawet z czubka głowy.
- Nogi poparzone przez pokrzywy a od czasu do czasu kleszcz.
- No i wisienka na torcie czyli komary 
- A jak już człowiek się rozsiadł nad wodą to wyszła chmura i albo uciekał przed deszczem albo wracał mokry.
Należy też wspomnieć bazarkowe wędki o masie 1kg plus skręcający żyłkę kołowrotek 0,5 kg i żyłki które miały tyle wytrzymałości ile grubości czyli 0,20mm wytrzymywała 2kg.
I za czym tu tęsknić?
Jedyne co bym chciał aby wróciło z tamtych czasów to ilość ryb w polskich wodach.
Za czym tu tęsknić ? (Pytasz się) No ja nie tęsknię za sprzętem, ale za marzeniami, za wyobrażeniami, za doznaniami. Za grą wyobrazni, co ta woda też skrywa ?
Za satysfakcją, radością, naiwnością dziecka, za tajemniczością. Akurat to wszystko towarzyszyło mi przy takim sprzęcie, przy tym współczesnym jakoś mniej. Z tego wszystkiego ograbia ten wszechobecny współczesny elektroniczny bajer. Acha, jakoś nie kojarzę żadnego przypadku boleriozy w bliższym i dalszym towarzystwie z tamtych czasów. A przemoczenie kończyło się co najwyżej kilkudniowym przeziębieniem.
Acha, dzięki pokrzywom nie mam reumatyzmu, ale niektórych pozbawiły też i romantyzmu
Szkoda 
Widzę że Jurek chyba najlepiej odczytał me intencje.
Chcę osobiście cieszyć się każdą złowioną rybką, dużą czy małą, podchodzić do wędkowania z takim samym entuzjazmem i podnieceniem co za czasów młodości.
Nie dlatego, że były one takie wspaniałe, ale dlatego iż mnie więcej rzeczy cieszyło, każdy dzień mógł być podniecającą "niespodzianką" i przygodą.
Pasja, wiedza, poznanie ryb, a nie lans przed innymi.
Nie ma cudownych przynęt, zanęt, metod - są tylko mądrzy wędkarze, którzy mogą nowinki właściwie wykorzystać.

Temat zdawało mi się niewinny, a tu nagle zostałem wypchnięty na czoło tajemniczej i groźnej formacji "romantyków" - to zapewne z powodu moich wierszy

, która wyżarła ryby, przeciwna jest zmianom i nie chce angażować się i dbać o wody.
Czuję się jak bym wszedł przez pomyłkę do niewłaściwego mieszkania, albo umówił się z dziewczyną spodziewając się przemiłych chwil, a tu na jej miejsce przyszedł jej brat i spuścił mi łomot. Na dodatek myląc mnie z inną osobą

Ps. więcej nie ma co robić wiatru, kto chciał to zrozumiał, kto nie chce, nie zrozumie.
Może piszę w sposób zbyt skomplikowany i niejasny.
Nikogo nie zamierzałem i nie chciałem urazić, nie doszukujcie się tutaj "teorii spiskowych".