Autor Wątek: No kill, czyli wykluczenie społeczne  (Przeczytany 7558 razy)

Offline Festusus

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 433
  • Reputacja: 29
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Wrocław
  • Ulubione metody: method feeder
No kill, czyli wykluczenie społeczne
« dnia: 29.05.2017, 23:53 »
Ostatnio miałem okazję do kilku spotkań rodzinnych. Chrzciny, komunia i wesele. Tak to się ułożyło. A że rodzina, bliższa i dalsza, wie, że wędkuje to się zaczęły pytania o ryby. Babcia i ciotki pytały tak ogólnie. Gorzej było jak męska część się zaczęła dopytywać. Ja cały czas w tych rozmowach podkreślałem, że każdą rybę wypuszczam. Każdą. Taka jest moja filozofia życia i takie jest moje podejście do wędkarstwa. Nie odstępuje także złowionej ryby innym. Stałem się generalnie pośmiewiskiem towarzystwa na zasadzie bycia nieszkodliwym dziwakiem. Najlepsze było to jak im tłumaczyłem o "metodzie", o nowinkach etc. a usłyszałem że takie bawienie się to jest jak bycie hipsterem (czyt. pedalem), który popija sobie kawkę z mlekiem sojowym w Starbucksie. I jeszcze później też leciały teksty od niektórych ciotek, a że "mój Marian to on taki zaradny życiowo jest, że do domu to on każde ryby przyniesie i lodówka pełna jest". Zostałem wykluczony społecznie. Nie przejmuję się bynajmniej  8) piszę to jako ciekawostkę.
Grzegorz

Non omnis moriar

Offline Mario1988

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 549
  • Reputacja: 123
  • Płeć: Mężczyzna
  • Niemożliwe nie istnieje
    • Galeria
    • Mapa forumowiczów SiG
  • Lokalizacja: Wałbrzych
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: No kill, czyli wykluczenie społeczne
« Odpowiedź #1 dnia: 30.05.2017, 00:09 »
Grzesiek i słusznie - nie przejmuj się bo nie ma czym ;) Pewne pokolenie po prostu nie zrozumie nas - tego, że mamy szacunek do ryb oraz przyrody i tego, że traktujemy to jak sport, a walka z okazem sprawia nam niesamowitą przyjemność porównywalną z tą, pochodzącą z jedzenia.
Niestety, ale pod względem podejścia do wędkarstwa jesteśmy społeczeństwem zacofanym. Ja się tylko cieszę, że po zlocie mój kuzyn już w 100% przekonał się do no kill i rozumie, że wypuszczenie ryby sprawia większa frajdę aniżeli zabranie jej, a jak już zdecyduje się na zabranie to przede wszystkim z rozwagą, a nie wszystko co na kiju to w łeb i do siaty.

Teraz to i on psy wiesza na niektórych wędkarzach, których niegdyś za wyniki podziwiał, a teraz po prostu ich nie rozumie po co to wszystko co złowią to zabierają - ekstremalna metamorfoza, ale tylko na plus :D

Tym bardziej plus dla Ciebie, że próbujesz ludzi uświadamiać i trzymasz się swojego ;) Za to leci :thumbup:
Łączy nas pasja :) No i zloty SiG :D

Mapka forumowiczów<= Link do mapki :)

Offline kop3k

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 3 488
  • Reputacja: 320
  • Płeć: Mężczyzna
  • Amat Victoria Curam
    • Galeria
  • Lokalizacja: UK London
  • Ulubione metody: gruntówka + sygnalizator
Odp: No kill, czyli wykluczenie społeczne
« Odpowiedź #2 dnia: 30.05.2017, 00:11 »
Nie przejmuj się że idziesz ciągle pod górę, przecież tak wygląda droga na szczyt :-[

Offline Mario1988

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 549
  • Reputacja: 123
  • Płeć: Mężczyzna
  • Niemożliwe nie istnieje
    • Galeria
    • Mapa forumowiczów SiG
  • Lokalizacja: Wałbrzych
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: No kill, czyli wykluczenie społeczne
« Odpowiedź #3 dnia: 30.05.2017, 00:12 »
Nie przejmuj się że idziesz ciągle pod górę, przecież tak wygląda droga na szczyt :-[

Dokladnie - święte słowa :bravo:
Łączy nas pasja :) No i zloty SiG :D

Mapka forumowiczów<= Link do mapki :)

