W końcu ja się dorwałem do komputera i mogę szerzej opisać swoje odczucia.
W tym roku więcej czasu poświęciłem na rozmowy i poznawanie ludzi niż na łowienie. Nie żałuję tego bo mamy na forum świetnych ludzi z wieloma tematami do rozmów choć przeważały wędkarskie

.
Świetnie wspominam godziny spędzone na "betonie" wraz z Bartkami (lubią słońce), Mario1988, jego kuzyna Radkiem i Wiśnią.
Rozmowy z Cześkiem, Mardeadem, Mateo, Lukiem, Kujawem, Biboszem, Zbyszkiem i resztą były bardzo ciekawe i nie żałuję w ogóle, że mniej łowiłem.
Swój cel osiągnąłem bo złowiłem jesiotra (ostatni rzut w niedzielę) i od razu sztuka dość pokaźna (105-110cm)

mi się podoba ta ryba bo ma siłę i potrafi dać emocje.
Pokaz rozbiórki kołowrotków w wykonaniu Cześka bardzo pouczający, okazuje się, że nie jest to fizyka kwantowa

Pokaz rzutów wędką surfcastingową w wykonaniu Mardeada robił wrażenie. Ciężarek 150g leciał, leciał i nie chciał wylądować (na oko 150m), a sam rzut był wykonany z wielkim luzem. Szkoda tylko, że uszkodziły się przelotki.
Jeżeli chodzi o samo miejsce to są plusy i minusy.
Plusy:
- duża baza noclegowa
- infrastruktura przygotowana na większe grupy, miejsce na ognisko i zadaszony grill
- łowisko w pełni ogrodzone
- nie było małego karasia
- duża populacja większej ryby, czy to jesiotry czy karpie
- łatwy dojazd (jak się okazuje nie dla wszystkich

)
Minusy:
- właścicielka
- jedzenie
- łowisko bardzo nierówne, w jednej części mnóstwo ryb, w drugiej prawie w ogóle
- kąpielisko przez co ciężko żebyśmy byli tylko my
- spora część wody wyłączona z wędkowania gdzie moim zdaniem było dużo ryb (karpie, karasie)
- nie było małego karasia
- domki w gorszym standardzie niż na Batorówce
Na pewno coś jeszcze by się znalazło ale to mi przychodzi teraz do głowy.
Podsumowując Zlot bardzo udany, pod względem towarzyskim lepszy niż wcześniejszy. Pod względem ryb chyba gorszy bo 2 dni byłem na słabszej części łowiska. Z właścicielką na szczęście miałem mało styczności więc nie poczułem jaka jest na prawdę.
Zawody zorganizowane były profesjonalnie i toczyły się w koleżeńskiej atmosferze jak pożyczanie sprzętu, przynęt, rozmowy i żarty, zmienianie miejsc żeby każdemu było wygodnie.
Wrzucam kilka zdjęć jakie posiadam:






Na koniec chciałbym podziękować wszystkim, którzy brali udział w przygotowywaniu Zlotu: kkza, Luk, Mateo, Syborg, Tomek za koszulki i wszystkim którzy byli i wspólnie ze mną i tworzyli ten wspaniały klimat. Podziękowania również dla Laura (chyba nie pomyliłem nicku?) za dbanie o grilla i nasze brzuchy podczas wieczornego spożycia

Szczególne podziękowania dla sponsorów czyli sklepu Drapieżnik za ufundowanie nagród na zawody i upominków dla uczestników (zanęty Bag'em, pellet Skretting i miarka z Drapieznika), a także za możliwość obejrzenia, dotknięcia i powąchania produktów Bag'em (zapach Red Agressora czuję do teraz

). Arkowi Orzeszynie za omówienie i zostawienie akcesoriów na nagrody, Morgothowi za ufundowanie dodatkowych nagród i Tomkowi za kubki.
Jeszcze mała historia z soboty po zakończeniu zawodów

Zawody kończyły się o 15, zaczęło się ważenie tego co było w siatkach (jesiotry ważone od razu). Zaciekawiony poszedłem ze Zbyszkiem zobaczyć co w siatkach piszczy. Miłą pogawędkę połączoną z ważeniem przerwał złowrogi plusk. Okazało się, że mój fotel za sprawą parasola wylądował w wodzie wraz z całą zawartością czyli portfelem, telefonem, otwartym kuferkiem z akcesoriami, wędką i mniej ważnymi rzeczami.
W tym momencie na pewno pobiłem jakiś rekord w biegu na 100m pędząc ratować co się da (z telefonem już się żegnałem w myślach).
Szybko wyciągnąłem fotel, zebrałem podbierakiem co pływało i pozostało wejść do wody żeby wyłowić co się da (z małymi nadziejami bo było tam stromo i już metr od brzegu jakieś 1,5m głębokości). Włożyłem rękę pod wodę (przejrzystość może 10cm) i ku mojemu zdziwieniu okazało się, że całość jest wyłożona jakąś matą. To uratowało sytuację bo zaraz ręka wylądowała w kupce podajników, które zacząłem wrzucać na brzeg. Po chwili trafiłem portfel więc chociaż pieniądze uratowane. Ciągle jednak nie miałem telefonu, udało się go wyczuć na głębokości 1,5m. Zrezygnowany wyjmuję go na brzeg, a Bartek mówi, że działa. Szybko go wyłączyłem i do suszenia. W poniedziałek po włączeniu radość bo jednak działa (za wyjątkiem WiFi, GPS i mam lekkie przebarwienie na ekranie). Tak więc na ryby polecam Huawei P9 Lite

Niestety nie odzyskałem procy Guru, wiertła, igły i chyba jakiegoś podajnika.