Moja relacja z imprezy, która już od 2 zlotu jest w grafiku muszę być

A więc na zlot dojechałem z małymi kłopotami w czwartek o 18:00. Jakiś jak się później okazało miły pan raczył wjechać mi w tyłek, więc musiałem niestety zadzwonić na Policję i wszystko się przeciągało w czasie.
Ale na szczęście samochód nie doznał większych obrażeń i przybyłem.
Jak przewidywałem w czwartek już nie rozkładałem wędek, bo Maciej mi nie pozwolił

haha żartuje, integraja nastąpiła pełną parą i nie było kiedy.
Rozpakowanie gratów, zajęcie pokojów no i okazało się, że z Wonskim mamy małżeńskie łóżko, ale szybko je rozdzieliłem, żeby nie spać na łyżeczkę

Od razu Czesiu przepraszam, że zdemolowałem nasze gniazdko, jak wracałem z integracji w czwartek, poleciał chyba nasz stolik nocny?
Dobra piątek, w końcu można połowić. Razem z Maćkiem rozstawiliśmy się przed domkiem obok łódki. Ja próbowałem na wagglera i na methodę, z matchówki szybko zrezygnowałem, byczki i leszczyki dominowały.
Z gruntu złowiłem jednego karpia około 1,5kg i kilka jesiotrów z czego jeden rosyjski 7 - 8kg. Niestety nie zważyłem go, bo miałem branie na drugiej wędce, więc szybko do wody.

W międzyczasie o godzienie 12:00 Zbyszek kategrocznie zabronił nam łowienia i zaprosił nas na śniadanie. Z Maćkiem opieraliśmy się całe 2 sekundy i dziarsko ruszyliśmy do knajpy za plecami, której łowiliśmy

Śniadanie skończyło się około 16:00, więc poczekaliśmy na obiad i bodajże około 17:00 zameldowaliśmy się na stanowisku

Łowienie przybrało zupełnie inny wymiar, żarciki, opowiastki i bluzgi na paskudy, których nie dało się zaciąć. Już pod sam koniec postawiłem wypróbować pożyczoną od Maćka słynną mielonkę Red Aggressor, którą żywił się Radzio

a o której pod koniec zlotu układano pochwalne peany. Okazała się bardzo skuteczna, ale o tym za chwilę.
Tego dnia łowiłem dość długo, ale później prysznic i do wiaty na wieczorek zapoznawczy, było rewelacyjnie. Tym razem dotarłem do łóżka bez przygód i kimono, jutro zawody

Na zawody ledwo zdążyłem wstać, ciężko było podnieść tyłek z łóżka po wieczorku, ale że to miały być moje pierwsze zawody w życiu ruszyłem cztery litery.
Losowanie spędziłem w knajpie na śniadaniu, gdzie zabrakło jajek, więc parówki i zimny napój

Było przeraźliwie ciepło, wylosowano mi stanowisko nr 24 i na szczęście nie było to bardzo daleko, bo z tymi wszystkimi manelami miałbym z języka krawat, ale dzięki pomocy Jarolbn, któremy serdecznie dziękuję dotarłem na miejsce i zacząłem ogarniać stanowisko. Wrodzony spryt i inteligencja kazały mi zabrać czteropaczek, który uratował mi życie ba Zbyszek uważa, że to był klucz do sukcesu!

W końcu padło hasło można nęcić, a później o 11:00 chyba?

start zawodów no i się zaczeła jazda bez trzymanki z jesiotrami.
Zanęciłem trzema małymi kuleczkami i dwoma podajnikami Prestona X large. Ryba weszła błyskawicznie, dosłownie po zarzucie nie nadążałem naciągnąć żyłki i były wskazania.
Łowiłem na następujący zestaw:
1. Przypon gotowiec Bandit Drenann hak 12 z gumką żyłka 0,22
2. Żyłka główna Method Feeder Drenann 0,26
3. Podajnik z Prestona X Large 30g
4. Wędka Drennan Series 7 Puddle Chucker 10ft Carp Feeder
5. Na końcu zestawu ja balon

Do podajnika ładowałem mix złożony z peletu 2mm Ringers + zanęta Bag'em Complete Commercial Groundbait 850g - Sweet Green Fishmeal, na hak mielonka Reg Aggressor również z Bag'Em.
Na pewno szczęśliwie wylosowałem stanowisko, ale do mnie należał wybór gdzie będzie lądował podajnik i co będzie zawierał, jak się później okazało dobrze wybrałem.
Łowiłem blisko brzegu 2-3 m na prawo od tych trzcin, na zdjęciu po lewej widać też kaganiec na jesiotry

a na przeciwko siedzi Kujaw, którego serdecznie pozdrawiam.