Offline grych

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 521
  • Reputacja: 53
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Grunwald
  • Ulubione metody: bat i feeder
Odp: No kill, czyli wykluczenie społeczne
« Odpowiedź #4 dnia: 30.05.2017, 00:14 »
Chyba większość wypuszczających ryby ma tak ;)  U mnie jest tym zabawniej, że nie muszę szukać daleko "po rodzinie", bo moja żona mi to wypomina za każdym razem jak wracam  bez ryb i żadne tłumaczenia nie pomagają :facepalm:   

Offline Łukasz13

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 167
  • Reputacja: 15
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: No kill, czyli wykluczenie społeczne
« Odpowiedź #5 dnia: 30.05.2017, 00:16 »
Niestety, smutna prawda. Co najgorsze dla większości osób wiadomość, że nie zabieram ryb jest jakby bolesna, bo jak możesz wędkować i nie przynosić nic do domu. Pewnego razu wygadałem, że używam haków bezzadziorowych to w ogole tragedia :facepalm: .

Offline kop3k

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 3 488
  • Reputacja: 320
  • Płeć: Mężczyzna
  • Amat Victoria Curam
    • Galeria
  • Lokalizacja: UK London
  • Ulubione metody: gruntówka + sygnalizator
Odp: No kill, czyli wykluczenie społeczne
« Odpowiedź #6 dnia: 30.05.2017, 00:17 »
Chyba większość wypuszczających ryby ma tak ;)  U mnie jest tym zabawniej, że nie muszę szukać daleko "po rodzinie", bo moja żona mi to wypomina za każdym razem jak wracam  bez ryb i żadne tłumaczenia nie pomagają :facepalm:   
Wstąp po rybach do rybnego, weź 10 kilo nieoskrobanego okonia, takiego nie dużego lekko ponad wymiar.
Najlepiej jakbyś wrócił jakoś po 22-23 żeby ryba nie mogła stać do rana ;)

Offline grych

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 521
  • Reputacja: 53
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Grunwald
  • Ulubione metody: bat i feeder
Odp: No kill, czyli wykluczenie społeczne
« Odpowiedź #7 dnia: 30.05.2017, 00:20 »
Wiesz, że już nad tym myślałem ;)  :thumbup: 

Offline Druid

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 740
  • Reputacja: 419
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
  • Lokalizacja: Knurów, Górny Śląsk
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: No kill, czyli wykluczenie społeczne
« Odpowiedź #8 dnia: 30.05.2017, 00:23 »
Mam to samo. Uważają mnie za dziwaka . Nie zabieram ryb a dodatkowo inwestuję w sprzęt, przynęty, zanęty - pojawia się coraz więcej powodów by mnie uważać za świra .
Jednak nie ma nic piękniejszego jak oglądanie min dziadów mięsiarskich  wtedy gdy łowię  i wypuszczam - a oni nie łowią :)
Pozdrawiam - Gienek

Offline Maro81

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 966
  • Reputacja: 60
  • Płeć: Mężczyzna
    • Drennan
  • Lokalizacja: Wroclaw
Odp: No kill, czyli wykluczenie społeczne
« Odpowiedź #9 dnia: 30.05.2017, 00:24 »
Ehh, chyba nie jeden wędkarz zabiera ryby tylko i wyłącznie ze względu na swoje biadolące żony. Bo częste jest wypominanie typu "po co ty chodzisz na te ryby, wiesz ile było by ryb ze te twoja kartę wędkarską". Albo zabieranie ryby żeby mieć dowód, że nie było się np. na piwie z kolegami, albo u kochanki. :-*

Offline kop3k

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 3 488
  • Reputacja: 320
  • Płeć: Mężczyzna
  • Amat Victoria Curam
    • Galeria
  • Lokalizacja: UK London
  • Ulubione metody: gruntówka + sygnalizator
Odp: No kill, czyli wykluczenie społeczne
« Odpowiedź #10 dnia: 30.05.2017, 00:28 »
Tutaj bym nie generalizował odnośnie wieku, ja wśród swoich rówieśników 25+/- i spośród znajomych w pracy 40 + wywołuje szok.
Jedziesz na ryby do Francji? No chyba Cię poje..... to w Anglii już nie ma ryb? Czekaj ile wydałeś na wyjazd na 3 dni 1300 zł? Przecież ja za tyle to na wakacje z rodziną mogę pojechać...to czekaj i ty jeszcze wypuściłeś?
Kamil lecz się..
No i lecze się, staram się być na rybach co tydzień ;)

Offline Geo

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 283
  • Reputacja: 102
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
  • Lokalizacja: pomorskie
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: No kill, czyli wykluczenie społeczne
« Odpowiedź #11 dnia: 30.05.2017, 02:11 »
I nie sobie gadają, niech się dziwią .... etc.

