Tłumaczenie ma to do siebie, że nie musisz tłumaczyć wszystkiego dosłownie ale tak aby przekaz był zrozumiany. Tak więc dobry tłumacz jest wręcz w stanie poprawić książkę, a u Sapka jest co poprawiać, gdyż używa zbyt nowoczesnego języka (to samo jest z Narrenturm).
Mnie osobiście w sadze nowoczesny język nie razi - wręcz przeciwnie. Świat sagi to nie jest europejskie średniowiecze - Narrenturm to inna sprawa.
Nie odbieram tego w ten sposób. Wykształconych ludzi w Wiedźminie jest niewielu, więc pewne sformułowania czy rzeczy są mocno nielogiczne ale do przyjęcia, człowiek się do tego przyzwyczaja. Tu nie ma wielu szkół, w średniowieczu zajmował się tym kościół, tutaj takowego jest mało, coś ma miejsce w świątyni Melitele ale to i tak bardzo skromnie. Więc jak większość jest analfabetami, to skąd skomplikowany język i zaawansowane słowa? Ale to czepianie się szczegółów

Sapkowski ma z tym problem zresztą, język nie jest dopasowany do danych realiów. W Narrenturm powinno się mówić właśnie jak w Krzyżakach, a tam wykształcenie bohaterów jest jak dziś u profesorów. Zwłaszcza demeryt Szarlej ma wielką wiedzę, szczególnie z historii kościoła. Gdzie by to niby przeczytał wtedy na Śląsku?

Pamiętajmy, że to jeszcze przez wynalezieniem druku

Więc skąd taki dostęp.
Ale to jest do przyjęcia, zmiany zaś w scenariuszu to coś znacznie głębszego.
Nie wiem jak Wy, ale mi nie pasuje masa rzeczy tam, jak np. zbrojni w Wiedźminie mają pełne zbroje praktycznie, do tego noszą hełmy, i to pełne. Rzadko kiedy straże tak były uzbrojone i opancerzone, gdyż tak się robiło przed bitwą, zaś w normalnym dniu tacy strażnicy musieli sporo chodzić, działać. I takie pancerze byłyby strasznie uciążliwe. Ale w filmie mamy dwa typy żołnierzy - al'a Cintra i a'la Nilfgaard, z małymi różnicami. I ogólnie takich rzeczy jest mnóstwo. Po prostu ci od scenariusza nie znają się na rzeczy. I wiele rzeczy tam jest po prostu nielogicznych i niespójnych. I powoli staje się to w Hollywood zasadą. Ale są filmy znacznie lepiej oddające rzeczywistość, jak wspominany przeze mnie wcześniej Braveheart, gdzie zmiany scenariusza są do przyjęcia a film porywa rozmachem, fabułą, świetną grą. Inny, z najnowszych, to 'The last duel' (ostatni pojedynek), gdzie dość dobrze pokazano Francję przełomu XIV i XV wieku. Czyli się da jak się chce

Tak więc się da, niestety często seriale są okaleczane najbardziej, to tam korzysta się raczej z nieuków historycznych, którzy decydują się aby dać w takim Wiedźminie strzykawkę, i to nie w laboratorium bogatego czarodzieja, ale w Kaer Mohren. Kwiatek do kwiatka i mamy łąkę bzdur, i całość ciężko się ogląda, gdyż jest niespójna i nielogiczna.
I panowie - mam nadzieję, że tu tylko dyskutujemy na luzie i wymieniamy się opiniami. Ja jestem bardzo zbulwersowany jako fan Sapkowskiego, co łyknął jego dzieła po kilka razy. Czeka człowiek na takiego Wiedźmina latami i rozczarowanie jest olbrzymie