Brania były bardzo częste, ale zaciąć paskudę nie jest łatwo, szczytówka potrafi się nagiąć do wody, w niedzielę potrafił mi zagrać wolny bieg, a zacięcie puste.
Wydaje mi się, że trochę rozpracowałem jak je skutecznie zaciąć, ale czy wątpię, żebym miał na to patent.
Najpewniejsze zacięcie było wtedy gdy prostowało mi szczytówkę, drugim pewnym momentem były drgania szczytówki i impulsywne przygięcia, najgorzej było gdy równomiernie i powoli przyginało szczytówkę w stronę wody, a takich brań było najwięcej i największa ilość pustych zacięć. Wyszedłem z założenia, że nauki tu mało pomogą, zacinałem więc na czuja i dość mocno. Moc była potrzebna tylko do szybkości zacięcia, po prostu zacięcie musi być błyskawiczne w danym momencie. W pewnym momencie szliśmy z Kujawem łeb w łeb (około 5 - 5) i zaczęły mi się spinać paskudy. Moja frustracja rosła gdy mój bilans wynosił 5 jesiotrów i 7 spinek. Zmieniłem hak na 10 (też gotowiec) i problem ustąpił, a paskudy po kolei lądowały na macie

Złowiłem 12 jesiotrów o łącznej wadze 52 kg, gdyby nie spinki natrzaskałbym około 70 kg

Trafiłem też największą rybę zawodów, był nią jesiotr rosyjski o wadze 8 kg


Co ciekawe jak na te dziwne brania jeden z jesiotrów zassał przynętę głęboko tak, że musiałem użyć wypychacza, a później go reanimować 5 minut, bo długo leżał na macie.
Niektóre jesiotry robiły świece, a inne murowały do dna. Nie miało tu znaczenia trzymanie wędki, bo zwykle mam ją skierowaną do wody. Muszę tez powiedzieć, że jesiotr zachodni (ten szary) jest silniejszy i bardziej dokazuje, na zdjęciu widać, że ma mord w oczach


Pięknie spisał się nowy kijek z Drennana, udawało mi się zatrzymać paskudy w rejonie mojego łowienia i pozwalałem im tylko na niewielkie odjazdy, ale muszę odciąć kawałek żyłki i dać Wonskiemu kołowrotek do obejrzenia gdyż dziwnie rzęził pod koniec zawodów

łowiłem z piasku i może coś się dostało pod szpulę.
Ostatnim trofeum tego dnia to rak złowiony na siatkę pożyczoną od Wiśni, któremu bardzo dziękuję, a której wcale nie używałem, ale przydała się. Widać dobra jakość wody jest na sielskiej.

Na tym koniec relacji z zawodów, dodam tylko, że byłem nieźle połamany przez następny dzień, ale banan na gębie pozostawał

Maćku dziękuję Ci za towarzystwo przez cały ten czas, za wspólne łowienie, za Red Aggressora:), za colę z kieliszka

za wszystko.
Zbyszku dzięki za śniadanie

za cały wspólnie spędzony czas, za to jaki jesteś.
Wonski dowcipasie

za piłowanie w nocy

za żarciki, za patoli

pamiętaj, że jesteśmy umówieni na leszcze.
Syborg już lubię Twoje poczucie humoru

nie zapomnę jak w czasie zawodów podpierałeś mnie na duchu w stylu "Prowadzisz, dobrze ci idzie, ale nie stresuj się, pełny luz" po kolejnym jesiotrze "idziesz na lidera, ale Kujaw cie goni, są kapitalne nagrody, ale pamiętaj nie stresuj się, luzik, czujesz jakieś napięcie?"

Mi już wtedy adrenalina nieźle podskoczyła i udzieliły się emocje, a tu takie teksty - dzięki

Toms2m za koszulki, za kubek i za pomoc mnie i Maćkowi w piątek

Luk, Mateo za to, że mogę w tym wszystkim uczestniczyć.
Dziękuję Wam wszystkim, za tak wspaniale spędzone 4 dni, tworzymy kapitalną grupę ludzi