Najważniejsze i jedyne co się liczy to jak my do tego podchodzimy i jaką mamy z tego satysfakcję, a reszta świata ...
Sebastian


Offline Jarolbn

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 601
  • Reputacja: 24
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Lublin
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: No kill, czyli wykluczenie społeczne
« Odpowiedź #12 dnia: 30.05.2017, 06:03 »
Mnie jak żona wypominała że nie przywożę ryb do domu to przywiozłem jej leszczyka tak ze 35 cm , ale była zadowolona ale tylko do momentu jak zaczęła go jeść i pluć ośćmi :) , ja udałem że nie jestem głodny ;) i od tamtej pory mam zakaz przywożenia ryb do domu :D
Jarek
Batorówka:
Lin - 35 cm
Leszcz - 53 cm
Karp - 54 cm

Offline Wonski81

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 700
  • Reputacja: 939
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Tarnowskie Góry
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: No kill, czyli wykluczenie społeczne
« Odpowiedź #13 dnia: 30.05.2017, 07:01 »
W moim otoczeniu już chyba wszyscy wiedzą, że łowię i nie biorę.
Czasem, sporadycznie, jakiś karpik "handlówka" jedzie ze mną do domu, może ze 4-5 szt na cały rok. Zresztą i tak go nie konsumuję. Nie lubię jakoś. Drapieżne ryby smaczniejsze, ale jest ich na tyle mało w moich wodach, że nie mam sumienia ich brać, a nawet poławiać ;)
Przyznam, że niektóre osoby próbują urządzać sobie drwiny. Bardzo się jednak dziwią, gdy przytłoczone zostaną ogromem argumentów z mojej strony. Wiele osób zaczyna mi wręcz przytakiwać. Ryb jest mało, coraz mniej, nie ma stad, które mogą się mnożyć na potęgę, jedzenie jest tańsze i łatwiejsze do zdobycia, lepiej iść do sklepu po żarcie niż jechać na ryby, kupować sprzęty i zanęty, za parę lat może być poważny problem by pokazać własnemu dziecku karasia, lina albo szczupaka - to są jedne z wielu punktów ;) Dość skutecznych punktów.
Zjawisko dość ciekawe, takie postrzeganie nas jak dziwaków. Wynika jednak chyba z braku edukacji, z braku wiedzy na ten temat, co też Lucjan odkrył i wielokrotnie podkreśla.
Czesiek

Online Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 35 035
  • Reputacja: 2238
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: No kill, czyli wykluczenie społeczne
« Odpowiedź #14 dnia: 30.05.2017, 07:08 »
Zjawisko dość ciekawe, takie postrzeganie nas jak dziwaków. Wynika jednak chyba z braku edukacji, z braku wiedzy na ten temat, co też Lucjan odkrył i wielokrotnie podkreśla.

Otóż to. Gdy rozmawiasz z wędkarzem, do którego nie trafiają żadne argumenty, to idzie tylko ręce załamać. Natomiast dla każdej osoby niewędkującej jest rzeczą oczywistą, że z wędką idzie się po ryby. I to jest poważny problem w sumie. Ogólnie wszystko, co żyje, należy zabić i zeżreć. Jak potrącisz coś autem, pytanie: "wziąłeś na zupę?". I tak dalej...

Generalnie Słowianie to jakaś taka rasa, która jeszcze niedawno z dzikim rykiem i brudnym ryjem z lasu z dzidą wybiegła :( Taka mnie refleksja nachodzi, gdy porównuję światopogląd "nasz" i zachodniej części Europy. Oczywiście nakłada się na to edukacja, która na zachodzie jest OBECNIE w opłakanym stanie i produkuje takich durniów, że głowa mała. Ale z siłą wodospadu do tego standardu dążymy i u nas. Przecież gołym okiem widać, że tam lepiej wiedzą, jak edukować i wychowywać dzieci :facepalm:
Krwawy Michał

Viva la libertad, carajo!